Kiepscy, ale liczni

PAP |

publikacja 25.10.2011 07:20

Pogarszają się umiejętności lekarzy stomatologów. Jednocześnie w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, Polska ma najwięcej dentystów w Europie. Po co kształcimy aż tylu? - pyta "Dziennik Polski".

Kiepscy, ale liczni HENRYK PRZONDZIONO/GN Próchnica u naszych dzieci postępuje w tempie zatrważającym i niespotykanym w Europie

Wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie dr Robert Stępień wini za to system, w którym racja bytu uczelni - czyli kwoty dotacji państwowych dla kierunku - uzależniona jest od liczby kształconych osób.

Prof. Jan Zapała, krajowy konsultant ds. Chirurgii Stomatologicznej, kierownik Katedry Chirurgii Szczękowo-Twarzowej, Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej, dyr. Instytutu Stomatologii UJ, wskazuje na resort zdrowia, który ustala limity osób, przyjmowanych na kierunki medyczne. Podkreśla także niekorzystną zmianę profilu kształcenia z naciskiem na przedmioty zawodowe. Zmniejszył się natomiast udział dyscyplin medycznych. Jego zdaniem studia stomatologiczne zastąpi wkrótce zawodowa szkoła dentystyczna, w efekcie czego nastąpi obniżenie wysokiego statusu polskiego lekarza stomatologii w kogoś, kto przypomina technika.

Rozmówcy "Dziennika Polskiego" zgodnie podkreślają, że wraz ze wzrostem liczby stomatologów, którzy walczą o pacjenta, co widać w Internecie i w licznych reklamach - próchnica u naszych dzieci postępuje w tempie zatrważającym i niespotykanym w Europie. To rezultat zarządzeń, w efekcie których ze szkół zniknęły gabinety stomatologiczne.

Więcej w "Dzienniku Polskim".