publikacja 22.08.2015 11:30
Żonglują ogniem i nożami, chodzą po linach i porywają przechodniów do tańca.
Prowokują okrzyki podziwu i salwy śmiechu, znienacka wciągają na scenę. XIX Międzynarodowy Festiwal Sztuki Ulicznej BuskerBus, który we Wrocławiu potrwa do niedzieli 23 sierpnia, sprowadził na Dolny Śląsk artystów z różnych stron świata – m.in. Argentyny, Japonii, Grecji, Włoch, Austrii, Meksyku
Agnieszka (podczas pokazu „Pietrushka”) występuje razem z Francuzem Nicolasem, z którym na co dzień tworzą barwny duet: Cyrk Dosole. Spotkać ich możesz w całej Europie, zwłaszcza podczas letnich festiwali, choć nie tylko. Artystka – przed chwilą wykonująca szalony taniec z kolorową parasolką – wspomina, że sztuką cyrkową zainteresowała się podczas studiów (etnologia). – Najpierw była zabawa z ogniem, fireshow. W Polsce wiele osób zaczyna tę drogę właśnie od tańca z ogniem. Ja też. To fascynuje. Potem stwierdziłam, że fajna jest też żonglerka, poznawałam kolejne cyrkowe techniki – mówi.
Pracę magisterską pisała już na temat cyrku. Fascynował ją jako sztuka ludzkich umiejętności, doprowadzanych do granic możliwości. – W Polsce edukacja cyrkowa wciąż praktycznie nie istnieje, nie mamy szkół cyrkowych. Tymczasem we Francji na przykład są one w każdym większym mieście – trochę jak u nas Akademie Sztuk Pięknych – dodaje. I zaznacza, że także w naszym kraju pomału coś jednak się zmienia. Przybywa choćby przedstawień ulicznych – tydzień temu odbył się np. festiwal sztuki cyrkowej w Oleśnicy.
Agnieszka i Nicolas Agata Combik /Foto Gość
Jest jeszcze coś, co wyznacza rytm życia cyrkowca – ciągłe podróże po całym świecie. – Jesteśmy jedną wielką rodziną, znamy się, jest tu wielu naszych znajomych na przykład z Argentyny – dodaje „Pietrushka”. – Musimy mieć swoje miejsce, gdzie możemy ćwiczyć, ale też wciąż jesteśmy w drodze. Koczownicy? Trochę tak. A może jak ludzie z dawnych cygańskich taborów, kolorowych, roztańczonych...