- Nazywanie go „umieralnią” jest bardzo krzywdzące. Biorąc pod uwagę wszystko, co tutaj przeżyłem, uważam, że hospicjum jest przede wszystkim domem miłości – mówi ks. Zdzisław Tomziński.
Jeden z nich jeszcze nie tak dawno był inżynierem w Australii, inny ordynatorem w niemieckiej klinice, kolejny pragnął założyć rodzinę. Ostatecznie zdecydowali się na wspólnotowe życie w odradzającej się męskiej gałęzi Zakonu Ducha Świętego.
Na co dzień spotykają się w dwóch ośrodkach. Kilka razy w roku wyjeżdżają. Wtedy mogą się lepiej poznać i polubić.
Internet to medium dające ogromne możliwości. Pod warunkiem, że potrafi się z niego mądrze korzystać.
Uczestniczą w juwenaliach, Woodstocku, organizują wykłady o chrześcijaństwie, kursy tańca, a nawet paralotniarskie. A wszystko po to, by w Bożą sieć złowić tych, którzy z reguły omijają Kościół szerokim łukiem.
Uśmiechnięty Henryk VI leży na grobowej tumbie, otoczony tłumem ciekawskich - taką scenę widać przy pl. bp. Nankiera w czasie kolejnych Nocy Kościołów. Księcia, jego krewnych i dzisiejsze gospodynie klasztoru - obecne w nim już 200 lat - można odwiedzić również w innym terminie.
Dziś wąsko wyspecjalizowani lekarze nie zajmują się duszą chorego, tylko jego kolanem czy wątrobą. Po wykonaniu biurokratycznych powinności brakuje im na to czasu i sił.
O charyzmacie, zadaniach oraz przyszłości z kapelanem Rycerzy Kolumba w archidiecezji gdańskiej, ks. dr. Filipem Krauze rozmawia Andrzej Urbański.