Mama kleryków i duchaczy

– To była taka kobieta, która w jednej ręce trzymała maleńkie dziecko, a w drugiej miała pisma św. Jana od Krzyża i je czytała – mówi bp Paweł Socha.

W 1981 roku pojechała do Rzymu na IV Międzynarodową Konferencję Liderów Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, która odbywała się od 4 do 9 maja. Uczestniczyło w niej 523 delegatów z 24 krajów wszystkich kontynentów. Polską delegację tworzyło pięć osób: ks. B. Dębowski z Warszawy, J. Pawlak z Łodzi, ks. M. Piątkowski z Poznania, ks. Schulz z Piotrowa i Maria Jurczyńska z Żar. Mieli oni okazję być też na prywatnej audiencji u Jana Pawła II. Na odwrocie jednego ze zdjęć wykonanego przez Artura Mari zanotowała: „Ojciec Święty mówi: »Ja też chcę się z wami modlić. Ja też jestem z wami, ale muszę dopiero się nauczyć… Jak to dobrze, że pani to czyni ze swoim biskupem«”.

Radosny pogrzeb

Maria Jurczyńska cały czas pozostawała w kontakcie z hierarchią kościelną. Bp Paweł Socha ma w swoim archiwum wiele listów od niej. – Była bardzo obeznana w duchowości. Teksty zawarte w tych listach świadczą, że była człowiekiem o bardzo głębokim życiu wewnętrznym. Nieustannie przebywała w obecności Boga – podkreśla biskup i cytuje fragment jednego z listów: „Oni wszyscy są przekonani [chodzi o księży], że trzeba oglądać wszystkie filmy i przeczytać wszelką lekturę młodzieżową, bo inaczej wspólnego języka z młodzieżą nie znajdą. W ten sposób sprowadzą się do ich poziomu życia i bycia. (…) Oni muszą cofnąć się na pozycję zerową. Zobaczyć Boga, doświadczyć Boga. Jemu samemu dać inicjatywę i wolną rękę, wtedy dopiero zrozumieją, że dawanie odpowiedzi na młodzieżowe problemy zdobywa się nie w oglądanym do północy telewizorze i z różnych lektur, ale u stóp tabernakulum”.

Służba dniem i nocą nie pozostawała bez wpływu na jej i tak bardzo kruche zdrowie. – Pojawiły się kłopoty z nogami, niedotlenienie i niewydolność krążenia. Coraz częściej musiała posługiwać się kulami. Wskutek upadku nastąpiło złamanie ręki, pęknięcie obojczyka, a później dwóch żeber – tłumaczy ks. Tartak. – Odtąd już więcej nie chodziła. Rozwijająca się choroba kręgosłupa pozwalała tylko na pozycję siedzącą. Taki stan trwał ponad trzy lata – dodaje. Odeszła do wieczności 18 marca 1996 roku. – Nawet pogrzeb mamy, zamiast zwykłego żalu i łez, był piękną uroczystością wypełnioną pieśnią radości i chwały – wspomina córka. – Siostra Maria prosiła, aby na jej pogrzebie śpiewano radośnie oraz żeby do trumny ubrać ją w wiosenną sukienkę w kwiecistą łączkę. Tak też się stało. Jej pochówek, który odbył się 21 marca, w pierwszy dzień wiosny, był podobny do święta. Zdawać by się mogło, że odbywa się wesele, a nie uroczystości pogrzebowe – dodaje A. Barzowska.

W pracy nad tekstem korzystałem z książki „Modlitwa wstawiennicza” Marii Jurczyńskiej oraz pracy magisterskiej Agnieszki Barzowskiej pt. „Życie i działalność Marii Jurczyńskiej w latach 1919–1996”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie