Święty Jerzy jest katolikiem. Żyje sobie spokojnie w katedrze, wyżej niż prawosławny św. Mikołaj, który przed upałem ukrył się w cerkwi. Patrzą z góry na Syros, na fale, w których pluskają delfiny. I co najciekawsze, bardzo się lubią. Piją razem ouzo, gęstą kawę i oblizują usta po chałwie.
W sklepach spożywczych obrazki świętych lub ikony. To norma. Mijam półki z kawą, oliwkami i słodkościami i widzę, że rekordy popularności biją: Jerzy (patron wyspy), Mikołaj (patron żeglarzy), Izydor i święta Tekla. Modlą się do nich i katolicy, i prawosławni. Przez kilka dni szukałem dziury w całym, starając się udowodnić, że opowieści o przyjaznych stosunkach między „ortodoksami” a katolikami to jedynie cukierkowe hasło z turystycznego folderu. Nie znalazłem.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |