Za 17 mln zł chcą nadać blask staremu osiedlu familoków w sercu miasta.
To osiedle nie jest zbyt znane, choć powinno. – Po rewitalizacji może nie będziemy konkurencją dla katowickiego osiedla Nikiszowiec, bo familoki w Czerwionce mają inny charakter, ale Giszowiec przebijemy na pewno – zapowiada buńczucznie Marian Uherek, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Czerwionce.
A jeszcze niedawno zdawało się, że żadnej rewitalizacji tu nie będzie. Złożony w 2010 roku projekt Czerwionki nie załapał się na listę objętych dofinansowaniem z funduszy unijnych. Brakło zaledwie 0,7 punktu. Osiedle trafiło tylko na listę rezerwową. Dobra wieść gruchnęła jednak na mieście w lipcu – dzięki korzystnym różnicom kursowym unijnych pieniędzy dla Czerwionki jednak wystarczy.
Ja w tym mieszkam
Wielu ludzi, którzy wiedzą o istnieniu tego osiedla, podziwia go od lat. Kiedyś na studiach plastycznych na UŚ w Cieszynie rybniczanka Joanna Kołodziejczyk zrobiła na jego temat pracę zaliczeniową. Opowiadała z zachwytem o pięknie tego osiedla, o tym, że każdy z jego prawie 100 budynków czymś się wyróżnia, choćby rodzajem zdobienia, dodatkiem z muru pruskiego, dachem o innych załomach, że każdy familok jest tu inny, z wyjątkiem dwóch, które są swoimi lustrzanymi odbiciami...
Profesor słuchał, patrząc na nią wodnistymi oczami i nie okazując żadnych emocji, aż po prezentacji zimno wycedził: „Proszę pani, ja w tym mieszkam”. Tak to bowiem bywa z familokami – choć nieraz mają w sobie surowe piękno, to... mieszkać w tym trudno. Zwłaszcza trudno było dawniej, gdy trzeba było biegać do „haźli” na zewnątrz.
– W familokach w Czerwionce nie było z tym tak źle, bo od początku znajdowały się w nich wspólne łazienki na korytarzach. W związku z tym już tam doprowadzono wodę w pionach. Mieszkańcy stopniowo sami więc pourządzali sobie łazienki w mieszkaniach – mówi dyrektor Uherek. W niektórych miastach się zdarza, że na stare osiedla familoków przesiedla się ludzi, którzy nie płacą czynszu, czasem wręcz margines społeczny. Wtedy strach w takie miejsca wchodzić. W Czerwionce jest inaczej. Wystarczy spojrzeć na pięknie ukwiecone ogródki czy na ozdobne donice stojące na trawnikach przed familokami. Jak widać, nikt ich nie zdemolował.
– Tu są mieszkania komunalne z porządnymi, uczciwie pracującymi ludźmi. Niektórzy żyją tu już od trzeciego pokolenia – mówi M. Uherek. Osiedle jest zabytkiem, więc mieszkańcy wszelkie przeróbki muszą konsultować z konserwatorem. Nawet przy wymianie okien przedstawiają ich projekt z wyrysowanymi szprosami [listwami dzielącymi skrzydła okienne – przyp. aut.]. To uciążliwe, lecz zrozumiałe, bo inaczej osiedle straciłoby swój charakter. Na większe zmiany można sobie pozwolić we wnętrzach.