Mówią, że z ich żelaza wytapiano miecze do bitwy pod Grunwaldem. Stąd też wysyłano miotły na Węgry, produkowane z żarnowca specjalnie sprowadzanego z Alp. Nawet jodu w powietrzu jest tu więcej niż gdzie indziej. Ruda Kameralna zaprasza.
Już sama nazwa miejscowości budzi uśmiech na twarzy i dobre nastawienie. Nie znika ono, gdy odwiedzi się to miejsce, znajdujące się wzdłuż drogi biegnącej z Paleśnicy do Filipowic w gminie Zakliczyn, blisko zapory na Jeziorze Czchowskim i rzeki Dunajec. Wioska pozornie ukryta wśród wzgórz potrafi zachwycić położeniem terenu, ciszą, bogactwem przyrody i powietrzem, w którym jest bardzo dużo jodu. Doceniają to mieszkańcy Krakowa i Śląska, budując tu swoje domki letniskowe. Pierwsza wzmianka o tym miejscu pochodzi z 1372 roku i dotyczy założenia wsi przez braci Błażeja i Filipa z Tworkowej. Nazwa zaś wywodzi się najpewniej od tradycji wydobywania tutaj rud żelaza w okresie średniowiecza. – Wtedy eksploatowano tu rudę żelaza w postaci syderytu ilastego. Wytapiano też surówki w małych piecach ziemnych na węglu drzewnym, w tzw. dymarkach – opowiada Robert Ogórek, członek „Kameralnych”, były sołtys. – A „na Rudzie” skowronki ćwierkają, że to stąd wydobyta ruda żelaza posłużyła za tworzywo, z którego zrobiono miecze pod Grunwald – dodaje z uśmiechem. Do niedawna, dzięki rodzinie Rozkochów, Ruda Kameralna słynęła też z garncarstwa.
Zabawa z historią
Niestety, miejsce to, jak tysiące innych w Polsce, zmaga się z problemem bezrobocia i brakiem perspektyw na rozwój. Mieszkańcy wyjeżdżają do pracy za granicę, a ci, którzy zostają, to w większości emeryci i renciści. Znalazła się jednak grupa zapaleńców, która chcąc ożywić to ciekawe miejsce, szansę dostrzegła w projekcie „PIU Miejscowości Tematyczne w Małopolsce”, realizowanym przez Fundację Biuro Inicjatyw Społecznych z Krakowa. – Wieś tematyczna to miejsce, gdzie mieszkańcy, a przynajmniej niektórzy z nich, mają wspólny pomysł na rozwój. Ważne też jest, by projekt służył zarówno mieszkańcom, którzy identyfikują się z jej tematem, jak i turystom, którzy zechcą z oferty skorzystać. Wioska ma więc ożywić życie miejscowości i integrować społeczność lokalną – wyjaśnia Małgorzata Płonka z „Kameralnych”. Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania. Na pierwsze spotkanie zgłosiło się ponad 60 osób. – Tak duże zainteresowanie projektem dało nam szansę na jego realizację – dodaje pan Robert. – W projekt włożyliśmy bardzo dużo pracy. Aż w głowie się nie mieści, co myśmy tutaj przez te dwa lata wyrabiali. Były spotkania, warsztaty, wypracowaliśmy strategię, pomysły, cele, organizowaliśmy wycieczki do wiosek tematycznych na Mazurach i w Austrii – opowiada. Wymyślono też nazwę „Ruda Kameralna – wioska pozytywnie zakręcona”. Bo oprócz przyrody i historii najważniejsi są tu ludzie i ich pasje. To tu, jak sami mówią, znajduje się kopalnia ludzi pozytywnych i niezwykłych. Jeden z mieszkańców wciąż buduje perpetuum mobile, inni przed laty sprowadzili z Alp żarnowiec po to tylko, aby móc wykorzystywać go do produkcji mioteł i eksportować je na Węgry.
Lotna brygada
Przy okazji tworzenia strategii przypomniano też historię miejsca, zwyczaje, tradycje, kuchnię regionalną, gwarę, stare zawody. Była to świetna lekcja historii również dla mieszkańców. Ale to im nie wystarczyło. Tą historią chcieli się podzielić z innymi. Zrobili więc następny krok i wymyślili bezobsługową grę terenową quest „Zakręć się na Rudzie”. – Uczestnicy dostają ulotkę, z którą spacerują po Rudzie, poznając jej historię i perełki przyrodnicze. Muszą też rozwiązać krzyżówkę i na koniec znaleźć skarb – opowiada pani Małgosia. Ruda dołączyła też do geocatchingu. – Ideą tej zabawy jest zachęcenie do odwiedzenia, w wyniku poszukiwań, miejsc, w których znajdują się skrytki. Niektóre z nich są trudno dostępne, mało znane, rzadko odwiedzane, a przy tym atrakcyjne – mówi pan Marcin. – Aby wziąć udział w grze, wcześniej trzeba się zalogować się na specjalnej stronie, gdzie otrzymuje się namiary satelitarne i dopiero z ich pomocą szuka się skrytek. I wcale nie jest tak łatwo – opowiada. W ramach projektu wymyślono też warsztaty pszczelarskie i manualne oraz lotną brygadę, zajmującą się organizacją czasu wolnego dzieci. Wczesna wiosna, a parking przy agroturystyce „Pod Lupą” pełny samochodów. Nieważne, że pora roku mało sprzyjająca wypoczynkowi. – Tu gości nie brakuje. Przyjeżdżają z Polski i zagranicy, a ci, co raz odwiedzą Rudę, polecają ją innym i wracają. Pełen oryginalnych pomysłów właściciel Andrzej Lupa dużo serca włożył w to miejsce, a jego styl zarządzania doskonale wpisuje się w strategie „Kameralnych”. Zawsze nam się z nimi dobrze współpracowało, a teraz to nasz partner strategiczny – dodaje pan Marcin. „Kameralni” mogą „Pod Lupą” realizować swoje wszystkie szalone pomysły.
Lokomotywa pomysłów
„Kameralni” swą ofertę kierują zarówno do gości agroturystyki, jak i grup zorganizowanych – dzieci, młodzieży, a ostatnio również seniorów. – Wypracowaliśmy już cykliczne imprezy: walentynki, andrzejki i noc kabaretową. Od lat z dużym powodzeniem organizowane jest tu również „Lato na Rudzie” – mówią. Teraz swoją ofertę kierują do szkół, szczególnie z większych miast. – Oferujemy uczniom zabawę połączoną z nauką. Mamy np. warsztaty pszczelarskie pt. „Co by pszczółki powiedziały, jakby mówić umiały” albo „Od ziarenka do bochenka”, podczas których pokazujemy po kolei, do czego służyły cepy, jak mielono ziarna, wspólnie pieczemy chleb – wyjaśniają. Wszystko okraszają opowieściami historycznymi i przyrodniczymi. Projekt już się skończył, zmalała też znacznie liczba zapaleńców, ale ci, którzy pozostali, działają siłą rozpędu. Planów i sił im nie brakuje. – Ostatnio zgłosiliśmy 60 pomysłów do realizacji w Lokalnej Grupie Działania – dodaje pan Robert. Tutaj nic nie jest zwykłe i wszystkiego jest w nadmiarze. – Krótko mówiąc: w Rudzie Kameralnej zawsze coś się dzieje i nikt się tutaj nie potrafi nudzić – mówią o sobie mieszkańcy Rudy, zapraszając do odwiedzania ich rodzinnych stron.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |