Niepodważalnie koty lubią kwiatki. Jeść, oczywiście. Chętnie hoduję w domu różne rośliny, ale jak to pogodzić z nienażartą kocią naturą?
Najbezpieczniej może czuć się geranium. Tego kwiatka kot nawet nie powącha (a ja owszem, najchętniej przed snem).
Najbardziej narażone są papirus i palma, które znalazły swoje miejsce w łazience, gdzie koty wstępu nie mają. Sprzyja im tam światło z mlecznego okna i poprysznicowa wilgoć. Niestety kilka lat temu kocur wślizgnął się niepostrzeżenie do łazienki i zjadł całego papirusa. Niedługo potem zwrócił go w przemielonej postaci.
Również zielistka jest wielce pożądaną kocią smakowitością. Usadowiła się jednak bezpiecznie w kwietniku na tyle wysoko, że żadne zęby i łapy naszych futrzaków jej nie dosięgną.
W każdym razie w święta zawsze powstaje pytanie, co z choinką. Koty na choinkę skaczą, przewracają, tańcują, gonią kuliste bombki i łapią choinkowe łańcuchy oraz anielskie włosy. Każdego roku z Mężem podchodzimy do tematu, powiedzmy, kreatywnie, tzn. kombinujemy.
Były już w wazonach żywe iglaste gałązki przystrojone bombkami, oczywiście w łazience, była mała tujka (prawie jak choinka), przesadzona następnie na nasz mikroskopijny balkon (rośnie i ma się dobrze), a w tym roku postawiliśmy na widliczkę. Z choinką wprawdzie nie ma nic wspólnego, ale jakoś nam się z świętami skojarzyła i co najważniejsze, koty jej nie jedzą, więc może świątecznie ozdabiać mieszkanie.
Widliczka pasowałaby bardziej na Wielkanoc, ponieważ nazywana jest zmartwychwstanką. Jeśli wystąpi brak wody, to wysycha i się zwija, by ponownie się rozwinąć i ożyć, kiedy woda się pojawi. Zatem może być to roślina uniwersalna, na każde święta i powszednie dni.
Tak jak kot jest dobry na każdą porę roku, radosne, czy też ponure samopoczucie, czas ścielenia łóżka (oj, koty bardzo to lubią) i moment zagłębienia się w fotelu z książką w ręku i kotem na kolanach pod wielką, wyrośniętą, sięgającą sufitu monsterą.
*
Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą