Przeciąganie liny, rzut kamieniem, wypychanie z koła oraz gry planszowe, a do tego wszystkiego piwo... tak odprężali się wikingowie kiedy nie podbijali świata.
Średniowieczni wojownicy, królujący na morzach północnej Europy w obecny weekend podbijają Elbląg. Walki, zapasy, konkurencje, głośne okrzyki, muzyka, dużo śmiechu i zabawy oraz piana (najprawdopodobniej z kwasu chlebowego) oblepiająca długie wikińskie brody - tak wygląda siódma edycja "Międzynarodowego Festiwalu Wikingowie z Truso”, który odbywa się na elbląskiej Wyspie Spichrzów.
- Ta edycja różni się od poprzednich. Jest więcej stanowisk rzemieślniczych, gier i zabaw dla dzieci. Zadbaliśmy również o kącik z gastronomią - mówił jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu Wojciech Ławrynowicz, jeden z organizatorów. Można podejść do każdego ze stoisk i zapytać, czym aktualnie zajmuje się dany wiking.
Dużym zainteresowaniem cieszy się stoisko z grami planszowymi. - Wbrew pozorom wikingowie pasjonowali się nie tylko zabawami siłowymi. Lubili także zażyć rozrywki intelektualnej - mówi Piotr Adamczyk, który również wciela się w rolę woja z północy, a na co dzień jest pracownikiem muzeum. - Bardzo lubili grać w gry planszowe, np. w czasie oczekiwania na przeprawę - dodaje. - Duża część gier opiera zasady na wywodzącej się jeszcze ze starożytnego Egiptu gry senet. Jest duża szansa, że w tę planszówkę partie rozgrywał sam ojciec Abraham - śmieje się.
Jednak długobrodych, potężnych mężczyzn, z rogatymi hełmami na głowach nie kojarzymy raczej jako pochylonych i zadumanych nad planszą z pionkami, czemu wyraz dają kolejne prezentacje podczas festiwalu. Jedną z nich jest rzut kamieniem. Konkurencja-protoplasta dzisiejszego pchnięcia kulą, ma identyczne zasady jak jej współczesny odpowiednik. Wygrywa ten, kto rzuci najdalej. - Najpierw jednak trzeba wyeliminować zawodników własnej drużyny. W finale mierzą się zaś najlepsi z rodów - wyjaśnia "Bjørn", który później zostaje okrzyknięty "Mistrzem Bjørnem".
Rozgrywane są też konkurencje, w których liczy się przede wszystkim siła i spryt m.in. przeciąganie liny czy wypychanie z koła. Choć i tu, jak przystało na prawdziwego wikinga. nawet przegrany nie schodzi z placu boju z opuszczoną głową. - Jest godne podziwu jak ostro rywalizują w taką pogodę - mówi pan Jarosław. - Taki upał to chyba nie są optymalne warunki dla wikingów? - śmieje się.
W czasie pierwszego dnia festiwalu prezentowany był również turniej walk grupowych, koncert grupy Radyna, oraz pokaz fireshow. Ciekawie zapowiada się i kolejny dzień podczas, którego można będzie zobaczyć m.in. turniej indywidualny wojowników, bieg niewiast, scenkę historyczną zakończoną bitwą oraz zaliczyć spacer z przewodnikiem - archeologiem po obozie wikingów.
W tegorocznej edycji uczestniczy w sumie około 200 odtwórców historycznych z Polski i Rosji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |