Nim Gniezno postawiło pierwszy krzyż, w syryjskim Damaszku od wieków śpiewano pieśni wielkanocne. Teraz jednej z najstarszych wspólnot chrześcijańskich na świecie grozi wygnanie.
W objętych rewoltą syryjskich miastach na murach domów pojawia się hasło: „Chrześcijanie do Bejrutu, alawici do grobu!”. Częściowo oddaje ono klimat napięcia pomiędzy sunnicką większością a mniejszościami, w tym chrześcijańską i alawicką. Alawici to sekta wyrosła w łonie islamu szyickiego, więc ortodoksyjni muzułmanie uważają ją za heretycką. Ale to właśnie alawici, będący kilkunastoporcentową mniejszością, od ponad 40 lat sprawują rządy w Syrii. Alawitą jest prezydent Baszar Al-Assad (podobnie, jak był nim jego ojciec Hafez), większość najwyższych stanowisk w armii i służbach bezpieczeństwa zajmują również alawici. Stąd też zawołanie „Alawici do grobu!” jest symbolem sprzeciwu wobec reżimu, który w ostatnich miesiącach pokazał swoją prawdziwą twarz, zabijając tysiące ludzi. A co w tym „znienawidzonym” przez rewolucjonistów towarzystwie robią chrześcijanie?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |