“Po co!!?? Po co ci to??!!” – pytanie to zadał mi mąż. I dopowiedział: “Przecież wszyscy i tak pójdziemy do piachu…” Ale na szczęście byłam już katechumenką, otoczoną ludźmi niosącymi wiadomości na temat wiary, i mogłam odpowiedzieć z najgłebszym przekonaniem i pragnieniem serca: “Ale ja chcę Cię zabrać ze sobą do nieba!”
Wtedy ktoś nieśmiało zaproponował, by po rachunku sumienia odmówić egzorcyzm z Obrzędów Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych. I stał się cud...
O co prosisz Kościół Boży? Nad tym pytaniem, na początku Wielkiego Postu, warto się zatrzymać. Bo ono jest na dobrą sprawę pytaniem o nasze oczekiwania. Czego oczekujesz od Boga i Kościoła?
Bycie chrześcijaninem jest łatwe i trudne zarazem. Łatwe – bo zasad nie jest tak wiele, jak się wydaje. Trudne, ponieważ choć jest ich niewiele, to codzienne ich przestrzeganie wymaga stałej czujności, wielkiego panowania nad sobą.
W chrześcijaństwie fascynuje mnie fakt, że Jezus niczego nie żąda, że zostawia nam możliwość wyboru. A jednocześnie od swoich uczniów wymaga bardzo dużo, zaangażowania się całym sobą.
Powędrujemy do miejsca, które w kościele, po ołtarzu i tabernakulum, jest miejscem najświętszym, czyli do chrzcielnicy.
Po co ten olej na głowę? Czy woda nie wystarczyła?
Być chrześcijaninem, to pójść drogą Chrystusa. A do drogi trzeba się dobrze przygotować.
„Jedynie Duch Święty może objawić Chrystusa żyjącego i obecnego! Nie bójcie się Ducha Świętego!” - spotkanie z o. Raniero Cantalamessą
Miałem to szczęście, że od początku poznawałem Kościół z dobrej strony. Spotkałem w nim ludzi, którzy nie robią niczego na pokaz, lecz dzielą się autentyczną wiarą w Boga i mądrością życiową, według której sami żyją.