By nie dokonywać dekonstrukcji wiary

ks. Adam Sekściński

publikacja 17.10.2011 00:00

"Rozmowa miesiąca" z Księdzem Profesorem Waldemarem Chrostowskim

Ks. prof. dr. hab. Waldemar Chrostowski Jakub Szymczuk/Agencja GN Ks. prof. dr. hab. Waldemar Chrostowski

Ks. Adam Sekściński: Jak Ksiądz Profesor ocenia aktualną kondycję biblistyki polskiej? Gdzie się lokujemy pośród światowych trendów?

Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Patrząc rzetelnie,  nie możemy popadać w zarozumiałą pychę, ale z drugiej strony nie powinniśmy też mieć kompleksów. Przede wszystkim mamy pełną świadomość, że jesteśmy dłużnikami światowej, zwłaszcza europejskiej biblistyki. Prawie wszyscy polscy samodzielni pracownicy naukowi, czyli profesorowie i doktorzy habilitowani, kształcili się za granicą – głównie w Rzymie i Jerozolimie, a dokładnie  w Papieskim Instytucie Biblijnym oraz w Ecole Biblique i Studium Biblicum Franciscanum. Dlatego swoimi kompetencjami i dorobkiem odzwierciedlamy w gruncie rzeczy aktualny stan światowej biblistyki, a umiejąc honorować tych, którzy są lub byli naszymi nauczycielami, staramy się rozwijać i pomnażać wspólny dorobek, wnosząc również własny i niepowtarzalny wkład.  Biblistyka europejska, a tym bardziej światowa, ma ogromne osiągnięcia. Jest to jednak rzeczywistość bardzo złożona, choćby z tego powodu, że dyscyplinę tę uprawia się w języku angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim, hiszpańskim, a tymi językami (tzw. kongresowymi) mówią w sumie setki milionów ludzi.
Jednak nie mamy kompleksów, bo będąc dłużnikami,  sprawnie przyswajamy sobie to, co dzieje się w światowej biblistyce. Potrafimy trudną materię nie tylko zrozumieć i przyjąć, ale także jej nauczać, przekładać na język wykładów oraz metodykę uprawiania nauki. Mamy świadomość, że nasze publikacje i praca dydaktyczna, bezpośrednio lub pośrednio, są adresowane do około pięćdziesięciu milionów osób mówiących w języku polskim w kraju i za granicą oraz do wielu milionów ludzi, którzy korzystają z naszych publikacji i dorobku w Słowacji, Ukrainie, Białorusi, Litwie, a także na terenie Rosji oraz w innych krajach. Nasz dorobek dociera tam w rozmaitych formach: do bibliotek, w przekazie audiowizualnym, internetowo, itd. Biblistyka polska stale i żywo tam oddziałuje oraz jej owocnie przyswajana. Można więc powiedzieć że stanowimy swoisty pomost w przyswajaniu dorobku światowej i europejskiej biblistyki i teologii przez kraje i ludzi żyjących w Europie Środkowej i Wschodniej. Sądzę, że to jest wystarczający powód do wielkiej satysfakcji.

Czy jest jakiś obszar badań lub może metoda naukowa, którą można by uznać za swego rodzaju „znak rozpoznawczy” lub specjalność polskiej biblistyki?

- Jakkolwiek zabrzmi to dziwnie, w Polsce istnieje daleko posunięta wolność prowadzenia prac badawczych i naukowych oraz dyskusji naukowej. Nie pozwoliliśmy, by na teren naszej rodzimej biblistyki przeniesiono rygory i ograniczenia „poprawności politycznej”,  dające o sobie silnie znać w Stanach Zjednoczonych i niektórych krajach Europy Zachodniej. Istnieją zagadnienia, które nie są tam podejmowane ani zgłębiane, ponieważ nie wypada, albo zajmowanie się nimi byłoby źle widziane lub przyjęte. Nie ma zatem zwłaszcza zakorzenionej w Biblii refleksji moralnej, np. dotyczącej takich zagadnień jak homoseksualizm, czy ugruntowanej w Biblii chrystologii, której uprawianie stoi niemal wyłącznie na usługach dialogu z innymi religiami. Skutek jest taki, że zamiast patrzeć na świat przez pryzmat Biblii, patrzy się na Biblię przez pryzmat świata. Na szczęście w Polsce do tego nie doszło, w czym nasi bibliści mają wielki udział.
Istnieją obszary, wokół których rozwija się u Polsce ożywiona naukowa dyskusja, na przykład wyzwania płynące z faktu teologicznej jedności i integralności Pisma Świętego oraz problem chrystologicznej hermeneutyki Biblii, czyli jej wyjaśniania przez pryzmat osoby i nauczanie Jezusa Chrystusa, a co za tym idzie, jej przydatność dla wiary i moralności chrześcijańskiej. Nie pozwoliliśmy narzucić sobie rygorów mentalności post-nowoczesnej, która odrywa Pismo Święte od jego właściwej tkanki i gleby, jaką jest wiara w jedynego Boga i Jego obecność w dziejach i losach świata i człowieka. Jeżeli chodzi o konkretne problemy badawcze, niestety dość skomplikowane, zatem trudne do wyjaśnienia w krótkiej rozmowie, to, przykładowo, Polska ma znaczący dorobek w zakresie badań nad asyryjską diasporą Izraelitów, która istniała od VIII do VI wieku przed Chrystusem i stanowiła podglebie dla późniejszej diaspory babilońskiej, trwającej ponad tysiąc lat, przynoszącej wielkie owoce zarówno dla Kościoła apostolskiego, jak i zwłaszcza dla rabinicznego judaizmu. Mamy też niemałe dokonania w zakresie rezultatów badań pism znad Morza Martwego, odnalezionych w Qumran i okolicach, czyli w lepszym poznawaniu wielopostaciowości judaizmu na przełomie ery przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej. Postępują również badania nad piśmiennictwem targumicznym, czyli starożytnymi aramejskimi przekładami Biblii Hebrajskiej, w których znalazła wyraz najstarsza żydowska interpretacja ksiąg świętych. Jeżeli chodzi o badania nad Nowym Testamentem, znakomicie  rozwija się praca naukowa nad Ewangeliami i piśmiennictwem św. Pawła, w czym ogromne znaczenie miał Rok Św. Pawła, niedawno obchodzony w Kościele katolickim, który w Polsce przyniósł obfite owoce.

Chciałem zapytać Księdza Profesora o projekty naukowe, aktualnie prowadzone w Polsce lub na świecie, które budzą Księdza szczególne zainteresowanie, ale chyba odpowiedź już  padła – studia o diasporze asyryjskiej były – o ile dobrze pamiętam - tematem Księdza rozprawy habilitacyjnej.

- Tak, asyryjskiej diaspory Izraelitów dotyczyła moja rozprawa habilitacyjna (1996), a potem dorobek do tytułu profesora nauk teologicznych (2003). Niestety,  ciągle mam zbyt mało czasu, żeby pełniej i głębiej zająć się tą fascynującą problematyką, bo stale absorbują mnie rozmaite inne zajęcia. Ale może właśnie na tym polega  biografia niejednego biblisty - godzić zajęcia specyficznie naukowe z obowiązkami dydaktycznymi i pastoralnymi oraz wychowywać następców,  którzy podejmą wskazane tropy i pójdą dalej… Oby tak  się stało!

W powszechnym odbiorze – biblistyka uchodzi za dyscyplinę dość hermetyczną, a posługując się językiem współczesnym, można by rzec: „niszową”. Czy jest możliwe i pożądane, by biblistyka wyszła z bibliotek i gabinetów naukowych do zwykłego odbiorcy, który ma zupełnie przeciętny kontakt z tekstem Pisma Świętego?

- Każdy, kto zajmuje się bardzo uszczegółowioną dziedziną nauki, musi się liczyć z tym, że krąg jej bezpośrednich odbiorców jest ograniczony. Przykładowo, ktoś kto prowadzi specjalistyczne badania nad  pozyskiwaniem energii, dobrze wie, że ich wyniki zostaną wykorzystane  przy produkcji samochodów czy samolotów, a więc pożytek będzie powszechny, ale same badania i ich wyniki są zrozumiałe jedynie dla wąskiego kręgu osób. Ta prawidłowość dotyczy wszystkich dziedzin nauki. Inny przykład: specjalistyczne badania w dziedzinie biologii czy zoologii przyczyniają się do opracowania nowej szczepionki, ale aczkolwiek tysiące ludzi uzyska skuteczną pomoc w sytuacji groźnej choroby, tylko nieliczni będą wiedzieli, jaki ogrom pracy naukowej za tym wynalazkiem się kryje. Z  biblistyką jest podobnie. Nasze zadanie polega na żmudnym zgłębianiu Pisma Świętego i coraz lepszym jego rozumieniu, również po to, by je ustrzec i zabezpieczyć przed nieporozumieniami płynącymi z niezrozumienia albo zafałszowywania jego treści. Pełnimy więc rolę „strażników pamięci”, którzy troszczą się o wiarygodny przekaz i objaśnianie Biblii jako źródła i fundamentu wiary chrześcijańskiej.
Drugą stronę naszej działalności stanowi pogłębianie i upowszechnianie znajomości Pisma Świętego, czyli jego ustawiczna aktualizacja. Chodzi o pokazywanie osób i wydarzeń biblijnych, przede wszystkim Jezusa Chrystusa, jako kogoś, kto jest ważny dla współczesnego człowieka. W tej perspektywie praca biblistów ma ogromne znaczenie  i znajduje przełożenie na wszystkie dziedziny teologii, kultury oraz nauk humanistycznych i społecznych, bo nie sposób ich uprawiać bez znajomości wątków i motywów biblijnych. Praca biblistów ukazuje nierozerwalne związki między księgami świętymi, napisanymi dwa tysiące lat temu bądź wcześniej, a potrzebami, mentalnością i uwarunkowaniami współczesnego człowieka. Chociaż tak odmienny, pewny siebie  oraz zaawansowany technicznie i technologicznie, pragnie on tego samego, czego pragnął człowiek starożytny, czyli poczucia bezpieczeństwa i pewności płynącego ze zgłębiania, poznawania i przyjęcia sensu życia, jaki Bóg dla nas zamierzył oraz jaki tylko On nam umożliwia.

Jaka jest opinia Księdza Profesora na temat sposobu kształcenia i budowania ścieżki rozwoju naukowego młodych polskich biblistów?

Można powiedzieć tak: zawsze może być lepiej, lecz dzięki Bogu, że nie jest gorzej. Jeżeli ktoś zgłasza wymagające postulaty w tym zakresie, byłoby dobrze, gdyby równocześnie ukazywał drogi rozwiązywania rozmaitych problemów, to znaczy by na postulatach nie kończyć. W ostatnich latach dokonało się bardzo wiele dobrego, istnieje jednak ważne wyzwanie, nad którym trzeba się zastanowić i któremu trzeba sprostać. Większość, a być może nawet wszystkie Wyższe Seminaria Duchowne, diecezjalne i zakonne, czyli instytucje kształcące przyszłe duchowieństwo, zostały podporządkowane Wydziałom Teologicznym na uniwersytetach, zarówno państwowych, jak i papieskich. Powinna to być wielka szansa dla seminariów i alumnów przygotowujących się do kapłaństwa. Uniwersyteckie, czyli akademickie kształcenie, powinno iść w parze z pogłębioną formacją duchową. Tymczasem, w niektórych środowiskach dzieje się tak, że zamiast przekładać wymogi, rygory, szanse i możliwości wydziału teologicznego na rzeczywistość seminarium duchownego, transponuje się utarte wzorce i modele seminaryjne na uniwersyteckie studium teologii. Do tej pory seminaria duchowne miały określony profil kształcenia, który bardzo rzadko wiązał się z prowadzeniem pogłębionej pracy badawczej, naukowej i dydaktycznej. Znane powiedzenie głosiło, że trudno zostać profesorem w seminarium duchownym, natomiast łatwo już nim być. Ta zasada, w dużej mierze prawdziwa, nie dotyczy uniwersyteckich wydziałów teologicznych, gdzie obowiązują konkretne wymagania, a dorobek wykładowców podlega stałej ocenie. Wprawdzie od kilkunastu lat sytuacja  w seminariach powoli zmienia się na korzyść, ale dla odmiany nie zawsze i nie wszędzie obserwuje się zadowalający wzrost poziomu kształcenia teologicznego na uniwersytetach. Tymczasem zaistniała ogromna szansa, by pogłębić, obok formacji duchowej, także formację intelektualną przyszłych kapłanów. Dzisiejsza świadomość wierzących, a także świadomość potrzeb i oczekiwań niewierzących, którzy stykają się z Kościołem,  bardzo potrzebują takiej pogłębionej formacji.

Co się tyczy Biblii i biblistyki, niezwykle pilnym zadaniem jest przywrócenie i odnowa nauczania języków biblijnych, czyli hebrajskiego i greckiego, zarówno w nauczaniu seminaryjnym, jak i na wydziałach teologicznych. Paradoks polega na tym, że pod tym względem po II Soborze Watykańskim dokonały się w Kościele katolickim zmiany na gorsze. Postulując „powrót do źródeł”, czyli przede wszystkim do Biblii, a także „wiosnę  biblijną”, znacznie ograniczono, a nawet usunięto z programu studiów języki biblijne, zastępując je nawet nie językami nowożytnymi, lecz przedmiotami socjologicznymi i psychologicznymi. Młodzi kapłani i absolwenci teologii nie są w stanie przeczytać, nie mówiąc o przekładzie, małego fragmentu Biblii w oryginale hebrajskim, aramejskim czy greckim. To samo dotyczy słabości i miernoty w nauczaniu łaciny, języka Kościoła katolickiego. Gdyby nauczanie języków biblijnych stało na lepszym poziomie, stan naszej biblistyki, który osiągamy po studiach zagranicznych, byłby znacznie szybciej i łatwiej, a zarazem taniej, do osiągnięcia w ramach studiów podejmowanych w kraju.   

Współczesne osiągnięcia cywilizacyjno – techniczne także wydają się sprzyjać badaniom i wspierają adeptów nauki  – możliwość studiów zagranicznych, dostęp do najnowszej literatury, swoboda uczestniczenia w konferencjach, sympozjach, adekwatne korzystanie z internetu, itd.

- Mamy pod tym względem zupełnie inny świat niż dwadzieścia czy trzydzieści lat temu. Długo by wyliczać gwałtowne zmiany, jakie się dokonały. Dzisiaj można tylko z dowodem osobistym udać do Rzymu, przeprowadzić tam kwerendę w bibliotece Papieskiego Instytutu Biblijnego i w ciągu kilku godzin wrócić do Polski. Tylko nieco więcej zabiegów (paszport) wymaga wyjazd do Jerozolimy (paszport). Są też fundusze na naukę i studiowanie. Rzecz w tym, że pieniądze na ten cel są w czyjejś kieszeni i wola prowadzenia badań naukowych musi być poprzedzona zapobiegliwością, która polega nie tylko na tym, by sprawnie poruszać się po bibliotece, ale też wiedzieć, jak skutecznie  pozyskać środki na zamierzone działania i w najlepszy sposób je spożytkować. Dotyczy to zarówno osób duchownych, jak i świeckich. Nigdy dotąd w zagranicznych ośrodkach naukowych nie spotykało się tak dużej liczby adeptów biblistyki, jak obecnie.

W rozmowie z profesorem Michałem Wojciechowskim, pierwszym świeckim profesorem teologii w Polsce, dotknęliśmy również kwestii obecności i pracy naukowej osób świeckich w obszarze biblistyki. Kto może być biblistą? Czy to przestrzeń aktywności poznawczej tylko dla chrześcijan? Czy agnostyk będzie dobrym badaczem Pisma Świętego?

- Biblistyka katolicka jest częścią teologii. Teologia, według określenia św. Tomasza z Akwinu, który jest w tym względzie niewątpliwym autorytetem, to fides quaerens intellectum, czyli „wiara szukająca zrozumienia”.  Konsekwentnie, jeżeli nie ma wiary, nie ma teologii, ani nie ma biblistyki w jej katolickim rozumieniu. O ile religiologia lub religioznawstwo mogą być uprawiane bez wiary, o tyle teologia, a zatem także biblistyka chrześcijańska  istnieć bez wiary nie może. Odejście od fundamentu, jakim jest wiara religijna, bądź poważne osłabienie go, grozi nie tylko świeckim, ale także, czego skutki są bardziej dramatyczne, duchownym. I to niekoniecznie poprzez odejście ze stanu duchownego, ale poprzez spłycenie, erozję i powierzchowność uprawnia teologii, które stanowią następstwo osłabiania i podmywania wiary. Zatem nie przeceniałbym podziału na duchownych i świeckich. To prawda, że wcześniej obecność świeckich teologów w Kościele, zwłaszcza na polu  akademickim, nie była tak widoczna, jak obecnie. Wydawało się, że dział nauczania kwestii religijnych i teologii jest domeną wyłącznie osób duchownych. Ale w ostatnich kilkudziesięciu latach i pod tym względem mamy wiele pozytywnych zmian. Obok duchownych, coraz więcej do powiedzenia mają osoby świeckie, które zajmują się sprawami wiary i jej racjonalizacji. Trudność polega na tym, jak ten ogromny potencjał właściwie wykorzystać. Myślę, że świeccy mają coraz mniej powodów do narzekań, ponieważ także na naszym sympozjum znaczący odsetek uczestników stanowią właśnie osoby świeckie. Mają one również plenarne wystąpienia, referaty i komunikaty, oraz biorą odział w dyskusji. Nie ma wśród nas podziału na duchownych i świeckich, ani nie przychodzi nam do głowy, żeby w taki sposób różnicować to grono. Ważne jest, co ktoś ma do powiedzenia, jak podejmuje i rozwija problemy badawcze. Ważne jest wreszcie to, jak osoba duchowna czy świecka komponuje się z całością gremium, do którego przynależy oraz jaki poziom odpowiedzialności reprezentuje.

Jak przekładają się efekty studiów biblijnych na życie Kościoła w Polsce – np. na kształt liturgii, przekaz katechetyczny lub standardy homiletyczne? Niedawno miałem przyjemność przeprowadzić dłuższą rozmowę – wywiad z J.E. Arcybiskupem Damianem Zimoniem. Zadałem wtedy podobne pytanie o transpozycję dorobku naukowego biblistyki na praktykę życia chrześcijańskiego. Ekscelencja udzielił niezwykle ciekawej i przenikliwej odpowiedzi, wskazując na dzieło Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, który w charyzmat Ruchu „Światło – Życie” immanentnie wpisał podstawę biblijną, jako drogę do zanurzenia  w Chrystusie. Wychował w tym duchu kilka pokoleń śląskiej – i nie tylko śląskiej – młodzieży. To jest niesłychanie namacalne, realne sprzężenie zwrotne między studium Słowa a codziennością. Czyż to nie znakomita egzemplifikacja tego zagadnienia?

- Myślę, że również w zakresie pastoralnego wykorzystania studiów biblijnych i dorobku biblistyki nigdy nie było tak dobrze, jak obecnie, co wcale nie znaczy, że nie może i nie powinno być jeszcze lepiej! Egzemplarze Pisma Świętego zapewne są w większości polskich domów. Czy są czytane  - to jest osobna sprawa, ale należy przypuszczać, że w wielu domach - tak. Nastąpiło też wyraźne „ubiblijnienie” teologii i duszpasterstwa. Świadczy o tym chociażby zjawisko licznych pielgrzymek do krajów biblijnych. W ciągu ostatnich dwudziestu lat do Ziemi Świętej pielgrzymowało (choć trudno to dokładnie oszacować) ponad sto tysięcy ludzi. To ogromny potencjał! Wierni wyjeżdżają głównie z pobudek religijnych, bo kieruje nimi wola poznawania „Chrystusowych krajobrazów” w geograficznym, topograficznym, historycznym i społecznym sensie tego słowa. A tęsknią za nimi, ponieważ znają je, choćby fragmentarycznie, z kart Pisma Świętego. Inny aspekt: wystarczy wejść do księgarni, niekoniecznie katolickiej, żeby zobaczyć cały wysyp piśmiennictwa teologicznego, a biblijnego zwłaszcza. Mamy wiele czasopism, serii wydawniczych, książek przygotowanych na Pierwszą Komunię czy Bierzmowanie, a także z okazji zawarcia Sakramentu Małżeństwa. Te publikacje, a także ogromna liczba pomocy audiowizualnych,  są przeznaczone dla bardzo różnych odbiorców. Dysponujemy wyborem od „Prymasowskiej Serii Biblijnej” (35 tomów) po kolorowe wydania literatury popularnej. Właściwie w każdej księgarni można nabyć Pismo Święte oraz jego opracowania. Kto chce, może wprowadzić w czyn starożytną zasadę: „Bierz i czytaj”.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że nie do przecenienie pozostaje tu rola Księdza Profesora, bo to przecież ksiądz Profesor zainicjował m. in. Prymasowską Serię Biblijną!

- Zainicjowałem kilka serii, ale fakt, że one istnieją i rozwijają się, a także są przyswajane - to rezultat wspólnego wysiłku wielu biblistów.

Kto jest dla Księdza Profesora autorytetem, może przewodnikiem po świecie Biblii? Czy w ogóle są takie osoby?

- Tak, to w pierwszym rzędzie postaci z odległej starożytności. Dla mnie takim przewodnikiem jest Orygenes i jego specyficznie chrześcijańska, głęboko chrystologiczna interpretacja Pisma Świętego. Także św.  Augustyn oraz jego czytanie, rozumienie i wykład Pisma Świętego w kluczu głęboko egzystencjalnym i duchowym. To również św. Hieronim, człowiek, który uczynił bardzo wiele, by Europie i światu dać Pismo Święte w pięknym przekładzie łacińskim. Ale moim najważniejszym przewodnikiem ze starożytności jest św. Paweł, który w niedościgniony sposób ukazuje jedność i spoistość Bożego planu zbawienia oraz jedność obu części Pisma Świętego. Natomiast wśród nowożytnych biblistów, a jest ich bardzo wielu (nie chciałbym nikogo przeoczyć), kilku miało bezpośredni wielki wpływ na mnie i moją formację biblijną. Zapewne najwięcej zawdzięczam tym, którzy mnie uczyli. W Warszawie, w seminarium duchownym, to był ksiądz profesor Czesław Jakubiec (Stary Testament) i ksiądz profesor Kazimierz Romaniuk (Nowy Testament). Natomiast w Rzymie było to grono wielkich uczonych związanych z Papieskim Uniwersytetem Biblijnym, a w Jerozolimie z Uniwersytetem Hebrajskim. Im zawdzięczam to, co w moim wykształceniu i formacji biblijnej jest najbardziej cenne.

Pytanie nieco trudniejsze – jak każde pytania o granice – jak biblista winien godzić (jeśli w ogóle!)  pokorę chrześcijanina wobec Słowa Objawionego z ciekawością, pasją i odwagą badacza – także w stawianiu trudnych, bywa wręcz kontrowersyjnych pytań? Innymi słowy: czy studia biblijne należy prowadzić „na kolanach”, czy wręcz przeciwnie? Czy rację miał ksiądz dr hab. Stefan Szymik mówiąc, że „czasem trzeba nie posłuchać Magisterium Kościoła, żeby coś odkryć lub zbadać”.

- Na pewno trzeba najpierw starannie poznawać i właściwie zrozumieć wypowiedzi Magisterium Kościoła. Częsty błąd polega na tym, że orzeczenia Magisterium są przez wielu traktowane jako „punkty dojścia”, co uniemożliwia jakąkolwiek dalszą wymianę zdań i dyskusję. Karl Rahner, kilkadziesiąt lat temu, zwrócił uwagę, że niewłaściwe i niebezpieczne jest pojmowanie dogmatów i innych wypowiedzi doktrynalnych jako kończących lub zamykających rozsądny namysł nad nimi. Orzeczenia Magisterium Kościoła powinny być traktowane przez teologów, a więc także przez biblistów,  jako „punkt wyjścia”, czyli jako oparcie i wiążąca inspiracja do podjęcia dyskusji możliwej dzięki wspólnemu pogłębianiu ich rozumienia. Jeżeli przyjmiemy taką optykę, okaże się, że nie potrzeba już wielkiej odwagi, a tylko uzasadnionej roztropności. Tymczasem brak roztropności i arogancja bywają mylone z odwagą, natomiast nowinkarstwo i egoistyczna pogoń za sławą - z odkrywczością. Dociekania bez żadnego oparcia w argumentach bywają przedstawiane jako teologiczne nowości. Teolog powinien wiedzieć, że Pismo Święte jest własnością Kościoła, czyli własnością wspólnoty wiary, ponieważ z wiary powstało i ma ją budować. Zatem granicę naszych dociekań stanowi to, by nie dokonywać dekonstrukcji wiary, to jest by nikomu wiary nie podmywać ani jej nie burzyć! Jeżeli uprawianie teologii prowadzi do osłabienia czy zamazywania wiary, dzieje się tak dlatego, że ktoś, kto się tego dopuszcza, popadł w niewolę zwodniczych wyobrażeń Boga, od których powinien odstąpić. Pamiętajmy, iż to, co grozi zwyczajnym ludziom, grozi również osobom wykształconym. Istnieją bowiem przesądy i zabobony ludzi prostych, lecz istnieją też - znacznie bardziej niebezpieczne – przesądy i zabobony ludzi wykształconych, które nie omijają teologów i biblistów. Cnota pokory polega na tym, żeby uznać, iż w owocnym uprawianiu każdej nauki potrzebujemy rozsądku i opamiętania.

W tym kontekście nasuwa się pytanie o zagrożenia dla współczesnej biblistyki. Ryzyko „liberalizacji” granic interpretacyjnych w imię  źle pojętej swobody poszukiwań oraz nachalnego nakazu dopasowania się do „współczesnych trendów cywilizacyjnych, rozmycia odpowiedzialności za  kształt przekazu biblijnego, narastający relatywizm moralny i ambiwalencję etyczną – także w świecie nauki.

- To z pewnością groźne zjawiska, a przecież ich pełna lista byłaby znacznie dłuższa. Wszystkie można sprowadzić do wspólnego mianownika, a mianowicie są skutkiem utraty lub poważnego osłabienia tożsamości chrześcijańskiej. Biblistyka nie jest uprawiana w próżni, lecz ma swoje środowisko, którym jest Kościół i wspólnota wiernych. Ci, którzy wołają „Bóg – tak, Kościół – nie”, godzą nie tylko w Kościół, lecz i w integralność oraz trwałość wiary w Boga. Ogromnym zagrożeniem jest również życie prowadzone tak, że lepiej byłoby, gdyby Bóg nie istniał. Niestety,  ta pokusa nie omija pewnej części teologów, co prowadzi ich do relatywizmu i nihilizmu, najpierw moralnego i etycznego, a wkrótce potem doktrynalnego. Współczesne trendy cywilizacyjne mają swoje wielorakie oddziaływania, ale nie są one niebezpieczne tam, gdzie tożsamość chrześcijańska jest mocna i oparta na solidnym fundamencie osobistych więzi z Chrystusem.

Na zakończenie chciałbym zadać pytanie nieco poza głównym nurtem naszej rozmowy. Proszę dokończyć zdania:
Wolną godzinę poświęciłbym na…
modlitwę, bo coraz częściej mam wrażenie, że modlę się zbyt mało, a bardzo mi potrzeba osobistego kontaktu i rozmowy z Bogiem, które zawsze mnie umacniają.
Wolny dzień chętnie przeznaczyłbym na… spacer po lesie i polach w rodzinnym Chrostowie. Jest wspaniała polska jesień, zupełnie niepowtarzalna, a my zawsze o tej porze rozpoczynamy rok akademicki i mnożymy rozmaite zajęcia, które nie pozwalają dostrzec i uwielbić piękna Bożego świata ani powrócić do dzieciństwa, które bezpowrotnie przeminęło.
A plan na wolny tydzień to… wyjazd do Rzymu. Tam czuję się ponad trzydzieści lat młodszy, żyję wspomnieniami z konklawe, które wybrało Jana Pawła II, a także pamięcią o spotkaniach i rozmowach, jakie odbywałem z Prymasem Tysiąclecia. Wieczorami chodzę z Instytutu Polskiego na Plac św. Piotra, siadam przy fontannie lub obelisku, wsłuchuję się w bicie dzwonów, medytuję nad czasem, który upływa, i… bardzo tęsknię za Polską. 

Dziękuję bardzo, że mimo tylu zajęć i tylu rozmów Ksiądz Profesor znalazł czas. Bóg zapłać jeszcze raz i za rozmowę i za całe Sympozjum.

Także dziękuję za to, że mogliśmy porozmawiać. Szczęść Boże!

CHROSTOWSKI Waldemar ks. prof. dr hab. (1951)

Przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich I kadencji (2003-2008) oraz II kadencji (2008-2013); członek Komitetu Teologicznego Polskiej Akademii Nauk; członek Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski; kierownik Sekcji Biblistyki na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Zakładu Dialogu Katolicko-Judaistycznego; redaktor naczelny kwartalnika teologów polskich „Collectanea Theologica”.

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (1999-)
Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego, Kutno-Woźniaków (1986/1987)
Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie (1987-1999)
Wyższe Seminarium Duchowne Księży Pallotynów w Ołtarzewie (1988/1989)
Papieski Wydział Teologiczny w Warszawie – Sekcja Św. Andrzeja Boboli „Bobolanum” (1988-1994)
Spertus Institute of Jewish Studies, Chicago, USA (1994)
Uniwersytet Warszawski – Wydział Matematyki, Mechaniki i Informatyki (1996-1999)
Instytut Nauk Religijnych im. św. Tomasza z Akwinu, Kijów, Ukraina (2003)
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu (2001-2010)

Lic.: Akademickie Studium Teologii Katolickiej w Warszawie (1977)
Tekst 1 Kor 7,36-38 na tle rozwoju Pawłowej doktryny eschatologiczno-paruzyjnej (ks. doc. dr hab. Kazimierz Romaniuk)
LNB: Papieski Instytut Biblijny, Rzym (1981) Wisd 14,7-8 as the Conclusion of the Condemnation of the Worship and the False Divinization of Human Works (o. prof. Eduard Des Places SJ)
KDNB: Papieski Instytut Biblijny, Rzym (1982)
Mgr: Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie (1984)
Dr: Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie (1986)
Interpretacja dziejów Izraela w Ez 16, 20 i 23 oraz jej reinterpretacja w Septuagincie i w Targumie (bp doc. dr hab. Henryk Muszyński)
Dr hab.: Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie (1996)
Ogród Eden – zapoznane świadectwo asyryjskiej diaspory, Rozprawy i Studia Biblijne 1, Warszawa 1996.
Prof.: Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (2003)
Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Warszawa 2003
Ogród Eden – zapoznane świadectwo asyryjskiej diaspory, Rozprawy i Studia Biblijne 1, Warszawa 1996.
Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 10, Warszawa 2003.
Bóg, Biblia, Mesjasz. Z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim rozmawiają: Grzegorz Górny i Rafał Tichy, wyd. 2, Warszawa 2007.
Babilońskie deportacje mieszkańców Jerozolimy i Judy oraz inne studia, Rozprawy i Studia Biblijne 34, Warszawa 2009.
Kościół, Żydzi, Polska. Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim rozmawiają: Grzegorz Górny i Rafał Tichy, wyd 1 i 2, Warszawa 2009.

Zainteresowania: Filatelistyka tematyczna (zbiory: Jan Paweł II i Stary Testament) oraz pielgrzymki i podróże.


Tekst powstał na podstawie elektronicznego zapisu nagrania dźwiękowego, zarejestrowanego w dniu 21 września 2011 roku w trakcie trwania 49. Sympozjum Biblistów Polskich w Katowicach. Rozmowę przeprowadził ks. red. Adam Sekściński (Redakcja „Gościa Niedzielnego” - Serwis: www.biblia.wiara.pl)