„Zarzucimy Zgorzelec ulotkami, wzywającymi Polaków do oddania majątku zagrabionego po wojnie Niemcom” – czytamy w ulotce Berlińskiego Związku Właścicieli Wschód. – Jako katolicy powinniście nas zrozumieć – mówi prezes niemieckiego związku Eigentümerbund Ost.
Założony w styczniu Eigentümerbund Ost e.V. (Związek Właścicieli Wschód) twierdzi, że przy udziale znanych adwokatów i specjalistów prawa międzynarodowego znalazł luki w tym prawie. Teraz żąda zwrotu własności osób prywatnych, „zrabowanej” po II wojnie światowej przez Polskę i Czechy. Związek na swojej stronie internetowej zapewnia, że „cały proces prawny jest finansowo zabezpieczony przez inwestora”.
Na czele Związku Właścicieli Wschód stoi 35-letni Lars Seidensticker, znany w przeszłości z roszczeń wobec Romów.17 lutego związek zorganizował w Berlinie konferencję prasową. Ogłoszono na niej, że tej wiosny Zgorzelec, Szczecin, Wrocław i Opole zostaną zasypane milionami ulotek z informacjami „o polskich zbrodniach na niemieckich cywilach i polskich naruszeniach prawa międzynarodowego”. Sprawę monitoruje polskie MSZ. Do nazewnictwa wymienionych miast użyto pisowni niemieckiej.
Mandat za śmieci
Zgorzelec już nieraz był celem propagandowego ataku neonazistów i rewizjonistów. Plakaty Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD) pojawiały się tu dwukrotnie, ostatni raz w 2009 r., przed wyborami do Europarlamentu. Brzmiały groźnie, np. „Witamy turystów. kryminaliści z obcych krajów – won!”, „Silna prawica saksońska. Dzień wyborów to twój dzień zapłaty”, ale – jak stwierdziła niemiecka prokuratura – wszystko odbywało się w granicach prawa. Dwa lata temu sąd w Jeleniej Górze skazał na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata radnego z Görlitz, który rozklejał antypolskie plakaty na Dolnym Śląsku. Jego dwaj koledzy dostali wyroki 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze nie miał wątpliwości, że treść kilkudziesięciu plakatów, którzy trzej Niemcy rozkleili dwa lata temu w Bolesławcu, obrażała Polaków. Mniej więcej w tym samym czasie w Zgorzelcu za wycieraczkami samochodów pojawiły się plany miasta z nazwami ulic i placów w języku niemieckim. Renata Burdosz z Urzędu Miejskiego w Zgorzelcu przyznaje, że co jakiś czas dochodzi w mieście do takich incydentów, ale Ratusz jest jak najdalszy od ich oceniania. – Ocena prawnej strony tych działań oraz poszukiwanie sprawców nie należy do samorządu. Jedyne, co moglibyśmy zrobić, to w uzasadnionych przypadkach nałożyć kary za zaśmiecanie miasta – wyjaśnia Renata Burdosz. – Pod warunkiem, że znaleźliby się winni – dodaje.
Gdzie ta luka?
Oprócz akcji ulotkowej Eigentümerbund Ost planuje publiczne manifestacje, podczas których będzie się domagał zrealizowania swoich postulatów. Kto miałby w nich uczestniczyć? Instrukcja związku mówi o potrzebie „aktywnego włączenia w tę akcję niemieckiej mniejszości”. Związek zamierza także pozyskać do współpracy Erikę Steinbach, szefową Związku Wpędzonych (Bund der Vertriebenen – BdV), podkreślając, że Steinbach głosowała w niemieckim parlamencie przeciwko uznaniu granicy na Odrze i Nysie. – Erika Steinbach mówi do nas z serca! Mamy nadzieję na dobrą współpracę także z innymi ważnymi politycznymi podmiotami decydującymi – mówi Lars Seidensticker, prezes Związku Właścicieli Wschód. Ale, jak przypomina rzecznik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, szefowa Związku Wypędzonych zdecydowanie odcięła się od inicjatywy Eigentümerbund Ost. – Warto zaznaczyć, że stowarzyszenie to zorganizowało w lutym konferencję prasową, która zgromadziła bardzo niewielkie grono uczestników. Także niemieckie MSZ i partie polityczne nie traktują poważnie roszczeń związku i wskazują na obowiązujący stan prawny – zapewnia Marcin Bosacki, rzecznik polskiego MSZ.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |