publikacja 24.10.2024 08:50
Nie tylko to doświadczenie, nadal żywe mimo upływu lat, ale i kolejne spotkania z ruinami współistniejącymi z opanowującą je przyrodą, sprawiają, że nie potrafię przejść koło takich miejsc obojętnie.
W naszym mieście można natrafić na sporo ruin budowli mających nieco ponad 100 lat. Częstokroć są to kamienice bądź zakłady przemysłowe – wspomnienie dawnej świetności miasta i jego industrialnego charakteru. Nie są to byle jakie budynki, niektóre z nich zostały zaprojektowane przez Emila i Georga Zillmanów. Budowano je zazwyczaj z wykorzystaniem typowej śląskiej czerwonej cegły.
Choć w naszym mieście odnawiane są ostatnio kolejne gmachy, zdarza się jednak, że któryś nie doczeka remontu i się zawali (jak choćby niedawno kamienica na ul. Piekarskiej. Szybko się jednak pocieszono i na jej miejscu powstał natychmiast samozwańczy parking).
Mimo że chciałoby się, żeby w mieście wszystko było odrestaurowane i odświeżone, to jednak czasem przyjemnie jest popatrzeć na jakieś ruiny malowniczo wtapiające się w przyrodę. Albo inaczej, zawładnięte przez przyrodę. Podczas spacerów z Mężem widzimy np. brzozę wyrastającą przez dziurę w dachu z walącej się komórki na podwórku jakiejś kamienicy, czy pozostałości po kaplicy cmentarnej gęsto oplecione bluszczem. Największe wrażenie robią jednak na mnie ruiny starej szkoły.
Największe wrażenie robią na mnie ruiny starej szkoły. Dachem jest niebo, a przez okna pozbawione szyb i ram przebija brak wnętrza – ścian i podłóg. Ewa Winiarska-Drzyzga / Wiara.pl
Dachem jest niebo, a przez okna pozbawione szyb i ram przebija brak wnętrza – ścian i podłóg. Ale to nie znaczy, że w środku jest pustka. Przyroda już tam wkroczyła i teraz ona przejęła dowodzenie nad tym miejscem. Typowo śląska czerwona cegła pięknie się komponuje z zielenią drzew. I trzeba przyznać, że tworzy to harmonijną jedność. Waldemar Łysiak, powołując się na francuskie doświadczenia, pisał o fenomenie zacierania się wyraźnej granicy między tym, co naturalne, a tworem człowieka:
Francuzi "nie tykali na ogół rozrzuconych po polach, wzgórzach i lasach średniowiecznych ruin zamków i klasztorów, by nie zdeprecjonować cudownego klimatu swych pejzaży. Zanurkujesz w nie i już rodzi się w tobie jakieś nowe pojmowanie środowiska. Przyjmując, że dzieli się ono na naturalne i stworzone przez człowieka, należałoby uznać ruiny za element drugiego. Wszelako kiedy się je ogarnie wzrokiem na tle nieba i ziemi, spowite w przyrodę i gniazda ptaków, zaczyna atakować rodzaj świadomości, którą można nazwać historyzującą, a która – kierowana metafizyką czaso-przestrzeni – sprzeciwia się takiemu racjonalistycznemu zakwalifikowaniu".
Kiedy kilkanaście lat temu odwiedziłam ukraińskie miasto Dniepropietrowsk (obecnie Dniepr), najbardziej mnie poruszył widok katolickiego kościoła. Po burzliwych przejściach tragicznej historii i kilkakrotnej zmiany swojej funkcji, budynek kościoła stał mocno poharatany i ogołocony z dachu. Grupka katolików cieszyła się z dopiero co odzyskanej świątyni i nie wątpiła w możliwość jej odbudowy (co już się zresztą dokonało). Na wewnętrznej ścianie umieszczono wiele mówiący napis: „Prawdziwie jest to dom Boga i brama nieba!” (Rdz 28, 17).
Kiedy tak chodziłam pośrodku murów kościoła i spoglądałam na sklepienie niebieskie oraz gałęzie drzew przenikających do wnętrza świątyni, wyczuwałam współbrzmienie natury i sztuki pobudzające do modlitwy rozognionej tęsknotą za jednością i pokojem.
Nie tylko to doświadczenie, nadal żywe mimo upływu lat, ale i kolejne spotkania z ruinami współistniejącymi z opanowującą je przyrodą, sprawiają, że nie potrafię przejść koło takich miejsc obojętnie. A przejawiająca się w nich integralność świata przyrodniczego i dzieła człowieka, sama w sobie jest przedziwnością nie tylko natury estetycznej, ale i duchowej.
Te rozważania pozwólmy podsumować Łysiakowi:
„Ruiny – kamienni eremici z przeszłości - w takim stopniu zrosły się ze środowiskiem naturalnym, które je otacza, że stały się jego organicznymi cząstkami; są arcydziełami budowanymi na równi przez ludzi, jak i przez czas, i przyrodę".
*
Wykorzystane w artykule cytaty pochodzą z wydanej w 1979 roku książki Waldemara Łysiaka "Francuska ścieżka".
Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą
Spotkania z przyrodą: Współbrzmienie natury i sztuki