Kilka refleksji o kondycji i wyzwaniach współczesnej polskiej biblistyki oraz aktualnej roli badacza Pisma Świętego.
W powszechnym odbiorze – biblistyka uchodzi za dyscyplinę dość hermetyczną; posługując się językiem współczesnym, można by rzec: „niszową”. Czy możliwe i pożądane jest, by biblistyka wyszła z bibliotek i gabinetów naukowych do zwykłego odbiorcy, który ma przeciętny kontakt z tekstem Pisma Świętego?
- Wierzę, że jest to możliwe; nawet zaczyna się po części udawać! Takiemu „wychodzeniu badań biblijnych z bibliotek, od biurka”, służą przede wszystkim sympozja, które organizujemy. Jesteśmy akurat na Sympozjum ogólnopolskim dla biblistów, ale pozwolę sobie na odniesienie do środowiska lubelskiego. Instytut Nauk Biblijnych KUL, od kilku lat jest organizatorem dwóch cykli sympozjalnych – edycji wiosennej (dla środowiska lubelskiego) oraz edycji jesiennej (o charakterze ogólnopolskim). Wybieramy interesujące tematy, zazwyczaj zapraszamy też do naszego grona, jednego czy dwóch wybitnych biblistów z zagranicy, propagujemy tę ideę w mediach...
Jednak w tym roku edycja jesienna została odwołana z ważnych przyczyn…
- Nie tyle odwołana, co Sympozjum październikowe przenieśliśmy do gmachu UKSW w Warszawie, gdzie odbędzie się I Ogólnopolski Kongres Biblijny, z udziałem kard. Ravasiego – gościa honorowego tych obrad. Jednak, nie tylko w trakcie sympozjum, staramy się wprowadzać osiągnięcia biblistyki do świadomości szerokich rzesz ludzi. Korzystamy z różnych form prezentacji tekstowych, medialnych (np. audycji radiowych), publikacji prasowych w czasopismach diecezjalnych - choćby na łamach „Gościa Niedzielnego”. Z nieukrywaną przyjemnością obserwuję, jak młodzi bibliści potrafią te najlepsze osiągnięcia wiedzy historyczno – krytycznej przenosić na język bardzo interesujący, zrozumiały, a zarazem tak ciekawy, ukazujący świat, w którym Pismo Święte powstawało. Po drugie, wielu biblistów w swoich diecezjach organizuje Szkoły Słowa Bożego i Kręgi Biblijne dla zainteresowanych. To są przede wszystkim katecheci, ale też osoby świeckie, z wyższym wykształceniem. Na przykład w Lublinie prowadzone są podyplomowe Studia Biblijne, cieszące się ogromnym zainteresowaniem - trzy lata z rzędu, na każdym roczniku, około 100 osób. Zatem, wychodzenie biblistów do świata ludzi wierzących, interesujących się Pismem Świętym, czy historią zbawienia, ma kilka sektorów, kilka dróg, nie mówiąc oczywiście o niezliczonej ilości publikacji książkowych, popularyzujących wiedzę biblijną.
Jaka jest opinia Księdza Profesora na temat sposobu kształcenia i budowania ścieżki rozwoju naukowego młodych polskich biblistów?
- W ostatnim roku przedstawiliśmy diecezjom polskim możliwość zdobywania ugruntowanej wiedzy biblijnej w Instytucie Nauk Biblijnych na KUL-u, ponieważ koszty kształcenia zagranicznego są bardzo wysokie (utrzymanie studenta i opłacenie studiów w skali rocznej, to wydatek około dziesięciu tysięcy euro). Postawiliśmy na tak samo wysokim poziomie, jak na Biblicum w Rzymie, naukę języka hebrajskiego, greckiego i innych języków starożytnych – nieodzownych w pracy o takim nachyleniu merytorycznym. Dopiero po ukończeniu trzyletniego studium licencjackiego, gdy student legitymuje się wystarczającą znajomością języka hebrajskiego i greki, diecezja może mieć nadzieję, że zagraniczne studia przyniosą oczekiwane owoce pod postacią rozwoju osobistego i naukowego młodego biblisty. Jesteśmy w trakcie rozmów z Biblicum i pracujemy nad umową współakredytacyjną, umożliwiającą zaliczenie części zajęć w naszym Instytucje do standardów akademickich, promowanych i akceptowanych przez rzymską uczelnię. Otwiera to – dotychczas nieosiągalną – możliwość rozpoczęcia studiów biblijnych na KUL-u, a ukończenia ich na Biblicum, z uzyskaniem stosownego certyfikatu. Jestem przekonany, że praca polskiej Komisji Biblijnej oraz indywidualne osiągnięcia wielu naszych profesorów absolutnie przekonują niezwykle wymagających decydentów z Biblicum i pozwalają postrzegać nas, jako rzetelnych, profesjonalnych partnerów w procesie kształcenia wysokospecjalistycznej kadry naukowej.