Co sobotę pod średniowieczną wieżą książęcą mnożą się kolory, kształty i zapachy najlepszych produktów spożywczych w Kotlinie Jeleniogórskiej. Przywożą je tu okoliczni rolnicy, a kupuje – pół Polski.
Przebili się samochodami do Workuty na północno--wschodnim krańcu Europy, choć nie prowadzi tam żadna droga. – Przed nami na kołach dotarła do Workuty tylko grupa rosyjska. My jesteśmy pierwsi spoza Rosji – mówi prof. Marek Grześ.
Dobrą, jak i otaczające ją góry, spowija tajemnica, którą miejscowi próbują przed nami odkryć.
O ośrodkach pomocy społecznej, spowiedzi w urzędach i przyzwyczajeniu do bycia bezdomnym z Małgorzatą Winiarską z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta z Jeleniej Góry rozmawia Jędrzej Rams.
Niewątpliwa perła na mapie kraju. Aby jednak ją odkryć, trzeba przebić się przez mur parawanów i chińskiego badziewia.
Kiedy w Kijowie ustawiły się po bilety na pociąg do Krakowa, tłum ludzi odsunął się od kasy. Elwira Sobczak krzyczała: „My, repatrianci, wracamy na zawsze do Polski!”. Jej mama, pani Zina, marzyła o tym od 60 lat.
Obidza z lotu ptaka wygląda jak ludzka dłoń, która palcami dróg i duktów wrzyna się głęboko w las.
Kiedy w 1920 r. Matka Boska ratowała Polskę, Salomea ocaliła od śmierci swojego syna uczestniczącego w wojnie polsko-bolszewickiej.
W wieku 3 lat przeżyła więcej niebezpieczeństw niż inni przez całe życie. Codziennie rano brnęła wtedy przez śniegi wschodniej Syberii, trzymając się spódnicy mamy i bojąc się ataku wilków. A mama niosła jeszcze jej roczną siostrę.
To nie tak, że na Rosję nie ma sposobu. I nie mówię tutaj o dostarczaniu broni czy szkoleniu ukraińskiego wojska. Dotychczas stosowane przez świat zachodni sankcje nie robią na Moskwie wrażenia. Ale jest coś, co polityków w Rosji przeraża. Tym czymś jest odcięcie od systemu SWIFT. Prawdziwa ekonomiczna bomba atomowa.