[19:18] <elka>: słówko "rozpuszczanie" może sugerować zanikanie, a moim zdaniem tak nie jest
[19:18] <Joda>: bejot, dlaczego mówisz kosmos... trochę czasu i jesteś w tym
[19:18] <bejot>: no ale Kosmos... wielki, piękny, nieogarniony, a niewiarygodnie uporządkowany... :)
[19:19] <bejot>: no taki... kosmiczny... ten Kosmos...
[19:19] <_Didymos_>: Elka, może sugerować, ale w moim pojęciu tu idzie o takie całkowite przepajanie każdej komóreczki organizmu
[19:19] <elka>: a to się zgadzam :)
[19:19] <bejot>: jako ta sól... niby znika... ale po odparowaniu da się ją wyodrębnić ;)
[19:19] <elka>: i dlatego my mamy być solą :)
[19:20] <Klopotliwa>: a ja ostatnio jestem pod wielkim wrażeniem spowiedzi...
[19:20] <bejot>: Did... a hmm... jakby tę rozmowę sprowadzić na ziemię... jak to realizować w życiu... nie w ideach, ideałach... ale w codzienności...? wiadomo... Msza Św., Komunia Św... sakramenty w ogóle...
[19:21] <bejot>: ale to... hmm... baza, podstawa... początek ledwo... - dać się przemieniać... to już więcej... ale czy jakieś jeszcze przełożenie na realną codzienność?
[19:23] <elka>: pracować jakby robiło się to dla Jezusa; być z drugim człowiekiem, jakby było się z Jezusem; wybierać sobie lektury, filmy, przyjemności, które podobałyby się Jemu, które z Nim chciałoby się robić
[19:24] <elka>: patrzeć na drugiego człowieka, który nas męczy, który nas denerwuje, który nas skrzywdził - i widzieć kogoś, kogo Jezus kocha ogromną miłością
[19:24] <bejot>: ja prosiłam o te realne ;)
[19:25] <_Didymos_>: Bejot, wysiłek, modlitwa, bo bez Niego nic... asceza jednak też konieczna
[19:25] <elka>: pytanie, czemu nie są realne, mimo Jezusa w Eucharystii? :)
[19:25] <bejot>: w sumie, Elko... jak byś wyłączyła z tej listy drugiego człowieka... szczególnie drażniącego... to reszta jest hmm no... oczywista...
[19:25] <elka>: Did, ale problem w tym, że asceza może być bez Boga, a asceza ze względu na Boga to coś, czego trudno się nauczyć
[19:26] <elka>: bejot, skoro tak, to pozwól, by Bóg do tego drażniącego człowieka podprowadził Cię stopniowo :)
[19:26] <elka>: jak się zacznie z Nim żyć, to On zaczyna przemieniać - i po jakimś czasie zaczynasz ze zdziwiniem dostrzegać zmiany w swoim patrzeniu - też na tego drażniącego :)
[19:26] <elka>: a jak jeszcze Ci to drażnienie zabierze - ot tak - to dopiero wymiękasz ;)
[19:27] <bejot>: nio tak właśnie myślę... że to jednoczenie... przez Jego Ciało... to też proces stopniowy... nie wszystko naraz...
[19:27] <elka>: i w ogóle przestajesz się przejmować ;) sama nic nie możesz zrobić - niech On działa - Ty Mu tylko nie przeszkadzaj ;)
[19:27] <_Didymos_>: zarówno do modlitwy, jak i do ascezy zakładam a priori, że intencja pozostaje czysta
[19:27] <elka>: to moje ostatnie odkrycie...
[19:27] <bejot>: tylko znowuż... siedzieć z założonymi łapkami... i czekać aż On przemieni... to... hmm... wydaje się mało...
[19:27] <elka>: mało? spróbuj ;) zobaczysz, jakie to trudne :D
[19:28] <elka>: bo wtedy musisz zacząć zgadzać się na siebie taką, jaką naprawdę jesteś ;)
[19:29] <_Didymos_>: a św. Maksymilian mawiał: "jedna Komunia wystarczy, by stać się świętym"
[19:30] <elka>: amen :)
[19:30] <zaz>: rozwiń, proszę, tę myśl
[19:30] <bejot>: wiem... trudne... ale czy wystarczy...? czy żyć Eucharystią to w tym momencie po prostu "poddawać się Jej"?
[19:30] <elka>: uważasz, że umiesz "poddać" się Jej? :)
[19:30] <Joda>: skoro powiesz "a", bejot - to życie dalsze wymaga i "b"
[19:31] <Joda>: chcesz Nią żyć - to się automatycznie poddasz, w swoim tempie oczywiście
[19:31] <_Didymos_>: no skoro Jezus Jest Obecny, to wystarczy raz Go przyjąć i już :) tyle że my słabi i wciąż potrzebujemy na nowo się dokarmiać
[19:31] <zaz>: no właśnie, jedna nie wystarcza
[19:31] <_Didymos_>: poddawać się, ale i naśladować, a to już oznacza konkretny wysiłek
[19:31] <elka>: ktoś kiedyś powiedział, że my latamy do lekarzy z naszymi chorobami, a tymczasem wystarczyło dotknąć z wiarą frędzli Jego płaszcza, by wyzdrowieć - a my Go całego "zjadamy" - i nadal chorujemy ;) taka jest nasza wiara...
[19:31] <bejot>: były czasy, że ludzie raz na rok przyjmowali Komunię Św...
[19:32] <_Didymos_>: subiektywnie nie wystarcza, natomiast obiektywnie i owszem
[19:32] <bejot>: Did... czyli w sumie... żyć Eucharystią... to poddać się... a później żyć Ewangelią... ot, jak Jezus, Apostołowie...?
[19:32] <_Didymos_>: bejot, ba, nawet tylko za zgodą spowiednika
[19:33] <zaz>: podziwiam świętych, którzy raz wszedłszy na drogę nawrócenia, już na niej pozostali - wierni do końca i wbrew wszystkiemu
[19:33] <bejot>: poważnie?? koszmarne czasy...
[19:33] <_Didymos_>: Bejot, i wciąż na nowo się karmić i wciąż na nowo zaczynać, i wciąż się nawracać, i wciąż... usque ad mortem :) (łac. aż do śmierci - przyp. red.)
[19:34] <bejot>: no dobra... skoro to tylko tyle... ;)
[19:34] <zaz>: bejot:) tylko...
[19:35] <bejot>: nooo :)
[19:35] <_Didymos_>: jak Elka napisała o tym czekaniu na przemianę z Góry, to mi się przypomniała scena Wniebowstąpienia Pana Jezusa...
[19:36] <_Didymos_>: i to, co anioł powiedział do Apostołów ;)
[19:37] <bejot>: oni na Ducha Świętego czekali... ;)
[19:37] <_Didymos_>: a powiedział: "do roboty panowie" :D
[19:37] <bejot>: On to jakoś inaczej ujął :P
[19:38] <_Didymos_>: ujął inaczej, ale to miał na myśli :D
[19:38] <zaz>: jak dokładnie? przypomnijcie
[19:38] <_Didymos_>: "dlaczego tu stoicie i wpatrujecie się w niebo? ten Jezus wzięty od was wróci"
[19:39] <bejot>: ale w sumie to to jest proste... przynajmniej w założeniach teoretycznych...
[19:39] <_Didymos_>: a dokładnie to: I rzekli: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.
[19:40] <zaz>: jaka pewnośc bije z tych słów
[19:41] <_Didymos_>: no... tyle że nam czasem wygodniej jest się pogapić w niebo ;)
[19:41] <Joda>: to też jest ważne
[19:41] <zaz>: wiem, ja tak się zagapiam:)
[19:42] <_Didymos_>: ważne, ale i pamiętać trzeba, że contemplata aliis tradere
[19:42] <Joda>: proszę, nie przesadzaj z łaciną
[19:43] <aprylka>: łąc. przemyślane innym przekazać
[19:43] <zaz>: rzeczywiście, można to sparafrazować, jak Did: ...nie stójcie bezczynnie...
[19:43] <zaz>: wziąć się do roboty - czyli co?
[19:43] <bejot>: idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody...
[19:44] <bejot>: biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii
[19:44] <bejot>: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało
[19:44] <_Didymos_>: a zaczynać zawsze od siebie w tym głoszeniu
[19:45] <zaz>: od siebie, czyli najrudniejsza działka
[19:45] <bejot>: ysz... ja tu mam syndrom Ikara... a ten mnie na ziemię sprowadza... :P
[19:45] <langusta>: Didymos podcina skrzydła?
[19:45] <bejot>: raczej wspomaga bezpieczne latanie :)
[19:45] <langusta>: ABS :)
[19:45] <_Didymos_>: najpierw sobie głosić, by móc innym przekazać, bo jak wiadomo "z pustego to i Salomon..."
[19:46] <bejot>: Did... ale sobie to chyba wystarczy słuchać... konfrontować, by usłyszeć... i już...?
[19:46] <_Didymos_>: Bejot, nie wystarczy, nie, nie, nie :P
[19:47] <_Didymos_>: głosić innym to jest łatwo, ale żeby głosić, trzeba mieć, co mówić
[19:47] <langusta>: dzielić się tym, czym zostało się napełnionym
[19:47] <zaz>: Żeby głosić, trzeba samemu tym żyć, co się głosi
[19:47] <langusta>: inaczej to sztuka dla sztuki
[19:48] <_Didymos_>: głosicieli dzisiaj jest pełno
[19:48] <_Didymos_>: gorzej z treścią ;)
[19:48] <bejot>: no to właśnie dlatego mówię, że najpierw słuchać... usłyszeć... (a więc poznać, zinternalizować), a potem się dzielić... nie głosić... dzielić...
[19:48] <langusta>: ano... dlatego bardziej potrzeba świadków niż mówców
[19:48] <bejot>: mi chodziło o to, że dla siebie wystarczy tylko słuchać...? czy też nie?
[19:49] <_Didymos_>: właśnie nie wystarczy, bejot, chyba że owo "słuchać" rozumiesz jako przyjęcie i życie
[19:50] <bejot>: słuchać to słuchać... ale "usłyszeć" rozumiem jako przyjąć i żyć...
[19:51] <_Didymos_>: Słowo ma być w nas, jak miecz obosieczny, ostry :)
[19:51] <_Didymos_>: jak Cię ciachnie, to wtedy dopiero usłyszysz ;)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |