Gdy Jezus przytula do serca…

– Gdy moja siostra Caroline była w szpitalu, przerażona płakałam i, krzycząc, pytałam: „Boże, dlaczego?”. Nagle wzięłam do ręki modlitewnik z obrazkiem Jezusa Miłosiernego. Spojrzałam Mu w oczy. W sercu usłyszałam głos: „Przeczytaj, co jest napisane u moich stóp”. Zrozumiałam! „Jezu, ufam Tobie” – opowiada Rosy Chaanine z Libanu.

Gdy ojciec usiłuje zabić

Czasem życiowe drogi wiodące do całkowitego zaufania Bogu są kręte, a człowiek porusza się po nich w całkowitych ciemnościach duszy. Co to znaczy, wie doskonale Josephine Dalmoro z Indii. Historię swego życia opowiedziała w kościele Matki Bożej Różańcowej w Krakowie-Piaskach Nowych. Urodziła się jako dziecko niechciane przez swoich rodziców. Ojciec próbował ją zabić, gdy była jeszcze w łonie mojej matki.

– Przez wiele lat wierzyłam, że jestem również niechciana przez Boga i Jezusa. Gdy miałam 3,5 roku, z powodu problemów w domu, matka umieściła mnie w sierocińcu. Byłam głodna miłości matki i ojca. Ale nie dostałam jej ani kropli. Moi rodzice nawet nigdy nie dotykali mnie z miłością. Za całe okrucieństwo, jakie spotkało mnie od nich, obwiniałam Chrystusa. Uważałam, że jest kłamcą, ponieważ twierdzi, iż jest w Nim tyle miłosierdzia, a ja przecież nie mogłam tego doświadczyć. Uważałam, że odpłaca mi złem, że mści się na mnie za każdy grzech, który popełniam. I ja chciałam się na Nim zemścić – wyznaje. – W sierocińcu siostry zakonne uczyły mnie katechizmu. Mówiły, że kiedy człowiek grzeszy, to sprawia Bogu ból. Więc chciałam Mu zadać ból za to, że zesłał mi takie życie. Przez dwa lata codziennie przychodziłam przed Najświętszy Sakrament i bluźniłam, świadomie obrażając Pana Jezusa. Moje życie było cały czas pogrążone w ciemności – dodaje Josephine. Mroki w jej duszy nie ustąpiły nawet wtedy, gdy zaczęło się jej dobrze powodzić. Przez 6 lat pracowała jako modelka.

– Były to najbardziej grzeszne lata w moim życiu. Spotykałam ludzi, którzy prawili mi komplementy, i to sprowadziło mnie na złą drogę. Ale ten czas przyniósł również namiastkę szczęścia. Wydawało mi się, że ludzie mnie kochają. Bywałam na dyskotekach, sypiałam w pięciogwiazdkowych hotelach, prowadziłam intensywne życie, ale w środku była pustka. Chciałam zaznać prawdziwej miłości. Każdej nocy, zanim zasnęłam, dużo płakałam, ponieważ w duszy nie było ani grama pokoju, ani radości – opowiada. Ale Pan Jezus miał wobec niej swój plan. Zesłał jej męża. – Pochodzi z Mediolanu. Mamy piękną córkę, która ma teraz 18 lat. Kiedy Bóg w swoim miłosierdziu przebaczył mi i sprawił, że mogę żyć inaczej, chciałam Mu podziękować. Teraz żyję w dostatku, nie cierpię głodu, niczego mi nie brakuje, jestem kochana. Postanowiłam więc, że muszę się odwdzięczyć Bogu. Wszędzie, gdzie jestem, głoszę Jego miłosierdzie. Ufam Mu i kocham Go. Robię to dla Niego, bo On mnie umiłował i okazał mi miłosierdzie – kończy swoją opowieść ze złami w oczach.

Godzina z Miłosiernym

Zażyłą znajomość z Jezusem trzeba podtrzymywać każdego dnia przez godzinne spotkanie z Nim. Mówił o tym bp Martin Uzoukwu z diecezji Minna w Nigerii. Przekonywał zebranych w kościele Miłosierdzia Bożego w Prokocimiu Nowym, że każdy z nas powinien znaleźć tę godzinę dziennie na rozmowę z Jezusem. – Przez kwadrans powinniśmy czytać Biblię, kolejne 30 minut to medytacja nad tajemnicami Różańca. Codziennie też powinniśmy (o dowolnej porze dnia) poświęcić kwadrans na Koronkę do Bożego Miłosierdzia – mówił. – Gdy się budzę, pozdrawiam Jezusa, a następnie Jego Matkę, bo Ona jest i naszą mamą. Jezus jest wcieleniem Bożego miłosierdzia, a Maryja jest Matką miłosierdzia – podkreślał. W „godzinach świadectw” w krakowskich parafiach uczestniczyło w sumie blisko 2,5 tys. osób.

Współpraca: Monika Łącka, Wojciech Baran

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie