Pobudzające zmysły uroki jesieni sprzyjają modlitwie, ale i refleksji. Tę podniosłą atmosferę psują jednak pstrokate sztuczne chryzantemy i stroiki, próbujące wygryźć naturalne wiązanki i dąbki.
Czasem spokojny smęt przez chwilę mi zamąca
Jesienny, złoty grot zachodzącego słońca.
I dusza ma czująca odwiecznych wspomnień echa
Do tych świetlanych plam łagodnie się uśmiecha.
Żółte, brązowe, czerwone, bordowe, zgniłozielone. Jesienna kompozycja intensywnych barw i zapachów roztoczyła się nad cmentarzem pełnym starych różnej maści drzew i wyrośniętych tuj, z kasztanową aleją pośrodku i bluszczem rozpełzającym się po wiekowym ceglanym murze.
Groby na ziemi, a dusze w niebie.
Pobudzające zmysły uroki jesieni sprzyjają modlitwie, ale i refleksji. Tę podniosłą atmosferę psują jednak pstrokate sztuczne chryzantemy i stroiki, próbujące wygryźć naturalne wiązanki i dąbki. Taka kiczowata grobowa dekoracja nie tylko kłuje w oczy, ale i w serce - szybko stanie się śmieciem, obciążeniem dla naszego i tak umęczonego ponad miarę środowiska.
Wraz z Mężem zwróciliśmy uwagę na prosty brzozowy krzyż wyrastający nad jednym z grobów. Przypominał babciny ogródek wypełniony kwiatami i ziołami. Mozaika lawendy, szałwi, begoni, pelargoni, bluszczu. Eko grób? Niewątpliwie wydaje się znamienitym sposobem uczczenia pamięci pochowonej tam starszej pani.
Ogród na ziemi, a dusza w niebie.
Niektóre groby pozostają zapadnięte, zaliścione, zabrudzone, zapomniane. Być może ci, którzy dotąd się nimi opiekowali, sami stanęli nad grobem, swoim własnym grobem, i odpoczywają w pokoju. Człowiek, umierając, odchodzi z tego świata, ale jeszcze na nim w jakiś sposób trwa, choćby w pamięci bliskich. A gdy tych też zabraknie, odchodzi po raz drugi, a jego nieopłacony grób zostaje przekopany. Kilka lat temu doświadczyłam poniekąd takiego zapomnienia, kiedy pojechałam razem z moją rodziną do Lwowa. Z rodzicami, ciocią, siostrą, kuzynkami i ich dziećmi odwiedziliśmy miejsca moich dziadków. Wyjechawszy w 1945 r. ze swego ukochanego miasta, zostawili tam groby krewnych. Na próżno po tylu latach błądziliśmy po Cmentarzu Łyczakowskim podczas tej naszej rodzinnej wizyty.
Tych grobów już nie ma, a dusze w niebie.
W centrum naszego miasta znajduje się niepozorny skwer. Właściwie to nadal jest cmentarz, choć ostatni pochówek odbył się tam w 1945 r., a nagrobki przeniesiono na nowy cmentarz ewangelicki. Groby pozostały, a raczej zanurzone w trawie ich zarysy. Jest jeszcze tablica informacyjna. Ale i tak łatwo przeoczyć charakter tego miejsca. Opiekę sprawują wielkie drzewa, a parkowe ławeczki i spacerowe alejki nie wzbudzają podejrzeń, kiedy ktoś wyprowadza tam swojego psa na spacer.
Groby skryte na zapomnianym cmentarzu są, a dusze w niebie.
Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie...
*
Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą