Lancelot dzień zaczyna

Żeby spełnić marzenia, potrzebowali motyki, wideł i grabi. No i tłustego mleka z wieczornego oraz porannego udoju.

Jeszcze raz spojrzała w wielkie łazienkowe lustro, by podmalować oczy. On stał za nią, poprawiał krawat i śpiewał coś pod nosem, ale nie słyszała słów, bo przez uchylone okno wdzierał się dźwięk telepiącego się autobusu. Odłożyła pędzelek, wziął ją pod rękę i wyszli na ulicę, gdzie czekała taksówka. Odjechali w stronę teatru. Teraz nie mają okazji, by razem wychodzić na miasto. Nawet gdyby okazję mieli, to nie mogą. Bo albo krowy trzeba wydoić, albo pomóc którejś się ocielić.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie