Być jak Gagarin

Michał Daniel Malinowski

GN 43/2011 |

publikacja 27.10.2011 00:15

Gdy w 1961 roku Jurij Gagarin poleciał w kosmos, rozpalił wyobraźnię milionów. 50 lat później, te marzenia powoli stają się rzeczywistością. Właśnie otwarto pierwszy komercyjny port kosmiczny.

Być jak Gagarin Virgin Galactic Spacesport America wybudowano na pustyni według projektu sławnego architekta Normana Fostera, autora m.in. nowego stadionu Wembley w Londynie

Lot Gagarina nie trwał nawet dwóch godzin. Ale to wystarczyło, by ten kosmonauta znalazł się na ustach całego świata. W 1969 roku podekscytowana ludzkość śledziła lądowanie człowieka na Księżycu. Później loty załogowe nie wzbudzały już takich emocji. Może dlatego, że były przewidziane dla nielicznych. Dla ludzi, którzy latami trenowali, zanim znaleźli się na orbicie. Nawet pierwsi kosmiczni turyści (w kwietniu 2001 roku na orbicie znalazł się miliarder Dennis Tito) nie zawładnęli masową wyobraźnią. Dlaczego? Lot Tita był poza zasięgiem zwykłych ludzi. Kosztował około 10 milionów dolarów.

Brama na pustyni

Już niedługo, by znaleźć się bliżej gwiazd, aż tak duże pieniądze nie będą potrzebne. Za dwieście tysięcy dolarów – zgoda, to dużo, ale jest to kwota w zasięgu wielu ludzi majętnych – można już dzisiaj zarezerwować miejsce w prywatnym statku kosmicznym. Wszystko dzięki sir Richardowi Bransonowi, angielskiemu miliarderowi, właścicielowi firmy Virgin Galactic. Człowiekowi, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.