Harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej stanęli na wysokości zadania podczas kryzysu związanego z uchodźcami. Można ich spotkać na dworcu Wrocław Główny, ale także w kilku innych miejscach.
W tym momencie aktywnych harcerzy działających na rzecz uchodźców jest mniej więcej 70. Oprócz tego funkcjonujemy w terenie – na osiedlach, czy w szkołach – tam pomagają drużyny harcerzy i harcerek – mówi podharcmistrz Paweł Potarzycki, koordynator sztabu kryzysowego Okręgu Dolnośląskiego ZHR. – Nie tylko we Wrocławiu, ale także w Oławie, Strzegomiu, Wałbrzychu czy Ostrzeszowie. Działamy w formie pogotowia – jesteśmy tam, gdzie nas potrzebują. Jednak głównym obszarem, na którym koncentrowaliśmy siły, jest Dworzec Główny PKP.
Harcerze starają się odciążyć koordynatorów i wolontariuszy w godzinach nocnych na dworcu Wrocław Główny, od 19 do 7 rano.
Oprócz tego pracują w Fundacji św. Jadwigi, gdzie w określonych godzinach wydają paczki Ukraińcom. Pomagają przy segregacji darów przy ul. Wittiga. Współpracują również z Płastem – Narodową Organizacją Skautowa Ukrainy. Polscy harcerze zbierają m.in. środki higieniczne, żywność z długim terminem ważności, koce, powerbanki, kamizelki kuloodporne i odzież. A potem przekazują wszystko swoim braciom – harcerzom ukraińskim.
– Jesteśmy w gotowości, ale oprócz tego sami szukamy pól do służby. Mamy stały kontakt z różnymi instytucjami, jak np. Urząd Wojewódzki - dodaje phm. P. Potarzycki.
Razem z harcerzami jest ich kapelan ks. Adam Kwaśniewski, który także pomagał na dworcu. Przyjmował uchodźców, wydawał kamizelki i identyfikatory. Kiedy trzeba było, umył podłogę, wyrzucił śmieci albo sprawdzał, czy wolontariusze na dworcu czegoś nie potrzebują.
- Zajmowaliśmy się przeróżnymi sprawami: pomocą w dojściu z peronu do punktu rejestracji, pokazaniem toalety, znalezieniem tłumacza itd. Woziłem też ludzi do Oławy i w okolice Środy Śląskiej, bo w nocy ciężko było znaleźć autobus, a rodzina już czekała na miejscu. W ogóle za każdym razem te osoby chciały mi płacić "za kurs". Nawet w tej ciężkiej sytuacji chcą pomocy, ale nie wyręczania. A z drugiej strony poruszała mnie ich reakcja, gdy odmawiałem - taka wdzięczność w czystej formie, łzy wzruszenia - wspomina specjalnie dla "Gościa" ks. Adam, kapelan ZHR w archidiecezji wrocławskiej.
Czy ksiądz jest potrzebny na dworcu w takich chwilach?
- Zaangażowałem się jako kapłan i jako kolejne ręce do pracy. Przede wszystkim jestem tam, gdzie moi przyjaciele z harcerstwa. Wydaje mi się, że dla nich to jest ważne, że ksiądz przebywa z nimi. Z jednej strony mało osób na dworcu wie, że jestem księdzem, bo przychodzę tam nie "pod koloratką" tylko w harcerskim mundurze, ale z drugiej, jak idę przez dworzec, to co chwilę spotykam znajomych. Wydaje mi się, że tam po prostu trzeba być i już. Nie ważne czy w mundurze harcerskim, wojskowym, służb medycznych czy w żółtej kamizelce wolontariusza. Jestem pod ogromnym wrażeniem ofiarności, dyspozycyjności, kompetencji i otwartości harcerzy - podsumowuje ks. Kwaśniewski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |