Daleko od Aten

Greckie wybrzeże i malownicze wyspy kryzysu chyba nie odczuły. W czasie wakacji słońce jak zwykle morderczo grzało, a plaże pełne były turystów.

Tego nigdy nie było – opowiada. Pani Maria nie ufa greckim politykom, jak wielu Greków. Ufa tylko obecnemu premierowi Ciprasowi, bo jej zdaniem jest człowiekiem uczciwym. Pytani o przyczyny kryzysu Grecy rzadko biją się we własne piersi. Uważają, że zostali zadłużeni celowo, że dostali łatwe pieniądze, chociaż wierzyciele wiedzieli, że Grecja nie jest w stanie ich oddać. Winne są – ich zdaniem – elity polityczne, Unia Europejska, a przede wszystkim Niemcy. – Niemieckie firmy sprzedawały różne produkty państwowym firmom w Grecji za wielokrotnie wyższe ceny. Na przykład jak coś kosztowało 100 euro, płaciliśmy za to 300 euro. Dlaczego? Bo 100 dawali dla prezesa, a 200 zapłacił naród grecki. To były kolosalne pieniądze i kolosalne afery. Brało w tym udział tak wiele osób, że teraz nie można nikogo ukarać – wyjaśnia pan Goularas, chociaż jako jedyny przyznaje, że również Grecja ponosi za to winę.

– Na Unii najbardziej skorzystali urzędnicy administracji. Mamy ich około 2 mln, i to oni są największymi beneficjentami. Moi rodzice nigdy nic od rządu nie dostali, wszystko wypracowali w latach 50. w Niemczech. Byli pracowitym pokoleniem, to oni zbudowali Grecję. Nie wszyscy Grecy korzystali z rozdmuchanych przywilejów socjalnych. – Mąż nigdy z przywilejów socjalnych nie korzystał, bo jest nauczycielem na tzw. umowę-zlecenie. Pracuje w zależności od tego, na jaki czas otrzyma powołanie od państwa. Ale prawdą jest, że za punktualne przyjście do pracy dostawało się dodatkowe pieniądze, była 13. i 14. pensja. Ale dotyczyło to wyłącznie budżetówki i firm państwowych, gdzie można było przechodzić na wcześniejszą emeryturę – wyjaśnia Marzena Wierzbicka. – Mój kolega pracował w administracji zakładu energetycznego i tam po 15 latach można było przejść na emeryturę tzw. mniejszą. A po 20 latach już na normalną. Czyli 40-letni człowiek mógł już otrzymać emeryturę. I to niezłą, bo około 2 tys. euro. – dodaje Athanasios.

Grecy zdają sobie sprawę, że czasy, kiedy benzyna w Grecji była tańsza niż w Polsce, na ulicach można było spotkać samochody, jakie trudno zobaczyć w Warszawie, a w miastach restauracje w godzinach pracy pełne były klientów, i to wcale nie turystów, już nie wrócą. Maciej Szawel, który dobrze zna ten kraj, uważa, że i tak Grecja jest stosunkowo w dobrej sytuacji. – Zawsze znajdzie odbiorców na to, co oferuje. Nieważne, z jaką walutą. Zawsze może liczyć na dopływ euro, bo żyje z turystyki, a słońce odporne jest na działania polityków.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie