publikacja 22.09.2011 00:15
W ciągu trzech tygodni po sierpniowych zamieszkach w Anglii sądy skazały tam około 1300 oskarżonych o popełnione wówczas przestępstwa. Czy sprawcy podobnych wyczynów mogliby liczyć na tak szybkie ukaranie w Polsce?
istockphoto
Tzw. sądy 24-godzinne wprowadzono w Polsce w 2007 roku. Ich działalności nie można nazwać sukcesem
Pytani o to przedstawiciele różnych zawodów prawniczych odpowiadają zgodnym chórem: „To niemożliwe”. Dlaczego? Przecież istnieje u nas instytucja tzw. sądów 24-godzinnych. Przyspieszone postępowanie dotyczy czynów chuligańskich, takich jak niszczenie mienia, znieważenia, gróźb karalnych czy pijanych kierowców. Trzeba tylko ująć sprawcę na gorącym uczynku lub bezpośrednio po nim oraz w ciągu 48 godzin doprowadzić przed oblicze sądu.
Ta forma się nie sprawdziła
– Rzeczywiście mamy sądy 24-godzinne – mówi dr Krzysztof Wąsowski, adwokat, pracownik Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. – W ciągu ostatnich dwóch lat, mimo że miałem jako adwokat wyznaczone dyżury, ani razu mnie nie wezwano. Rzadko się z tej możliwości korzysta, bo jest to bardzo iluzoryczna procedura, raczej wszystko kończy się w trybie normalnym. Taką samą opinię wyraża Łukasz Kałusowski, adwokat z Wodzisławia Śl. – Na początku obowiązywania tych przepisów każdy z adwokatów miał swoje dni dyżurów, musiał być pod telefonem. Tylko raz czy dwa wezwano mnie w tym trybie. Trwało to kilka miesięcy po ustanowieniu tych sądów. Od tego czasu nie byłem wzywany ani razu. W końcu przestaliśmy wyznaczać dyżury. Ta forma się nie sprawdziła. Nie zależy to od sądu, ale od samego postępowania przygotowawczego. Działalność sądów w tym trybie najczęściej sprowadzała się do postępowań dotyczących pijanych kierowców. Sam brałem udział w sprawie dotyczącej pijanego rowerzysty, który od razu się przyznał – mówi. A co na ten temat sądzą sędziowie? – U nas osądzenie tylu spraw w ciągu tak krótkiego czasu byłoby niemożliwe. Tak przeteoretyzowanej i sformalizowanej procedury prawnej nie znajdziemy nigdzie w Europie – mówi sędzia Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.