Dziecko dowiaduje się w szkole (pierwsza historia), że przemocą jest nie tylko katowanie pasem czy kablem, ale i przymykanie buzi rękoma, szarpanie, wyzywanie itp. I do tego ta matka się przyznała choć jak widać banalizuje to . Zastanawiam się czasem jak słucham takich opowieści jak wygląda prawda. Znam ludzi mieszkających za granicą, i mam znajomych znajomych i oni nie mieli nigdy problemów z tą instytucją a tu okazuje się że problem jest poważny. Pytanie jakie mi sie nasuwa to czy problemem jest banalizowanie przemocy słownej i fizycznej przez rodziców polskich czy problemem są instytucje mające chronić dzieci. Obawiam się, że prawda jest gdzieś po środku.