Mało kto wie, że z poddasza Mszy św. słucha też sowa albo kilkaset wiszących głową w dół nietoperzy.
Przez wieki człowiek przekształca coraz większe obszary. Wiele zwierząt nauczyło się więc żyć w pobliżu ludzi. Mówi się o nich: zwierzęta synantropijne. Wśród ptaków przykładem jest gołąb pocztowy, wróbel, kawka, kopciuszek, jerzyk czy jaskółka. Jedne zasiedlają co się da: domy, zabudowania gospodarcze, kościoły, wieże. Inne szczególnie upodobały sobie świątynie.
Azyl w Bożym domu
Obiekty sakralne mają specyficzną budowę – są obszerne, przestrzenne i mają specyficzny mikroklimat. Szczególnie strychy odpowiadają wielu gatunkom ptaków, a szczególnie nietoperzom – zwykle duże, nagrzane i prawie nikt tam nie zagląda. Poddasza kościelne są też przeważnie mniej szczelne, a wieże częściowo otwarte, więc zwierzętom łatwiej się tam przedostać. Co możemy tam spotkać?
Z ptaków najczęściej znajdziemy tak rozpowszechnione gatunki jak niezbyt lubiany, bo bardzo brudzący gołąb pocztowy, jaskółki, jerzyki, wróble czy sikory, ale też rzadziej występujące bądź nawet zagrożone wyginięciem jak na przykład sowy. Z ssaków spotkać można zwykle dwie grupy zwierząt. Pierwsza to łasicowate, głównie kuny – leśna i domowa, drugą są nietoperze. Kuny występują także w budynkach gospodarskich i mieszkalnych. Strychy kościołów lubią, bo mają tam spokój i potencjalny pokarm, czyli np. gołębie. Ich obecność bywa jednak problematyczna, bo zostawiają nieczystości i resztki ofiar, które często tam taszczą. Przez te ślady są jednak łatwe do wykrycia. O ile jednak kuny nie są gatunkiem chronionym, o tyle druga grupa – nietoperze wzbudzają spore zainteresowanie przyrodników.
Cichy strażnik wieży
Najbardziej „kościelną” z sów jest płomykówka, rzadziej trafia się puszczyk czy pójdźka.
– Płomykówka upodobała sobie zakładać gniazda szczególnie na wieżach kościelnych, w sygnaturkach. W zasadzie znajduje się tam ok. 80 proc. stanowisk lęgowych w Polsce. Szukając tego gatunku, zwykle idziemy do wsi i pierwszym miejscem, które sprawdzamy, jest wieża kościelna. Czasem okoliczni mieszkańcy wiedzą o obecności sowy po wydawanych przez nią odgłosach, ale zwykle mało kto ją widział – opowiada dr Grzegorz Hebda z Katedry Biosystematyki Uniwersytetu Opolskiego. Dopiero jesienią sowy przenoszą się zwykle np. do jakiejś stodoły, gdzie łatwiej o pożywienie.
Jest to gatunek bardzo cenny, którego liczebność ogólnie się zmniejsza, stąd od 20 lat realizowane są różne projekty związane z ich ochroną. Z fundacji proekologicznych pozyskiwane są środki na budowę specjalnych budek, które instaluje się na wieżach świątyń. Odbywa się to z korzyścią i dla przyrody, bo zabezpiecza ptaki przed drapieżnikami, i dla tego obiektu, bo mając swoje miejsce, nie brudzą dokoła.
– Nim wejdziemy na wieżę, sowa oczywiście zdąży odlecieć, ale jej obecność stwierdza się właśnie dzięki wypluwkom – resztkom pokarmu, które zresztą są ciekawym materiałem badawczym, bo dają informacje o tym, co ptak je – dodaje Janusz Jabłoński, chiroptorolog, pasjonat przyrodnik, współpracujący z uniwersytetem i organizacjami proekologicznymi. Podobnie kościoły upodobały sobie chronione jerzyki. Wolą one jednak gniazdować na zewnątrz w podcieniach, szczelinach w murze i przy oknach.
Nocek lubi kościoły
Niemal niezauważalna jest obecność nietoperzy. Kilka gatunków szczególnie lubi obiekty sakralne. Są to np. bardzo cenny podkowiec mały, nocek duży i orzęsiony, mroczek późny, gacek brunatny i szary oraz karlik malutki.
– Często zdarza się, że gdy pytamy o nie proboszcza, kościelnego czy organistę, twierdzą z przekonaniem, że u nich nic nie ma. Po wejściu na górę znajdujemy tam kilkadziesiąt lub kilkaset osobników. Nietoperze są zwykle malutkie, rzędu 5–7 cm, aktywne nocą, więc nie rzucają się w oczy, nie zostawiają śladów. Część z nich chowa się w szczelinach, przy krokwiach, tylko niektóre zwisają głową w dół. Poddasza są najczęściej oddzielone od naw i prezbiterium, więc sporadycznie zdarza się, że któryś wybudzony wlatuje w przestrzeń kościoła – bo zwykle unikają jasnych i głośnych miejsc. Nie przeszkadza im natomiast dźwięk organów, śpiew wiernych czy odgłosy sprawowanej liturgii – mówi dr Grzegorz Hebda.
Nietoperze latem lubią miejsca bardzo ciepłe, gdzie bywa ponad 40 stopni Celsjusza, suche i bez przeciągów. Tak jest przeważnie na strychach i wieżach kościelnych. Jeśli jeszcze mają spokój i przestrzeń, gdzie młode mogą uczyć się latać, to warunki są dla nich idealne. Zimą zwykle kryją się pod ziemią, gdzie jest chłodno i wilgotno, w piwnicach, sztolniach, choć czasem pozostają na poddaszach. Najchętniej zasiedlane, głównie ze względu na konstrukcję dachu, szczelność i specyficzny mikroklimat są stare kościoły, ale też nieużywane kaplice cmentarne i wiejskie, plebanie.
– Na Górze Świętej Anny jedyna odnaleziona kolonia karlika malutkiego była w jednej z kapliczek na kalwarii, a w samym klasztorze bytuje nocek mały i gacek brunatny. W Jasionie mamy kolonię mroczka późnego i karlika malutkiego. Na północy Opolszczyzny nietoperze znaleźliśmy w parafii w Zagwiździu, w Kup, Lubieniu, Kaniowie i dużą kolonię w Dąbrówce Dolnej. W kościele w Gościęcinie są gacki brunatne i kilka mroczków, nie przeszkodziła im niedawna wymiana pokrycia dachu. Czasem pojedynczy osobnik chowa się np. za obrazem – tak było w Żyrowej, ale po paru latach chyba znalazł sobie inne miejsce. W tej samej parafii, w Jasionie, mieszkała płomykówka, a w Żyrowej puszczyk, choć nie w kościele – wymienia Janusz Jabłoński. Niestety, nie są przeprowadzane zorganizowane badania. Obecność takich lokatorów stwierdza się przeważnie podczas inwentaryzacji przyrodniczej na danym obszarze, studenckich wypadów naukowych albo na sygnał od parafianina bądź proboszcza. Dlatego najlepiej przeszukane są obiekty na terenie Stobrawskiego Parku Krajobrazowego i Parku Krajobrazowego Góra Świętej Anny. Zdecydowana większość regionu nie została jednak sprawdzona.
Dobre sąsiedztwo
Nietoperze zjadają olbrzymie ilości owadów, więc mając taką kolonię w pobliżu, pozbywamy się owadzich szkodników, od komarów po chrząszcze. Sowa natomiast skutecznie obniża liczebność gryzoni. Proboszczowie reagują różnie na obecność tych stworzeń. Jedni wiedzą o nich, bo zaobserwowali, inni nie mają pojęcia i ich to nie interesuje. Duże skupiska mogą być już nieco kłopotliwe dla gospodarzy, bo generują nieczystości, które przy mniejszej liczebności są niezauważalne. Tu wsparciem mogą być organizacje ekologiczne, które można poprosić o pomoc. W żadnym wypadku nie należy przepłaszać kolonii, bo jest to niezgodne z prawem, a przy tym bywa nieskuteczne.
Dr Grzegorz Hebda razem ze studentami z Naukowego Koła Biologów już kilka lat temu przeprowadzali akcję czyszczenia strychów i wież kościelnych. Tak było np. w Dąbrówce Dolnej. Robi się to zwykle zimą, gdy większość osobników jest w ziemnych kryjówkach.
– W 2007 roku byli studenci, zeszłej zimy akcję sprzątania przeprowadzili z Fundacji „Pro Natura” z Wrocławia. Nietoperze są u nas w kopule wieży. Jak czasem któryś wleci do kościoła, to jest atrakcją dla dzieci, starsi też reagują dość pozytywnie – mówi ks. Ryszard Kościelny, tamtejszy proboszcz.
Na co zwrócić uwagę? Zwykle wystarczy umożliwić im bytowanie, zostawiając kilkucentymetrową szczelinę w dachu albo jakieś lufciki. Należy o to zadbać, zwłaszcza remontując poszycie dachowe – zostawić kilka wlotów, np. nieco odgiętą dachówkę albo zamontować specjalne otwory, stosować do konserwacji preparaty nieszkodliwe dla ssaków, zostawić kilka niewielkich szczelin w murach. To często nie wymaga nawet większych pieniędzy, wystarczy dobra wola.
Remont dachu świątyni planuje np. proboszcz parafii w Kamieniu Śląskim, ks. Arnold Nowak. Na strychu mieszka tam kolonia nocków dużych, a wieżę zajmują gacki brunatne. W tym celu już kontaktował się z opolskimi chiroptorologami. – Warto zwracać się do organizacji przyrodniczych – służą one pomocą w wyczyszczeniu miejsca bytowania nietoperzy, fachową poradą i wskazówkami, jakich użyć preparatów do konserwacji drewna. Można też ubiegać się o współfinansowanie kosztów remontu wykonywanego zgodnie z zaleceniami ekologów – tłumaczy dr Grzegorz Hebda.
Są też przypadki, gdy dzięki obecności nietoperzy i ciekawemu pomysłowi udało się nawet zainstalować w kilku obiektach ogrzewanie – tzw. pompę ciepła, zmodernizować pokrycie dachu, instalację elektryczną i odnowić niektóre polichromie. Tak było np. w pienińskiej parafii w Jaworkach, która ze słowackim kościołem z Lesnicy i greckokatolicką cerkwią z Údolu, mając u siebie podkowca, małego wspólnie zrealizowały projekt, pozyskując pieniądze z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. W takich wypadkach obecność chronionego gatunku jest podwójnie cenna.