Przeznaczyłam na niego zeszyt, w którym mój dziadek zaczął swego czasu pisać pamiętnik. Niestety zakończył na pierwszej stronie. Lekko pożółkłe kartki i dość archaiczny wygląd zeszytu doskonale pasują do wklejanych tam roślin.
Jakim wyrazić mam imieniem
Woń miękkiej mięty nad strumieniem?
Julian Tuwim "Kwiaty polskie"
Na pierwszej stronie wkleiłam liść tulipanowca. Przywiozłam go ze Lwowa z rodzinnej wyprawy śladami dziadków. Odwiedziliśmy wtedy malowniczy Park Stryjski, miejsce przechadzek babci i dziadka. Przywitały nas czarne łabędzie, tak niezwykłe, bo niespotykane. Zastanawiałam się, pod którym z tych rozłożystych, starych drzew lubili siadywać moi dziadkowie. U stóp wiekowego drzewa znalazłam jeden jedyny liść, który zrzucił jakby specjalnie dla mnie. Jego zarys wiernie oddawał kształt tulipana. Nazwa drzewa nie jest więc przypadkowa. Będąc już w Polsce, odnaleźliśmy z Mężem tulipanowce w naszym rodzinnym mieście. W Miechowickiej Ostoi Leśnej niedaleko leśniczówki rośnie ich cały rządek. Drzewa przywoływały nas do siebie wielkimi jasnymi kwiatami. Błyszczące liście odbijały słońce w swej głębokiej zieleni. I one znalazły się w zielniku obok jednego jedynego liścia dalekiego i dużo starszego lwowskiego kuzyna bytomskich tulipanowców w kwiecie wieku.
W dzieciństwie lubiłam słuchać opowieści mamy o różnych kwiatach, szczególnie tych polnych podczas wycieczek w góry. Ich nazwy nie były dla mamy tajemnicą, a ja uczyłam się dostrzegać rośliny wokół siebie. Tak powszechne, że aż niezauważalne. Jak chyba każde dziecko robiłam też zielnik. A teraz do tego wróciłam. Podczas spacerów korzystamy z Mężem z aplikacji do rozpoznawania roślin. Uzbrojeni w nożyczki czasem zabieramy ze sobą jakiś okaz do zasuszenia. Na zielnik przeznaczyłam zeszyt, w którym mój dziadek zaczął swego czasu pisać pamiętnik. Niestety zakończył na pierwszej stronie. Lekko pożółkłe kartki i dość archaiczny wygląd zeszytu doskonale pasują do wklejanych tam roślin. Jest to niejako i nasz pamiętnik, ponieważ zamieszczam tam informacje, gdzie i kiedy dana roślina została znaleziona. A za tym kryją się wspomnienia wspólnych podróży i spacerów.
Lubię zasuszać rośliny z jeszcze jednego powodu. Estetycznego. Większość zachowuje kolor i ładnie się prezentuje w różnych zestawieniach. W ten sposób można urozmaić kartkę urodzinową, list, czy też samemu zrobić oryginalny obrazek na ścianę. Warto pamiętać, że kontakt z przyrodą uskrzydla, może stać się źródłem natchnienia. Wielu artystów korzystało w swej twórczości z motywów roślinnych. I tak na przykład Stanisław Wyspiański sporządził swój Zielnik z przedstawieniami polnych kwiatów. Uważnie obserwował naturę, inspirował się nią i często wplatał jej elementy w swoje dzieła. Kilka lat temu zwiedzaliśmy wystawę projektów witraży i polichromii Wyspiańskiego w krakowskim muzeum. Bogactwo pastelowych rysunków kwiatów i ornamentów zrobiło na nas niemałe wrażenie.
Krwawnikiem zarosłe ich brzegi,
Łopianem i podbiałami:
Spieszę z Nią razem, topole
Ślą swe westchnienia za nami
Jan Kasprowicz
Do polnych kwiatów, chwastów, traw, drzew i krzewów mamy dostęp powszechny i bezpłatny. Nawet w centrum miasta. Natura ma nam do zaoferowania niesłychaną rozmaitość kształtów, barw i zapachów. Warto się zatrzymać, dotknąć, powąchać, a może i uszczknąć do swojego zielnika.
*
Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą