Prosiłam Boga, by przemieniał naszą sytuację
Dziecko to dar, a miłość rodzi się wraz z jego przyjęciem. Henryk Przondziono /Foto Gość

Prosiłam Boga, by przemieniał naszą sytuację

Brak komentarzy: 0

Karol Białkowski Karol Białkowski

GOSC.PL

publikacja 27.10.2020 20:58

W najczarniejszym momencie prosiłam, by - jeśli nasza rodzina miałaby nie udźwignąć ewentualnej niepełnosprawności naszego kolejnego dziecka - to by zabrał je do siebie - wspomina Asia. Piotrek to czwarte dziecko jej i Mariusza. Zanim przyszedł na świat, rodzina wylała morze łez, a o uzdrowienie modliło się wiele osób. Dziś ma się całkiem nieźle.

W mojej ostatniej ciąży w 20. tygodniu dowiedziałam się o hipotrofii mojego dziecka. Przyczyna nieznana. Mogło być uszkodzenie płodu. Miałam mięśniaka a zatem nie zgodziłam się na inwazyjne badania prenatalne, testy, bo groziło to poronieniem. Każdy dzień ciąży był darem i cudem, nadzieją, że mój syn będzie żył. Mój lekarz, wierzący człowiek, bardzo wspierał nas w tej sytuacji - wspomina Joanna.

Opowiada, że w 30. tygodniu jej przepływy tętnicze były tak złe, że zagrażały życiu dziecka i pośrednio jej samej. - Po tygodniu leżenia na oddziale u mojego lekarza, przewieziono mnie do szpitala o najwyższym stopniu referencyjności. Tam nakrzyczano na mnie, że nie zrobiłam badań prenatalnych, bo byłoby "wiadomo co z tym zrobić, a tak to za późno". Nastraszono mnie kardiomegalią i tym, że właściwie to nie widać nieprawidłowości, ale kto tam może cokolwiek wiedzieć przy kilogramowym dziecku...

Przyznaje, że to był czas pełen łez, ale nigdy nie żałowała decyzji o braku badań prenatalnych. - Bałam się, a z drugiej strony modliłam się o to, że jeśli ma być chory, to tak byśmy mogli go leczyć, rehabilitować, byśmy nie musieli się z nim rozstawać. W najczarniejszym momencie prosiłam, by - jeśli nasza rodzina miałaby nie udźwignąć ewentualnej niepełnosprawności naszego kolejnego dziecka - to by zabrał je do siebie.

Zastrzega jednak od razu: - Proszę dobrze zrozumieć. Ani sekundy nie myślałam o aborcji, ale prosiłam Boga, by przemieniał naszą sytuację.

W intencji Piotra płynęły modlitwy, a Asia z mężem odmawiali "pompejankę". - Piotr urodził się zdrowy i silny, mimo niskiej wagi urodzeniowej (1440 g), 2 lutego - pod płaszczem Maryi. Dzielny wojownik! Zostały nam pewne pamiątki po wcześniactwie i hipotrofii, ale to nic. To zdrowy chłopak - zaznacza ze wzruszeniem.

Na koniec swojego świadectwa dodaje: - Więc kiedy mówisz: "łatwo mówić, bo nie wiesz", odpowiadam: "wiem". "Ale Twoja historia jest z happy ednem...". "A jaka gwarancja, że Twoja nie będzie?". "Ty jesteś silna..."."Raczej nie...". Ale życie mojego dziecka należy do Pana od poczęcia aż do naturalnej śmierci... Tyle.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama