Duchacy odrodzili się w Gdańsku

Jeden z nich jeszcze nie tak dawno był inżynierem w Australii, inny ordynatorem w niemieckiej klinice, kolejny pragnął założyć rodzinę. Ostatecznie zdecydowali się na wspólnotowe życie w odradzającej się męskiej gałęzi Zakonu Ducha Świętego.

Łukasz, Piotr, Jan, Tadeusz, Jacek, Michał, Szymon. Siedmiu młodych ludzi, każdy z innej części świata. Mieli przeróżne plany i marzenia. Teraz z trzema kapłanami: ks. Wiesławem Wiśniewskim, matemblewskim proboszczem, ks. Zbigniewem Drzałem, duszpasterzem młodzieży, oraz ks. Romanem Kaźmierczakiem, pracującym na Ukrainie, tworzą trzon odradzającej się męskiej gałęzi Zakonu Ducha Świętego. Połączyło ich pragnienie, które towarzyszyło przed 800 laty założycielowi zakonu, dziś błogosławionemu o. Gwidonowi z Montpellier: nieść z natchnienia Ducha Świętego pociechę i miłosierdzie chorym, ubogim i opuszczonym. Okazywać tym, którzy potrzebują pomocy, miłość, radość, pokój i cierpliwość. Głosić Ewangelię Życia. Dostrzegać Oblicze Jezusa Chrystusa w bliźnich i bronić ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

Obecnie bracia mieszkają na terenie Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Matemblewie. Jest tam Dom Samotnej Matki, a w nim okno życia, w którym można pozostawić nowo narodzone dziecko. Bracia przechodzą wstępną formację. W przyszłości będą posługiwać w konkretnych miejscach: szpitalach, czy choćby Domu Hospicyjnym, a także placówkach, w których nieodłącznym elementem jest cierpienie, ból i samotność.

Duch tchnie, kędy chce

24-letni Tadeusz Biela jeszcze kilka miesięcy temu mieszkał w Remscheid w Niemczech. Wyjechał z rodzicami z Polski jako mały chłopiec. Dorastał wśród niemieckich rówieśników. – Wychowywałem się w rodzinie katolickiej, ale Panu Bogu się nie naprzykrzałem – opowiada obecnie brat Tadeusz. Żył jak każdy przeciętny młody chłopak. Dyskoteki, zabawa, życie z fantazją. Studiował pedagogikę. – Wszystko to zmieniło się, kiedy poznałem polonijną wspólnotę młodzieżową „Orły”. Spotykaliśmy się na adoracjach, rekolekcjach, modlitwie. Tam dopiero poznałem ludzi, z którymi mogłem dzielić się wszystkimi moimi problemami i duchowymi pragnieniami – opowiada Tadeusz. – Razem podejmowaliśmy różne akcje, np. obrony życia nienarodzonych czy ewangelizacji młodzieży. Odkryliśmy, że młodość przeżywana z Chrystusem jest jeszcze  radośniejsza – mówi. Podczas Światowego Spotkania Młodych w Australii nawiązał kontakty z przyszłymi współbraćmi.

Podobnie Jan Płottke. Do odkrywania charyzmatu bł. Gwidona zachęciły go słowa hasła światowych dni młodzieży w Sydney. Wzywało młodych, by zaufali Duchowi Świętemu i stawali się świadkami Chrystusa. – Zawsze chciałem pomagać najuboższym. Spotkanie w Sydney zaowocowało z czasem decyzją, że charyzmat bł. Gwidona to również moja droga – mówi Jan Płottke. Dotychczasowe plany związane z ukończonymi studiami inżynierskimi i plany małżeńskie zostały zupełnie wywrócone.

Jacek Gozdalski ostatnie 8 lat mieszkał w Niemczech. Powodziło mu się znakomicie. Po ukończonych studiach medycznych otrzymał propozycje zrobienia specjalizacji u zachodnich sąsiadów. Wysokie stanowisko w szpitalu, które mu zaproponowano, było dodatkowym atutem. Jednak już wtedy towarzyszyło mu pragnienie pójścia drogą z Jezusem. – Miałem bardzo trudne chwile, rozterki, wiele pytań. Dopiero, gdy podjąłem ostateczną decyzję, wszystko minęło, a w sercu pojawił się pokój, który wciąż mi towarzyszy – opisuje swoją sytuację brat Jacek. Mówi, że swoje miejsce zawdzięcza formacji uzyskanej we wspólnocie „Czystość Serca” i ks. Bernardowi Schilerowi z niemieckiej parafii, w której ostatnio mieszkał.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie