Krzyżaka chwalić – marne zajęcie. Czyżby? Chyba lepiej właśnie doceniać wroga i aż za dobrze wiedzieć, z kim się ma do czynienia. A może trzeba w nim zobaczyć współbrata w wierze? I czasem… sojusznika? Bo przecież, wbrew pozorom, nasi przodkowie nieraz patrzyli na Krzyżaków jak na chrześcijańskich sojuszników. I podobnie Krzyżacy na nas. Spróbujmy zatem…
Czas złoty
Minęło niemal sto lat. We wschodnim oknie malborskiej kaplicy widniał już gigantyczny posąg Matki Bożej, o którym słyszeliśmy na początku. Już stały zamki, tętniły życiem ludne miasta, napełnione głównie germańskim żywiołem. Za miejskimi murami urosły ratusze, klasztory i katedry. Władza Zakonu okrzepła. I oto wielki mistrz Luder z Brunszwiku i krzyżacki brat – rycerz Heryk von Hessler – rymują po niemiecku Księgę Machabeuszy i Apokalipsę. Na świetnych, barwnych miniaturach niemieckim rymom towarzyszą armie Goga i Magoga. Wojownikom szatana krzyżacki malarz dorobił „litewskie” hełmy. Naprzeciwko ukazał zakutych w stal rycerzy spod znaku Krzyża. Krzyżaków po prostu. I krzyżackiego księdza, który chrzci niewiernych – i anioła, który ścina ich króla.
Prusy są teraz spokojniejsze i dostatnie, ale polityka Zakonu – nadal bezwzględna. Także wobec chrześcijańskich sąsiadów. W tym samym mniej więcej czasie Władysław Łokietek doprowadzony do rozpaczy utratą Gdańska i Pomorza sprzymierza się z pogańskimi Litwinami, żeby spustoszyć Prusy. Cóż za pociecha? Kiedy indziej Litwini łupią Polskę. Bo dopóki nie przyjmą naszej wiary, będą wrogami zarówno Boga, jak i Polski i Krzyżaków.
Litauer
Niemniej marzenia krzyżackie płyną ku innej, wymyślonej przyszłości, która nigdy się nie ziści. Opiewa je poemat Litauer (Litwin), najlepsza chyba ilustracja tych mrzonek. Spłynęła spod pióra niejakiego Szondocha, o którym bliżej nic nie wiadomo. Szondoch opowiada rymem, jak pewien litewski król zachodzi w głowę, dlaczego wciąż z Krzyżakami przegrywa? I posyła do Torunia swego szpiega, zaufanego rycerza. Ten widzi, jak gotujący się do wojny bracia idą na Mszę Świętą. Nie rozumie chrześcijańskiej liturgii, nie zna chrześcijańskiej wiary, ale – co za dziw – dostępuje niezwykłego widzenia!
Zamiast opłatka dostrzega zbrojnego męża, którego kapłan łamie na trzy części i rozdaje braciom. Szpieg powraca i opowiada swoją wizję królowi, po czym obaj incognito przybywają do Torunia – i teraz…
Nieochrzczonym to się stało,
Że widzieli ludzkie ciało,
Bo się Bóg w osobie stawił
I w naturze ludzkiej zjawił,
Jako mąż na kształt olbrzyma.
Nie krył się przed ich oczyma,
Jak przede mną, marnym pyłem
(Czymże ja to zawiniłem?)…
[tu i dalej przeł. JK]
Pod wpływem owej wizji król Litwinów powiada:
Już mnie nie zdumiewa wcale,
Że mnie pokonują stale,
Bowiem, gdy któremu snadnie
Pokonanym być wypadnie
I rozcięty mieczem runie,
Wnet się drugi zeń wysunie…
I oto otrzymuje on łaskę wiary w Chrystusa. Zawiera z Wielkim Mistrzem przymierze i chrzci swój lud. Pewno, że ta baśń pozostała fikcją. Jej urodę przecięła Bogurodzica, adresowana do tej samej Maryi, która patronowała Zakonowi. Dlaczego więc Zakon przegrał?
Jan Długosz nie miał wątpliwości. I my nie musimy jej żywić. Było bohaterstwo, ale i okrucieństwo; pobożność, ale i zimne wyrachowanie. Potem pycha. I koniec. Nie znaczy to, że mamy gardzić krzyżacka mistyką. Wydała, jak sądzę, przynajmniej tylu świętych, ile wzruszających dzieł sztuki chrześcijańskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |