Fale niosą ich dalej

Anna Kwaśnicka; GN 42/2011 Opole

publikacja 29.10.2011 06:10

Do Peru i Boliwii, dwóch sąsiadujących krajów Ameryki Południowej, posłani zostali nowi misjonarze z diecezji opolskiej – ks. Paweł Chudzik i ks. Piotr Wojtala.

Fale niosą ich dalej Anna Kwaśnicka/ GN Po uroczystej Mszy św. z obrzędem posłania misyjnego parafianie z Przemienienia Pańskiego żegnali się z ks. Piotrem radosnym tańcem na cześć Pana.

Peruwiańska diecezja Huancavelica i boliwijski Wikariat Apostolski Nuflo de Chavez – to tam posługę sakramentalną rozpoczynają dwaj opolscy kapłani. – Nie jedziemy tak całkiem w nieznane, bo przed nami wielu misjonarzy przetarło szlaki – mówi ks. Paweł Chudzik, podkreślając, że na kursie w Centrum Formacji Misyjnej intensywnie uczyli się języka hiszpańskiego, poznawali kulturę i obyczaje mieszkańców Ameryki Południowej, co więcej – zaliczyli zajęcia z medycyny tropikalnej. – To, jak zareagujemy na odmienne warunki klimatyczne, jest niewiadomą, bo każdy organizm jest trochę inny – przyznaje ks. Paweł, na którego czekają Andy Centralne, tereny położone powyżej 3 tys. m n.p.m. Natomiast ks. Piotr Wojtala zamienia zielony Śląsk na amazońskie tropiki.

Jezusowa łódź płynie dalej

Ks. Paweł Chudzik, który pochodzi z Głębocka w parafii św. Jadwigi Śląskiej w Żelaznej, święcenia kapłańskie otrzymał w 2003 roku, a jako neoprezbiter został mianowany wikarym w parafii św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie, gdzie pracował do rozpoczęcia nauki w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Przyznaje, że o wyjeździe na misje myślał już w seminarium. – To pragnienie rosło wraz ze mną, wraz z moim kapłaństwem – mówi. W seminarium należał do koła misyjnego, a i w dzieciństwie, słuchając czytanych z ambony listów ks. Józefa Szczotki, misjonarza pochodzącego z jego rodzinnej parafii, poznawał historie, które pisało życie na innym kontynencie.

– Ks. Paweł poszedł do seminarium, kiedy Głębocko nawiedziła wielka powódź. Fale wylały go z rodzinnej wioski do diecezji. Dzisiaj okazuje się, że ta Jezusowa łódź nie zatrzymuje się tylko na diecezji, lecz fale niosą go dalej – mówił kolega kursowy, ks. Tomasz Gierga, 9 października, podczas uroczystego posłania misyjnego. – Jeśli człowiek poznaje Chrystusa, żyje Ewangelią, nie sposób zatrzymać tej prawdy dla siebie. Jestem wdzięczny księdzu biskupowi, że przychylił się do mojej prośby i posłał mnie na misje – podkreśla ks. Paweł. Dlaczego Peru? – Są dwa centra misyjne, w których posługiwało najwięcej opolskich misjonarzy: afrykańskie Togo i amerykańskie Peru. Wiedziałem, że w Togo jest obecnie kilku kapłanów, więc wybrałem Peru. Tam pracowali m.in. ks. Jan Pohl, ks. Marek Trzeciak, ks. Henryk Pocześniok czy do niedawna ks. Robert Ploch – wyjaśnia.

Nie chodzi o szukanie przygód

Ks. Piotr Wojtala, który rozpoczyna pracę misyjną w Boliwii, pochodzi z parafii śś. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Szymiszowie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 2001 roku. Był wikarym w parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Ligocie Turawskiej, a następnie w parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu. W 2007 roku obronił pracę doktorską o psychiczno-społecznych uwarunkowaniach kryzysów religijnych u młodzieży. W Ligocie Turawskiej poznał bp. Antoniego Bonifacego Reimanna OFM, który pochodzi z tamtejszej parafii, a który w młodości wyjechał na misje do Boliwii i tam po 25 latach został biskupem. – Przeżywałem w jego rodzinnej parafii prymicje biskupie, a także skorzystałem z zaproszenia i w czasie urlopu odwiedziłem go w Boliwii. Wówczas sporo zwiedzaliśmy, poznawałem ludzi, kraj i rodzący się Kościół – mówi ks. Piotr, podkreślając: – Przez bp. Reimanna Duch Święty zasiał we mnie taki niepokój, by tam być, by dzielić się swoją wiarą z tamtymi ludźmi. Nie chodzi o szukanie przygód, ale o bycie świadkiem Chrystusa.

– W Boliwii struktury Kościoła dopiero się tworzą, jest tam wiele nowo wybudowanych kościołów i kaplic. Ludzie są ochrzczeni, ale brakuje im formacji, brakuje kapłanów, którzy będą towarzyszyli im we wzrastaniu w wierze – opowiada ks. Piotr, przyznając, że do końca nie wie, jakie zadania zleci mu biskup. – Wiem, że może być to praca w seminarium duchownym, bądź w kurii biskupiej, bądź na parafiach – wyjaśnia.

Porządne buty, kurtka i… przyprawy

– Najważniejsze jest bycie z ludźmi, dawanie świadectwa swoim życiem. Początkowo moim przewodnikiem będzie ks. Robert Zając z diecezji tarnowskiej, który posługuje w Peru. Znam już język hiszpański na tyle, by się porozumieć. Czeka mnie dalsza nauka słówek, a także poznawanie języka quechua, języka Indian – opowiada ks. Paweł Chudzik. Za radą ks. Roberta Zająca spakował porządne, wygodne buty i ciepłą, lekką kurtkę. – W resztę można zaopatrzyć się w większym mieście w Peru – wyjaśnia, dodając, że obowiązkowo musi zabrać polskie przyprawy i kiełbasę. – Na tym bardzo zależy misjonarzom, by dzięki tym kilku prezentom mogli przypomnieć sobie smak polskich potraw – mówi, a ks. Piotr uzupełnia: – Jadąc, trzeba mieć wiarę w sercu i miłość do Pana Boga i ludzi. To podstawa. Ale nie oszukujmy się, pieniądze też są ważne, bo Kościół w Boliwii nie potrafi się sam utrzymać. Dlatego ogromnie proszę, by nasi diecezjanie tu, w Polsce, pamiętali o nas misjonarzach.

Krzyż na drogę

– Wszystko w życiu chrześcijańskim trzeba rozpoczynać od kontemplacji krzyża, kontemplacji Ukrzyżowanego – podkreśla bp Andrzej Czaja, który wręczył krzyże misyjne obu nowym misjonarzom. – I tu, i tam nie da się niczego zrobić bez Boga. Na misje nie jedzie się po to, by być aktywistą chrześcijańskim – przypomina biskup. Posłanie misyjne ks. Pawła miało miejsce w niedzielę 9 października w kościele parafialnym św. Jadwigi Śląskiej w Żelaznej. Obecni byli m.in.: ks. Tomasz Atłas, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce, i ks. Stanisław Klein, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Diecezji Opolskiej. – Przyobiecujemy modlitewną pamięć, by Chrystus wspierał ks. Pawła w głoszeniu Ewangelii w odległym, górzystym Peru – zapewnił ks. proboszcz Adrian Muszalik, który zadbał o wyjątkową oprawę liturgii, zapraszając scholę parafialną, orkiestrę dętą, a także skrzypaczkę i solistkę. Na zakończenie Mszy św. rozbrzmiała „Barka” po... hiszpańsku!

Natomiast ks. Piotr błogosławieństwo bp. Andrzeja Czai otrzymał podczas Mszy św. w niedzielę 16 października w kościele Przemienienia Pańskiego w Opolu, gdzie od 2005 roku był wikariuszem i gdzie dojrzewało jego misyjne powołanie. Dzień później, 17 października, w jego rodzinnym Szymiszowie Mszę św. koncelebrowali wraz z nim: ks. proboszcz Ferdynand Wójcik, bp Antoni Reimann, a także koledzy kursowi i księża z dekanatu.

Za oceanem

Do Ameryki Południowej ks. Paweł Chudzik i ks. Piotr Wojtala mieli polecieć zgodnie z planem 20 października. – Byłbym naiwny, gdybym mówił, że wiem, co się wydarzy. Nie wiem, ale jestem pełen radości, że rozpoczynam posługę na misjach. Na pewno będą pojawiały się trudności, ale będę chwytał się krzyża – mówi ks. Paweł, a ks. Piotr dodaje: – Kiedyś skakałem na bungee. Ludzie od asekuracji pytali mnie, czy się boję. Oczywiście, że się bałem. Teraz również, bo nie wiem, co będzie. Ale jadę z Chrystusem i dla Chrystusa.

Jak pomóc?

Można wpłacać ofiary na rzecz misji na konto diecezjalnego funduszu. Zebrane pieniądze przekazywane są na projekty realizowane przez księży misjonarzy – Fundusz Pomocy Misjonarzom Diecezji Opolskiej, ul. Książąt Opolskich 19, 45-005 Opole, nr konta: 36 1240 1633 1111 0000 2651 7221.