Szwecja
Szwecja
Sklep z nasionami w Sztokholmie, mieszczący się w pierwszym na świecie skansenie, założonym w 1891 r.
HENRYK PRZONDZIONO / Foto Gość

Spotkania z przyrodą: Nasiona

Ewa Winiarska-Drzyzga

publikacja 06.11.2025 12:18

Niewątpliwie w całej tej zabawie z nasionami fantastyczne jest eksperymentowanie, a także kombinowanie, kiedy i gdzie najlepiej je wysiać.

Bardzo lubię hodować rośliny z nasion. To niesamowite uczucie, kiedy po krótszym lub dłuższym czasie oczekiwania zaczyna się przebijać przez ciemną warstwę ziemi młoda roślinka wyciągająca zielone listki ku słońcu. W takim małym nasionku zakodowany jest wygląd liści, kolor kwiatów, kształt owoców, wysokość i możliwa długość życia rośliny. Obserwując jej rozwój, nie mogę się nadziwić nad tym, jak nadzwyczajnie natura jest obmyślona.

Przez całe lato oraz jesienią zbierałam nasiona na balkonie, np. z ogóreczników (one lubią się też same rozsadzać), aksamitek (dużo, dużo nasion), czy gaury. Mają różne kształty, kolory, wielkość. Nasiona ślazu wyglądają jak miniaturowa opona, a kocimiętki są małe jak ziarenka piasku, tyle że czarne. Również podczas spacerów z Mężem zawsze mamy w pogotowiu papierową torebkę na nasiona zwłaszcza polnych kwiatów.

W tym roku pozyskaliśmy nasiona malwy wyrastającej z ciasnej szczeliny między kostkami brukowymi w zapomnianym przez ludzi miejscu. Skąd się tam wzięła? Malwa jest rośliną dwuletnią – w pierwszym roku wykształca liście, a dopiero w drugim można cieszyć się jej kwiatami. Więc, nie czekając, od razu zasadziłam te nasiona. Mamy na razie mnóstwo zielonych malwiątek na balkonie i podwórku naszej kamienicy. Nie mogę się już doczekać przyszłego roku, kiedy (mam nadzieję, że przeżyją zimę) będziemy podziwiać nasze pierwsze kwitnące malwy.

Niewątpliwie w całej tej zabawie z nasionami fantastyczne jest eksperymentowanie, a także kombinowanie, kiedy i gdzie najlepiej je wysiać. Wprawdzie nie każda próba kończy się sukcesem, ale o tyle jest się mądrzejszym na przyszłość. Ileż razy coś mnie jednak zaskakiwało, dawało poczucie radości tworzenia, tryumfu, zadowolenia, lepszego rozumienia przyrody, a więc otaczającego mnie świata, zadziwienia i refleksji. Może również uczucie sprawstwa. I poza tym cały czas się uczę, co bezapelacyjnie daje satysfakcję.

Zebrane nasiona suszę i wkładam do papierowych torebek, które oczywiście opisuję. Dzięki temu mam materiał na przyszłe lata. Czasem kupuję nasiona nowych roślin (często eksperymentalnie), czasem nasionami się dzielę bądź wymieniam z innymi. Przy okazji warto wspomnieć, że pojawia się coraz więcej inicjatyw służących wymianie lub zachowaniu różnych gatunków roślin. Są to np. banki roślin – największy to Globalny Bank Nasion mieszczący się w Norwegii na wyspie Spitsbergen w tunelu wydrążonym w wiecznej zmarzlinie oraz Milenijny Bank Nasion w Wakehurst w Wielkiej Brytanii. Mamy też ciekawe inicjatywy zwane bibliotekami nasion. W niektórych bibliotekach publicznych (takich tradycyjnych z książkami) jest możliwość zabrania ze sobą nasion, wysiania ich w ogródku lub na parapecie, a następnie podzielenia się z innymi nasionami pozyskanymi ze swoich roślin.

Czysta frajda.

*

Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona