Dajemy pieniądze nawet kukłom, a żebrzący na ulicach zarabiają krocie – wynika z filmiku nakręconego przez ekipę portalu pyta.pl. Stał się przebojem internetu – obejrzało go już ponad 1,2 mln osób.
Trzyminutowy film, nakręcony w najbardziej zatłoczonych miejscach Warszawy, pokazuje, jak ubrana w kurtkę i buty papierowa kukła, upozorowana na żebraczkę, skutecznie porusza serca nieświadomych oszustwa przechodniów. „Sztuczna Rumunka” – jak nazwali ją twórcy – szarpana wiatrem raz po raz pada w kałużę. Zaledwie kilka metrów od żywej klęczącej kobiety, zbierającej datki do puszki. Przechodnie obie – tę prawdziwą i sztuczną – mijają obojętnie i bez słowa, czasami zaglądają, czy ta leżąca w kałuży przypadkiem nie zasłabła.
Jak podają autorzy akcji, do metalowej puszki w ciągu trzech godzin „pracy” sztucznej żebraczki wpadło ponad 62 zł. A to znaczy, że na godzinę zarabia tyle, ile na przykład pielęgniarka lub ratownik medyczny. „Zastanów się, ile ty zarabiasz i czy nie czas zmienić profesję?” – sugerują na zakończenie autorzy produkcji.
Film obiegł portale społecznościowe, jest udostępniany jako „rozrywka”, „humor z sieci”, „najśmieszniejsze kawałki”, polecany, „lajkowany” i szeroko komentowany. „Banda cyganów”, „Darmozjady... Zasuwam w McDonaldzie i tyle nie zarobię”, „Uważam, że nikt nie powinien dawać ciężko zarobionych pieniędzy takim pijawkom”, „Pazerne szuje, won!”, „Otwierajmy sieć Rumunek!”, „Wreszcie ktoś pokazał, ile ta zaraza bierze za (...) śmierdzenie w miejscu publicznym” – wylewają swe żale internauci. Komentowały go również poważne dzienniki (że obnaża i demaskuje), a dla socjologów, psychologów i polityków społecznych był pretekstem do dyskusji o bardziej skutecznej pomocy ubogim. – Ale dlaczego właściwie Rumunka? Może chodziło raczej o narodowość romską? – zapytała trzeźwo jedna z komentatorek. – Z badań wynika, że na naszych ulicach, w autobusach, przy kościołach o datki proszą przeważnie Polacy.
Ale ubaw!
Joanna Jureczko-WIlk
Widziałam, jak kręcono ten film. – To tylko taki happening – mówił mi jeden z organizatorów. Pomyślałam, że dowcip prymitywny i głupi. Ale większość miała inne zdanie, bo filmik w sieci okazał się hitem. I jakoś nikomu nie dawały do myślenia chichoty, które słychać zza kamery i ogólna wesołkowatość ekipy realizatorów. Bo sztuczna Rumunka nie była eksperymentem, dowodem na to, że dajemy pieniądze, nie patrząc komu, na co i jaki z tego będzie pożytek. Była niezłym ubawem kilku młodych ludzi, którzy przyszli „zrobić film”, poczuli się lepsi od siedzących w błocie żebraków, a potem zabłysnęli w mediach jako „bezkompromisowi demaskatorzy”.
– Wszystkie pieniądze, które zbierzemy, damy potem tej prawdziwej Rumunce – zapewniał operator. Ale tego kamera nie pokazała. Podobnie jak starań organizatorów, którzy zaczepiali przechodniów i namawiali, by wrzucać datki kukle. Aż po zainscenizowaną scenę, kiedy zakapturzony chłopak kradnie „Rumunce” puszkę.
Śmieszne? Dowcipne? Jajcarskie? Raczej zręcznie zmanipulowane. I Gogolowska myśl ciśnie się na usta: „I z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!”, droga ekipo pyta.pl. Bo słusznie w podtytule swojego portalu dodajecie „Mijamy się z prawdą”. I tylko to jest w tym filmie rzeczywiste.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |