Sąsiedzki spór, surowa pokuta czy słup informacyjny? Wiekowa pamiątka z dziwną inskrypcją w Suserzu nie chce zdradzić swojej tajemnicy.
Legenda urosła wokół niepozornego głazu leżącego tuż przy drodze między Suserzem a Słupem. Sam kamień to nic szczególnego – zwykła polodowcowa pamiątka o podłużnym kształcie. Sporo tu takich. Zainteresowanie i serię pytań o pochodzenie wywołują jednak dziwne inskrypcje. Wyżłobiono tam krzyż, pod nim skrzyżowane dłonie, a nad nim bardzo odległą datę – 1731 r.
W tymże roku – głosi zasłyszana legenda – zaognił się trwający od wielu lat spór o granicę między majątkiem Słup, a jego odpowiednikiem w Suserzu. Właściciele ziemscy postanowili spór rozstrzygnąć za pomocą czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy „zawodami strongmenów”. Wzięto olbrzymi głaz. Skłóceni sąsiedzi stanęli dokładnie na spornej granicy i postanowili, że ten, kto da radę kamień przesunąć, wyznaczy tym samym granicę swojego majątku, spór na wieki kończąc.
Pierwszy za kamień chwycił dziedzic z Suserza i sapiąc z wysiłku doniósł niesłychany ciężar kilkadziesiąt metrów na pole sąsiada. A że uważał się za silniejszego, sprawę uznał za zamkniętą. Spór nie był jednak zakończony dla włodarza ze Słupa. Pod nieobecność konkurenta obwiązał kamień liną i tworząc dźwignie, bloki i inne wspomagacze dociągnął kamień aż do miejscowości Suserz. Gdy dziedzic suserski zobaczył, co się dzieje, było już za późno. Mówi się, że przeciął linę i zatrzymał pochód spornego kamienia, ale przypłacił to wyrwaną ze stawu barkowego ręką. Stąd na głazie obok daty pojawiają się skrzyżowane dłonie, a sama pamiątka w myśl zasłyszanej historii do dziś leży przy drodze obok Suserza.
Poszukiwania terenowe
Radosław Dąbrowski/GN
Szczawin Kościelny
Tu pracowali niegdyś ojcowie reformaci. Kamień być może wyznaczał granice franciszkańskiej parafii
Próba zbierania informacji pod miejscowym sklepem zakończyła się fiaskiem. Trzech rozmówców coś tam słyszało, trzech kiedyś taki dziwny kamień nawet widziało, jeden nie był zainteresowany, a dwóch pytanie o kamień wzięło za objaw jakiejś choroby. Odsunęli się nawet. Ale po pewnym czasie w gwarze nakładających się monologów dowiedzieć się można było, że kamień jest. Leży przy drodze. Dwa tygodnie temu był „na własne oczy widziany”. Jednak do rozwiązania zagadki jeszcze daleko.
Kto choć raz szukał igły w stogu siana, ten wie, że nie jest łatwo znaleźć coś w dżungli przydrożnych chwastów. Choć do sprawdzenia jest tylko kilkaset metrów zwykłego rowu, zachodzi obawa, że opisywany w legendzie kamień zapadł się pod ziemię. Znów trzeba porady miejscowych przewodników. Ci zorientowani są już znacznie lepiej i wkrótce już wiadomo, że głaz zabrano znad drogi dwa lata temu. Trafił do Stanisława Simińskiego, który jednak unika rozmowy na ten temat. Jego inicjatywa, by zabytek uchronić przed zarośnięciem trawą, nie spotkała się z aprobatą mieszkańców. Zapewnia jedynie, że przeniesienie go na teren prywatny odbyło się za zgodą konserwatora zabytków. Ironia losu. Kamień niezgody znów stał się powodem konfliktu.
Trzy tropy legendy
Próby wyjaśnienia, czym jest kamień suserski, też się ze sobą kłócą. Tropu pierwszego mówiącego o sporze, granicy i urazach kończyn górnych nie da się nijak obronić. Nawet słabo zorientowany obserwator bez trudu dostrzeże, że na głazie wyryto rzeczywiście dłonie, ale są one wyraźnie przebite. To dłonie Chrystusa lub jakiegoś stygmatyka. To samo podpowiada krzyż nad nimi. Ziarnem prawdy w legendzie może być jedynie hipoteza, że wykonanie dziwnej, sakralnej inskrypcji to rodzaj pokuty dla krewkiego i zachłannego sąsiada. To możliwe, ale znów nie do obronienia w ogniu krytyki.
Pokuta polegająca na wykuwaniu przez zbrodniarzy kamiennych krzyży była w Europie powszechna. Bardzo dużo takich pozostałości można znaleźć na Śląsku. Ale w Mazowieckiem… nikt o takiej pokucie nawet nie słyszał. To nie to.
Trop trzeci to w końcu pobliski kościół w Szczawinie Kościelnym. Od 1661 r. do 1864 r. zarządzali nim sprowadzeni tu ojcowie reformaci (rodzina franciszkańska). A skrzyżowane dłonie św. Franciszka i Chrystusa na tle krzyża to przecież ich herb. Może wyryli inskrypcję w 70. rocznicę przybycia? Może w ten sposób oznaczono granicę parafii? To bardzo prawdopodobne, ale kamień, zgodnie ze swoją naturą, milczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |