Świadkowie Eucharystii: Spotkaliśmy Jezusa!

W ramach Kongresu Eucharystycznego, 9 czerwca, 10 osób podzieli się swoim doświadczeniem wiary w 9 kościołach Krakowa. Do tej misji posłał ich na Skałce nuncjusz apostolski w Polsce.

Mówią zgodnie, że zadanie, które zostało im powierzone przez Kościół krakowski, przyjmują z wielką pokorą, jako dar od Boga. Do jego wykonania będą się przygotowywać przez najbliższe cztery tygodnie modląc się, adorując Najświętszy Sakrament i prosząc Ducha Świętego o natchnienie.

Żadna z tych 10 osób nie została wybrana przypadkowo przez Komitet Organizacyjny Kongresu Eucharystycznego. Wszystkie niosą bowiem w sercu historię autentycznego spotkania z Jezusem, które nadaje kierunek w ich codzienności. W rozmowach z „Gościem” zdradzają, co czuli, zgadzając się na taką propozycję i przyjmując krzyż misyjny.

- Czuję dziś mnóstwo radości, bo to jest niesamowite, że Pan nas posyła. Jestem gotowa! Co powiem 9 czerwca? Że kocham Pana Jezusa i że darem w moim życiu jest bardzo mocna miłość do Pana Jezusa. On nigdy mnie nie zawiódł, a ja zawsze mogłam Go odnaleźć w Eucharystii i zawsze mnie to ratowało - mówi Brygida Mazgaj, pielęgniarka, na co dzień pracuje w Poradni Onkologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Warto dodać, że przed laty, gdy i Brygida chorowała na raka, przyrzekła Bogu, że jeśli pozwoli jej wyzdrowieć, to ona będzie Mu służyła ze wszystkich sił. I tak się dzieje, a idąc do chorego Brygida zawsze mówi, że idzie razem z Jezusem.

- Na Skałce należę do Bractwa Aniołów Stróżów i to że, że tu zostaję posłana, jest dla mnie znakiem Opatrzności. Sama bym tego nie wymyśliła. Jak małe dziecko Boże przyjmuję więc to, co jest mi dawane z góry. Nauczyłam się żyć Eucharystią i… nadal się tego uczę, bo w Eucharystii jest ratunek. Wciąż na nowo uczę się też zaufania Bogu, od rzeczy najmniejszych do prawdziwie wielkich - opowiada Lidia Jazgar, wokalistka, założycielka Zespołu Galicja, która od lat angażuje się w różne projekty religijne.

- Czuję się jak apostoł, bo zostajemy posłani do ludzi, a w sercu brzmią mi słowa Jana Pawła II, który mówił, żeby postawić Eucharystię w centrum naszego życia wspólnotowego, rodzinnego, narodowego. Chcę więc zachęcać ludzi, by na nowo odkryli moc Eucharystii, w naszym narodzie zanika świadomość realnej obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie - przyznaje Konrad Ciempka, dyrektor krakowskiego biura Pomoc Kościołowi w Potrzebie, który przez wiele lat był też liderem wspólnoty Chrystus w Starym Mieście.

- Czuję wielkie poczucie odpowiedzialności. Mam wrażenie, że to, co się tutaj wydarzyło, to pogłębienie kroku Kościoła, by bardziej akcentować świadectwo osób świeckich i zapraszać ludzi, którzy chcą opowiadać o swoim doświadczeniu Boga, by i inni wrócili do Kościoła. Mam nadzieję, że ta nasza misja będzie owocna. Jeszcze nie wiem, co dokładnie powiem 9 czerwca, ale na pewno będę o tym rozmawiał z Jezusem na modlitwie i dokładnie to sobie ustalimy. Myślę, że pójdę w kierunku tego, co dzieje się podczas Eucharystii, gdzie Miłość stała się ciałem... - zdradza Andrzej Sobczyk, dyrektor Rafael Film (zajmuje się produkcją i dystrybucją filmów o tematyce religijnej).

- Eucharystia jest dla nas niczym kotwica, która trzyma nas w bezpiecznym miejscu, gdy szaleje sztorm. Bez niej nie ma życia. Choć Bóg zawsze był dla nas ważny, to przyszedł taki moment, gdy różne sprawy bardzo się poplątały i wydawało się, że odplątanie ich będzie niemożliwe. Dziś wiemy, że bez tych zakrętów nigdy byśmy się do Boga nie zbliżyli i że dzięki nim zaczęliśmy świadomie przeżywać wiarę. On dał nam wtedy doświadczyć tego, że jest Miłością. O tym będziemy opowiadać - mówią Lidka i Radek Kwiatkowie ze Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea”.

- Chcę mówić o obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie, w Eucharystii, jako ten, który nosi chorym Pana Jezusa, bo od 11 lat jestem nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej. Wiem, że to jest wspaniała, błogosławiona posługa i chcę o tym opowiadać tym, do których zostaję posłany podczas Kongresu Eucharystycznego: że obecność Jezusa w Eucharystii, pełna miłości i miłosierdzia, pełna przebaczenia, jest tym, co odnawia życie. Chcę zaprosić ludzi do tej relacji, by świadomie uczestniczyli w Mszy św. i ją przeżywali, żeby otworzyli swoje serce na tę obecność podczas Komunii Świętej - wzrusza się prof. Krzysztof Ożóg, wybitny historyk, mediewista, pracownik i wychowanek Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kieruje Pracownią Historii Polski Średniowiecznej w instytucie Historii UJ.

- To jest dar od Boga, który jest tak wielki, że mnie samego umacnia! Mam nadzieję, że umocni też tych, do których pójdę 9 czerwca. To posłanie traktuję jako posłanie przez Jezusa, bo przecież na kartach Ewangelii czytamy słowa: „Idźcie i nauczajcie”. Będę mówił o Jezusie, bo widzę, jak On posługuje się historią mojego życia. A to moje życie zostało uratowane, gdy podczas misji wojskowej w Afganistanie na naszą bazę napadli terroryści. Byłbym zginął, gdyby nie osłonił mnie 24-letni Michael Ollis, on oddał swoje życie za mnie! Dziś wiem, że Eucharystia to jest moment, w którym Jezus nieustannie mi przypomina, że dzięki Niemu żyję, że nie dałbym sobie bez Niego rady. A ja kiedyś żyłem bez Boga… Odkąd Go spotkałem, wszystko w moim życiu stało się nowe - nie ma wątpliwości porucznik Karol Cierpica.

- Od 24 lat w moim życiu dzieją się cuda! A ja nieustannie zadaje pytanie: Panie, co ja takiego zrobiłem, że Ty mnie tak kochasz i jeszcze wysyłasz mnie na takie historie, jak chociażby ta, związana z kongresem?! Mam na koncie 20 lat ciężkiego nałogu, brałem heroinę… Cud Boży, że przeżyłem, a kolejny cud to nawrócenie w czasie adoracji w Medjugorie. Kilka miesięcy później, też podczas adoracji, Bóg zabrał mi nałóg nikotynowy, a paliłem 3 paczki dziennie. Gdy ćpałem, robiłem takie rzeczy, że najlepiej byłoby o nich zapomnieć, ale się nie da. A Bóg zaczął się mną posługiwać. Przy mnie syn marnotrawny z przypowieści to pikuś mały - zamyśla się Wiesław Jindraczek, który po nawróceniu przez 20 lat pracował w Medjugorie. Od 3 lat pracuje w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.

W uroczystości na Skałce nie mogła uczestniczyć Marta Przybyła, która w tym samym czasie brała udział w otwarciu Kaplicy Wieczystej Adoracji w klasztorze w Wieliczce. Marta ponad 23 lata żyła bez Boga - fascynowała się okultyzmem, spirytyzmem i demonologią. Ubierała się na czarno i jako jedyna w klasie nie przystąpiła do sakramentu bierzmowania. Pewnego dnia poszła ponownie do kościoła. Patrzyła w „złotą szafkę, z której ksiądz wyjął białe kółko” i właśnie wtedy poczuła doświadczenie Bożej miłości… Dziś pracuje w w Fundacji Adoremus Te i posługuje w więzieniu oraz w hospicjum.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie