Koordynacja ruchowa, siła potrzebna do szczotkowania i dokładność potrzebne są osobom chcącym uprawiać curling - uważa prezes obchodzącego 10-lecie istnienia Śląskiego Klubu Curlingowego Krzysztof Beck.
Klub powstał dzięki telewizyjnym transmisjom z igrzysk w Salt Lake City w 2002.
"Jako studenci katowickiej AWF mieliśmy za zadanie przedstawienie podczas zajęć mało znanych dyscyplin sportu. Obejrzeliśmy olimpijską rywalizację i opisaliśmy curling. A potem nie pozostało nic innego, jak przejść od słów do czynów. I tak powstał klub" - powiedział PAP Beck.
Aktualnie w ŚKC ćwiczy 37 osób. Najmłodsi mają po 16 lat, najstarsi dobiegają 50.
"Chodzi nie tylko o sportową rywalizację, wygraną. Ale też o spotkanie fajnych, ciekawych ludzi" - zaznaczył Beck.
Jego zdaniem curling to sport dla ludzi niezainteresowanych kontaktem z rywalem, a bardziej ceniących taktykę, kombinację. "Nie bez powodu mówi się o szachach na lodzie" - dodał.
Do gry potrzebnych jest 16 kamieni, szczotki i specjalne obuwie.
"Sprzęt jest dość drogi. Dobre kamienie kosztują ok. 40-50 tys. złotych za komplet, ale też wystarczają na lata. Szczotka wymaga wyłożenia 200-400 złotych. Co jakiś czas trzeba też wymieniać jej zużywającą się końcówkę. Podobna jest cena obuwia" - wyliczył szef ŚKC.
"Mamy problemy z lodowiskami, bo trudno o obiekt typowo curlingowy. Zwykle więc trenujemy na lodowiskach hokejowych. My w katowickim Spodku, z którego ostatnio musieliśmy się przenieść z racji tego, że w hali lodowiska był kort rozgrzewkowy podczas tenisowego turnieju WTA" - dodał Beck.
W jego opinii po kilku miesiącach treningu gracz nabywa koniecznej powtarzalności, dokładności i może już myśleć o starcie w zawodach.
"A frajda z gry w curling jest naprawdę ogromna. Trzeba tylko połknąć +bakcyla+" - zakończył.