Pocieszaj Mnie Kundusiu

Gdzie Jezus lubił odpoczywać? W Siwcówce. Powiedział to wiele razy prostej góralce Kundusi.

Kiedy skończy się wojna?

Gdy w czasie okupacji Kunegunda pytała o datę zakończenia krwawej wojny usłyszała: „Dziecko moje, to nie jest ci potrzebne do zbawienia. Zajmij się tylko miłowaniem Mnie i zbawianiem dusz”. Na dwa lata przed zakończeniem wojny Jezus zdradził jednak: „Pokój ma nastąpić w miesiącu poświęconym Matce mojej najmilszej”. Słowa spełniły się co do joty.

Kunegunda prosiła o męczeńską śmierć, ale Jezus się na to nie zgodził. – Powiedz spowiednikowi spokojnie i odważnie: com wybrał dla Siebie, tym dzielę się z wybranymi, to jest drogą cierpień. To są skarby moje najdroższe” – usłyszała. Przylgnęła do Cierpiacego i sama została zraniona. Choroba przykuła ją na kilka lat do łóżka. – To miłosierdzie moje a nie karząca ręka daje ludziom doświadczenia – wyjaśniał Jezus. Nie skarżyła się. Zarażała ludzi uśmiechem. Niewielu wiedziało o jej cierpieniu. Mieszkańcy Stryszawy zagadnięci o jej zdrowie odpowiadali nawet: Nic jej nie jest, tylko się jej robić nie chce.

20 czerwca 1955 Kundusia przepowiedziała swą rychłą śmierć. Tydzień później zmarła.

Niemcy wpadają do wody

Z okien rodzinnej chatki Kundusi wygląda uśmiechnięta pani Franciszka. Jest rodzoną siostrą ks. Bartkowskiego. O spotkaniach z Kunegundą może opowiadać godzinami. – Gdyby ktoś powiedział mi, że wyląduję w Siwcówce, popukałabym się w głowę – śmieje się – Nasza rodzina wiedziała o tych objawieniach. Zresztą sama Kundusia pocieszała mojego brata: Nie trap się, bo tę wojnę wszyscy przeżyjecie. Jak na Kundusię reagowali mieszkańcy Siwcówki? Zwyczajnie. Nie wiedzieli o jej objawieniach. Jak można darować Kościołowi rodzinną ziemię? – kręcili głowami niektórzy. Wielu zraziły do Kunegundy jej upomnienia. Była prorokiem, nie owijała  w bawełnę. I choć kojarzyła się raczej z promiennym uśmiechem, nie bała się nazywać zła złem.

Gdy Niemcy zaczęli wywozić mieszkańców okolicznych wiosek do Oświęcimia, a na Siwcówkę zamierzali sprowadzić swych osadników Kundusia popędziła pod tabernakulum. Usłyszała: „Nie ma niebezpieczeństwa dla was. Tu obrałem sobie niebo. W tym moim niebie znajduję odpoczynek”.

Do dziś ludzie wspominają niezwykłe zdarzenie. Mieszkańcy wioski stali spakowani, gotowi na to, że ich chaty zasiedlą niemieccy osadnicy. Do Siwicówki jechała już pierwsza rodzina. Mijała właśnie płynącą u podnóża wioski rzeczkę, gdy nagle drewniany most zarwał się, a Niemcy wylądowali w wodzie. To ostudziło zapał okupantów. Wioska ocalała. Ludzie padli na kolana przy kapliczce Serca Jezusowego. Nazwali ją „kapliczką ocalenia”. Czy wiedzieli kto wymodlił im tę łaskę?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie