Obraz faktycznie prowadzi do wewnętrznego wstrząsu. Artykuł również ma w sobie podejście kontemplacyjne - krytyk sztuki wpadłby tu w pułapkę rozwodzenia się nad zaprezentowaną tak naturalistycznie anatomią, nad ekspresją twarzy, nad ogołoceniem człowieka... Tymczasem tutaj, wobec tragizmu cielesnego spustoszenia, człowiek nie ma nawet śmiałości zbyt wiele mówić. I już po kilku wypowiedzianych słowach pozostaje w milczącym porażeniu ...i duchowym zjednoczeniu.
Mnie też zaintrygował ten tekst i daję dużo do myślenia. To prawda, że faktycznie widząc tak sprawę można utracić wiarę ale z drugiej strony doświadczenie "Całunu z Turynu" ukazuję konkurencyjne doznanie a choć przeciwstawne to nie sprzeczne z obrazem Hansa Holbeina Młodszego „Chrystus w grobie”. Z Człowieczeństwem Jezusa było COŚ na rzeczy.:)
Dziękuję za tę chwilę wspólnej medytacji.