[21:37] <bejot>: no można symbolami noszonymi...
[21:37] <bejot>: krzyż na szyi, różaniec na palcu...
[21:37] <ataner155>: Faustyna pisała, że jeśli nie działaniem - to słowem - a jeśli nie słowem - to modlitwą
[21:38] <Gabi_K>: modlitwa jest sposobem trwania w i przy Miłości
[21:38] <Gabi_K>: nie jest celem sama w sobie
[21:38] <Gabi_K>: ...a raczej nie powinna
[21:38] <ataner155>: Gabi - ale niektórym zostaje tylko modlitwa
[21:38] <ksiadz_na_czacie11>: owszem, to też wyznawanie swojej wiary, że nie zakładam jakichś pogańskich symboli, ale noszę krzyżyk czy medalik
[21:38] <ola61>: z miłością, ale stanowczo bronić Prawdy
[21:38] <ola61>: i starać się nie "zaśmiecać" swojego umysłu bylejakością
[21:38] <natasz_golem>: no wg Escrivy to po prostu być człowiekiem ambitnym, wykształconym, zarabiać pieniądze i czynić z nich dobro
[21:39] <bejot>: zakładanie pogańskich symboli to tylko robienie sobie krzywdy przez otwieranie się na działanie złego... pewne działanie...
[21:39] <ksiadz_na_czacie11>: ale wracajmy do sposobów bycia świadkiem - tu teraz należałoby powiedzieć o konieczności pomagania potrzebującym
[21:40] <ksiadz_na_czacie11>: czy zawsze pomagać? jak pomagać?
[21:40] <Lukasz555>: zwłaszcza w czasie Adwentu
[21:40] <ola61>: nie tylko, Lukasz, zawsze w miarę możliwości
[21:40] <Lukasz555>: wiadomo, Ola :)
[21:40] <natasz_golem>: jeżeli byśmy byli naprawdę tacy miłościwi, to ludzie w Afryce nie umieraliby na malarię
[21:40] <natasz_golem>: chinina to wydatek rzędu paczki chipsów
[21:40] <ataner155>: ksiądz, a Ty się jakoś wywiązujesz z tego? ...tak z czystej ciekawości pytam
[21:40] <bejot>: np. sypiącemu się małżeństwu, można powiedzieć: "zostaw tego tyrana", a można... "nie wiem... ale pytaj Boga... szukaj w Nim rozwiązania... łączy Was sakrament"
[21:41] <ksiadz_na_czacie11>: jak jeszcze pomagać?
[21:41] <ksiadz_na_czacie11>: tylu dzisiaj się zdarza proszących o wsparcie...
[21:41] <martyna1804>: słowem i przykładem
[21:41] <ola61>: dobrym słowem - czasem więcej warte niż pomoc materialna
[21:41] <bejot>: najlepszym sposobem jest modlitwa... ale też po prostu być... mieć czas... i słuchać...
[21:41] <bejot>: optymalnie to łączyć
[21:42] <ksiadz_na_czacie11>: a jak ktoś was prosi o pieniądze... zawsze dajecie?
[21:42] <Lukasz555>: raczej tak... przecież nie zawsze mogę sprawdzić, kim jest
[21:42] <Lukasz555>: i jego życiorys, stan bankowy
[21:42] <Lukasz555>: to niemożliwe
[21:42] <Palolina>: nie zawsze, ale chyba powinniśmy jednak dawać
[21:43] <bejot>: nie, raczej rzadko dajemy
[21:43] <martyna1804>: ja daję tylko jedzenie i przedmioty <ubrania>
[21:43] <martyna1804>: pieniądze to najwyżej na Caritas
[21:43] <ola61>: zależy, czasem daję, nawet wiedząc, że te pieniądze będą zmarnowane
[21:43] <ksiadz_na_czacie11>: a ja nigdy pieniędzy nie daję, raczej próbuję szukać innego sposobu
[21:44] <ksiadz_na_czacie11>: nigdy natomiast nie odmawiam wsparcia materialnego, dając np. jedzenie
[21:44] <Palolina>: a ja sobie tak czasem myślę, czy to nie dawanie pieniędzy jest troską o ubogiego czy moim skąpstwem
[21:44] <Palolina>: i żeby się tego wyzbyć, można się ćwiczyć np. we wrzucaniu w kościołach do skarbony dla ubogich, jak już się boimy, że na narkotyki dajemy
[21:44] <Lukasz555>: w sumie racja, księże, tak powinno się pomagać, przez podanie im ręki i poświecenie im trochę więcej czasu
[21:44] <bejot>: jedzenie to wiadomo...
[21:44] <bejot>: ciepłą herbatę...
[21:44] <bejot>: zabrać bezdomnego na obiad...
[21:44] <bejot>: i zjeść z nim... spędzając czas...
[21:44] <ksiadz_na_czacie11>: pomagać też trzeba roztropnie
[21:45] <ola61>: ja nie mam możliwości w inny sposób pomagać, a myślę, że ten grosz komuś może uratować życie
[21:45] <Lukasz555>: ale czy to takie hop siup?
[21:46] <martyna1804>: może zaprosić na Wigilię...?
[21:46] <ksiadz_na_czacie11>: byle tylko ta nasza pomoc nie była z tego, co nam zbywa, ale rzeczywistym dzieleniem się
[21:46] <bejot>: myślę, że można zacząć od tego, co zbywa, księże... miłości też się uczy od małych gestów...
[21:47] <bejot>: stawianie poprzeczki poza zasięgiem na samym początku... do niczego dobrego nie doprowadzi
[21:47] <ksiadz_na_czacie11>: ale można też np. wyrzec się czegoś, by pomóc komuś, odmówić sobie, by było dla drugiego...
[21:47] <bejot>: wtedy to już uczciwa jałmużna :)
[21:48] <ksiadz_na_czacie11>: Bejot, mam inne zdanie nt. stawiania poprzeczek... ale to na inną okazję
[21:48] <bejot>: okej... wrócimy kiedyś :)
[21:48] <Gabi_K>: bejot... nie bierz księdzu za złe... to człowiek Boży, dla niego to nic oddać z miłości... my-słabi ludzie zaczniemy od oddania tego, co mamy za dużo ;)
[21:48] <Gabi_K>: i też dobrze będzie :)
[21:48] <bejot>: Gabi... przeca ja nie mam za złe... - po prostu stawiam do dyskusji swoje zdanie w opozycji do jego... - nie musimy się zgadzać we wszystkim... :)
[21:48] <Palolina>: odmówić sobie to jeszcze pikuś, ale odmówić własnemu dziecku, żeby było dla tego, które ma jeszcze mniej - to ja nie umiem
[21:49] <Gabi_K>: a dzieci potrafią to bardzo dobrze zrozumieć, Palolina
[21:49] <ola61>: ależ dzieci też musimy uczyć miłości właśnie przez dzielenie się
[21:50] <aprylka>: Palo, ale m.in. na tym polega wychowanie - "przekonać" dziecko, żeby samo oddało, a jeszcze lepiej naprowadzić tak, by samo do tego doszło - to też nasze świadectwo o Miłości :)
[21:50] <ola61>: aprylka, też tak myślę
[21:50] <ksiadz_na_czacie11>: no dobrze, wróćmy na chwilę do tego naszego świadectwa wiary... chciałbym zwrócić uwagę na trzy kierunki tego mówienia (niekoniecznie słowami) o wierze....
[21:50] <ksiadz_na_czacie11>: mianowicie: najpierw być świadkiem wobec siebie samego
[21:50] <ksiadz_na_czacie11>: potem wobec najbliższych
[21:50] <ksiadz_na_czacie11>: a dopiero potem na zewnątrz
[21:50] <aprylka>: wiadomo, zaczynać należy zawsze od siebie
[21:51] <aprylka>: nie można dać świadectwa o Czymś, Czego się nie ma w sercu
[21:51] <Lukasz555>: czyli najpierw wewnątrz, a potem na zewnątrz :)
[21:51] <Lukasz555>: pikuś by się wydawało... :)
[21:51] <ola61>: no Lukasz, nie taki pikuś, zmaganie się ze sobą, ze swymi słabościami to jest dopiero walka
[21:51] <Lukasz555>: no właśnie, dlatego dodałem, Ola, że "by się wydawało"
[21:51] <bejot>: "nikt nie jest prorokiem we własnym kraju..." - rzeczywiscie najbliżsi muszą iść przed innymi...?
[21:51] <martyna1804>: ja myślę, że najtrudniej jest wobec najbliższych, bo po nich się raczej spodziewamy czegoś innego i chyba nie zakładamy, że oni sobie mogą nie radzić
[21:51] <ksiadz_na_czacie11>: bo czasmi mam wrażenie, że nam łatwo przychodzi "do innych", dużo trudniej sobie samemu i tym, których mamy najbliżej
[21:51] <martyna1804>: ks, właśnie, zgadzam się
[21:52] <Lukasz555>: ale najbliższi czasem są tak uparci...!!
[21:52] <bejot>: nie no, od siebie trzeba - to wiadomo... żeby na poważnie... z pustego to i Salomon nie naleje... ale ci najbliżsi... ech...
[21:52] <martyna1804>: hmm... może najbliżsi się już przyzwyczaili i trudno zmienić takie wyobrażenia, i nasze i ich
[21:53] <martyna1804>: ja czasami myślę, że łatwiej by mi było dać czekoladę żebrakowi niż bratu ;/
[21:53] <aprylka>: bejot, no właśnie tak trzeba - bo wiara to radykalizm, radykalnie trudny wybór (vide: krzyż), a nie pójście tam gdzie łatwiej
[21:53] <ksiadz_na_czacie11>: może właśnie dlatego, że trudno, to powinniśmy się nie poddawać, ale walczyć...
[21:53] <aprylka>: dokładnie, ks :)
[21:53] <aprylka>: trudności są po to, by je pokonywać, a nie pielęgnować czy omijać
[21:54] <martyna1804>: albo nie ma trudnosci, tylko są zadania i wyzwania
[21:54] <bejot>: aprylko... nie mówię o uciekaniu... raczej o efektach... ale tu już widzę mój rozpęd... my mamy świadczyć, a nie czekać na efekty...
[21:54] <Lukasz555>: ale czasem bliscy nie chcą słuchać Boga, wolą słuchać samych siebie i co wtedy? jedynie mogę się za nich modlić
[21:55] <ola61>: Lukasz, ale jeśli dzień w dzień dajesz świadectwo miłości, oni też uwierzą
[21:55] <aprylka>: Lukasz, i mimo wszystko kochać :)
[21:55] <ksiadz_na_czacie11>: poza tym, warto pamiętać tu o słowach Jezusa: "kto miłuje ojca lub matkę, syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
[21:55] <bejot>: tam jeszcze było, że kto nie ma w nienawiści...
[21:55] <Lukasz555>: wiadomo, księże, ale my mamy wspierać naszysch bliskich, a nie pozostawić ich na pastwę szatana
[21:55] <ksiadz_na_czacie11>: o właśnie, bardzo ważne jest także nie szukać efekciarstwa w tym, co się robi, dając świadectwo
[21:56] <ksiadz_na_czacie11>: nie oczekujmy efektów, żadnych, pracujmy, a nie chciejmy zbierać owoców
[21:55] <Palolina>: Kto naprawdę miłuje, ten walczy, gorzej, jak nie kochamy, a chcemy jedynie być mili
[21:56] <aprylka>: Palo, no gorzej... ale zobowiązuje nas nakaz Chrystusowy - miłości bliźniego, a nawet nieprzyjaciół
[21:56] <ksiadz_na_czacie11>: no to czas podsumować
[21:57] <ksiadz_na_czacie11>: 1.aby być świadkiem Boga Miłości, trzeba najpierw sięgać nam do Samego Źróła, czyli do Boga, poprzez życie w Nim (modlitwa, sakramenty święte, Słowo Boże)
[21:58] <ksiadz_na_czacie11>: 2.samemu się napełniać, by móc dawać
[21:59] <ksiadz_na_czacie11>: 3.być świadkiem Miłości, to znaczy najpierw wyznawać wiarę w Tę Miłość, głosić ją i odważnie (mimo sprzeciwów) pokazywać postawę wierzącego
[21:59] <ksiadz_na_czacie11>: 4.być świadkiem Miłości to znaczy dzielić się Tą Miłością z innymi, z każdym człowiekiem przez konkretną pomoc
[22:00] <ksiadz_na_czacie11>: amen:)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |