W wiślańskim ośrodku „Idylla”, 32 wychowanków Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży „Nadzieja” w Bielsku-Białej spędziło przed świętami dwa dni z rodzicami i rodzeństwem.
Przyjechali niemal w komplecie - z całej Polski, m.in. ze Szczecina, Kalisza, Zielonej Góry, Wrocławia, Stalowej Woli, Bochni. Inni po sąsiedzku - z Żywca, Strumienia czy Rudy Śląskiej.
Ośrodek jest koedukacyjną placówką terapeutyczną dla dzieci i młodzieży między 13 a 18 rokiem życia, uzależnionych od narkotyków i alkoholu. Terapia trwa około kilkunastu miesięcy. Rodzice mogą przyjeżdżać do ośrodka raz w miesiącu, ale często telefonują do swoich dzieci.
Święta Bożego Narodzenia wychowankowie spędzą w ośrodku, ale od kilku lat terapeuci i pracownicy „Nadziei” zapraszają ich i ich rodziców do Wisły, by przeżyli choć namiastkę rodzinnych Świąt. Dla wielu, ta „namiastka” to więcej niż mogliby przygotować w domu...
- Bardzo tęskniłem/tęskniłam za tym dniem... - to pierwsze zdanie wychowanków. Dla wielu z nich był to pierwszy weekend od miesięcy, który bez przerwy mogli spędzić z najbliższymi.
Z nową nadzieją
W tym roku spotkało się około 120 osób. Nie przeszkadzała im odwilż i padający deszcz. Najpierw w Wiśle-Czarnem dali się porwać w kuligu. Nie obeszło się bez wielkiej bitwy na śnieżki. Na szczęście później mogli ogrzać się przy ognisku. Wzajemnie częstowali się gorącą herbatą, piekli kiełbaski, przygotowywali pajdy chleba ze smalcem i ogórkami kiszonymi. Po południu, cała armia nastolatków i ich rodziców w błyskawicznym tempie, wspólnie przygotowała stoły i suto je zastawiła przysmakami wigilijnymi z całej Polski. Był oczywiście opłatek, życzenia, przy których łzy kapały po policzkach i kolędowanie. W śpiewie prym wiodła grupa, która na zaproszenie bielskiej „Grupy Furmana” wspólnie z zespołem nagrała płytę z kolędami.
- Na przedświątecznym weekendzie w Wiśle spotykamy się od kilku lat. Co roku są nowi rodzice, nowi wychowankowie, nowe troski i radości - mówi ks. Józef, założyciel „Nadziei”. - Chciałbym, by była to dla nich okazja do spędzenia Świat trochę inaczej. Mówią mi, że po raz pierwszy w życiu przeżywają taką atmosferę. Tutaj mają okazję zobaczyć jak powinna wyglądać Wigilia w chrześcijańskiej rodzinie. Ufam też, że rodzice wyjadą stąd z nową nadzieją - że ich dziecko skończy terapię, będzie trzeźwe i w przyszłym roku spędzą Wigilię razem.
Ks. Walusiak dodaje, że to wigilijne spotkanie, to nie tylko radość. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że odżywają różne wspomnienia, zranienia - „dlaczego jestem w ośrodku”; niektórzy pytają: „mamo, kiedy mnie stad weźmiesz”. Jest to problem, ale jest on wpisany w naszą terapię. My się z tym liczymy. Nieraz po terapii wracają i mówią jak bardzo im była potrzebna ta chwila, żeby uporządkować swoje życie.
Większość rodziców, którzy przyjechali na wiślańskie spotkanie podkreślała, że „Nadzieja”, to dla nich ostatnia szansa dla ich dzieci, które nierzadko przechodziły już terapię w innych miejscach.
Jasne, że tęsknię
- To już nie tamto dziecko... - mówią Grażyna i Jan z Rudy Śląskiej, rodzice Marcina, który w ośrodku mieszka czwarty miesiąc. - Jest całkiem inny. Taki wyciszony. Z domu uciekał, a tu jesteśmy cały czas razem. Nie jest nam łatwo jako rodzicom... W ogóle nie powinno dojść do takiej sytuacji, żeby on tu był... Dużo kłopotów narobił i wcale nie jest tak, że już teraz będę mu we wszystkim do końca ufała. Ale pewnie, że bardzo tęsknimy za sobą. To nasze dziecko...
- Jasne, że tęsknię. Jak zobaczyłem rodziców, to poczułem taki smutek, że nie mogę być na Święta z nimi - mówi Marcin. - Pewnie najlepszy prezent, jaki mógłbym im dać to taki, że się zmienię...
Andrzej razem z Elą i małą Oleńką przyjechali do syna Macieja z Kalisza.
- Maciej jest tu od dwóch i pół miesiąca, a już widzę, jak bardzo się zmienił - podkreśla. - Na twarzy spokój, poczucie bezpieczeństwa. Nie ma zahamowań, żeby się do mnie przytulić - tak, jak każde normalne dziecko przytula się do taty. Co miesiąc przyjeżdżamy do niego, listy piszemy - jak będzie można, to będziemy dzwonili. Tęskni się. Wiem, że ma tutaj bardzo dobrą opiekę, że terapeutom zawdzięczam to, jakie już zaszły w nim zmiany.
- Mam dziś piętnaste urodziny i jestem bardzo szczęśliwy, że akurat dziś wypadło to spotkanie - mówi Maciej. - Bardzo się cieszę - jest tata, Ela, Oleńka. To moje najpiękniejsze urodziny.
Michał, syn Katarzyny i Zbigniewa z Żywca trafił do „Nadziei” 29 lutego. - Śmiejemy się, że nie będzie obchodził rocznicy pobytu w ośrodku - opowiadają Katarzyna i Zbigniew. - Żyjemy wielką nadzieją. Bardzo się zmienił - jest spokojny, szczery, realnie patrzy na życie. Chylimy głowy przed ks. Józefem Walusiakiem i terapeutami. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy tu dziś być. Panuje tu taka typowa atmosfera rodzinna - czujemy się tu jak między swoimi. Mamy kontakt ze wszystkimi rodzicami. Możemy się wymieniać poglądami, uczymy się od siebie nawzajem.
Mateusz ze Stalowej Woli jest w „Nadziei” od trzech miesięcy. Do Wisły przyjechał jego tata Adrian. - To czas, w którym obaj dorastamy... - mówi. - Mamy możliwość, więc spędzamy ten czas razem do maksimum. Trudno mówić o planach i marzeniach... Na razie warto się zastanowić nad tym, co jest teraz...
„Cześć baryła” - przywitał tatę przeszczęśliwy Mateusz. - Tata się trochę spóźnił, ale na szczęście jest! Strasznie za nim tęskniłem i czekałem!
Do Michała z Wrocławia przyjechała mama. - Dziewięć miesięcy już tu jestem. Wiedziałam, że mama przyjedzie. Jest u mnie co miesiąc, często rozmawiamy... Pyta o przyszłość...
Ostatnia deska ratunku
- Bielska „Nadzieja”, to miejsce, to dla wielu z nas i naszych dzieci, ostatnia deska ratunku... - mówi mama Asi ze Szczecina. - Dzięki terapeutom nasze dzieci maja tu naprawdę wyjątkowe warunki i tyle możliwości poznawania i odkrywania swoich talentów, pasji. Bo czy - na przykład - w innym miejscu mieliby możliwość nagrania płyty z profesjonalnym zespołem...? Nie sposób się odwdzięczyć tym ludziom za to, co i jak robią dla nas...
Każdy, kto chciałby wspomóc działalność tego wyjątkowego miejsca, może przekazać także 1 procent podatku na jego cele.
- Rozbudowujemy ośrodek - pod koniec listopada oddaliśmy w stanie surowym nowe skrzydło budynku - mówi Katarzyna Sitek z biura „Nadziei”. - Mamy nadzieję, że dzięki temu będziemy mogli kompleksowo pomagać młodzieży i ich rodzicom. Od pewnego czasu przyjmujemy też na terapię dziewczyny, które oczekują dziecka. Bardzo byśmy chcieli także im zapewnić jak najlepszą opiekę, by mogły rozpocząć spokojnie nowe, trzeźwe życie.
Także w tej dziedzinie można wspomóc działalność „Nadziei”, darując np. pampersy dla noworodków. Szczegóły na temat możliwości pomocy dla „Nadziei” - na internetowej stronie: www.nadzieja.bielsko.pl