Dzieje pewnej prowokacji

„Staruch”, negatywny bohater wojny, jaką kibicom wypowiedział rząd Donalda Tuska, niedawno został uniewinniony. Czy był więźniem politycznym?


„Maciek 3m się” 


Zarzut handlu narkotykami stawia człowieka poza nawiasem społeczeństwa. Mało kto ma odwagę ujmować się za „dilerem śmierci”. Doświadczył tego także Maciej Dobrowolski, inny kibic Legii Warszawa, redaktor pisma „Nasza Legia”, współorganizator „meczu przyjaźni” w 2010 r. z holenderskim ADO Den Haag, z którego dochód przekazano na rzecz chorującego na sarkoidozę Wojtka. Ponieważ Maciek znał angielski, odpowiadał w kibicowskim stowarzyszeniu za logistykę zagranicznych wyjazdów. Według prokuratury był po prostu kurierem. Wiosną 2012 r. usłyszał zarzut „udziału w wewnątrzwspólnotowym przemycie marihuany”. Grozi za to do 15 lat więzienia. Obciążyły go zeznania Marka H., ps. „Hanior”, tego samego, który pogrążył „Starucha”. 
Sąd przedłużał areszt o kolejne miesiące, odpuścił dopiero po trzech latach. Na stadionach całej Polski wisiały już wtedy transparenty z napisem „Maciek 3m się”, a za kibica poręczenie składali znani piłkarze, m.in. Artur Boruc. Ponieważ Dobrowolskiemu grozi wysoki wyrok, długo nie zgadzano się na prośby o odpowiadanie z wolnej stopy. Mało tego, w ostatnich miesiącach wręcz zaostrzono mu warunki pobytu, zabraniając kontaktów telefonicznych z adwokatami oraz widzeń z rodziną przy stoliku. Mógł rozmawiać tylko przez plastikową szybę, cztery razy w miesiącu. Przyjaciele Maćka nie mają wątpliwości, że był to klasyczny „areszt wydobywczy”, bo zatrzymano go tuż przed planowanym ślubem. Dopiero niedawno Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że oskarżony może wyjść na wolność. Musi wpłacić 50 tysięcy złotych kaucji, zostanie też objęty dozorem policyjnym. 


Nie myśmy tę wojnę
zaczęli


Mało prawdopodobne wydaje się, by wyrok uniewinniający dla „Starucha” został zmieniony w apelacji. Sędzia otwarcie mówił, że materiał dowodowy nie zawiera praktycznie nic, poza zeznaniami skruszonego gangstera. Nie wiadomo, czy podobnie skończy się sprawa Dobrowolskiego, bo za wcześnie, by ferować wyroki. Można natomiast oceniać to, co działo się dotąd w procesach obu kibiców. Na pewno nie były w nich zachowane standardy praw człowieka. Tyle że etatowi obrońcy praw człowieka jakoś w tych sprawach nie wykazali się ponadstandardową aktywnością. Rzecznik Praw Obywatelskich podjął interwencję dopiero gdy po trzech latach kibic Legii wyszedł z aresztu. 
W głośnym filmie Mariusza Pilisa „Bunt stadionów”, chyba jedynym, gdzie środowisku kibicowskiemu dano możliwość pełnej prezentacji jego wersji wydarzeń z lat 2011–2012, można było usłyszeć zdanie: „Nie zamierzaliśmy walczyć z »Gazetą Wyborczą« czy rządem, nie myśmy tę wojnę zaczęli. To media i politycy nagle uznali, że kibice są głównym problemem w kraju”.
Nawet życzliwi im publicyści (a nie było ich wielu) przez lata wstrzymywali się z jednoznaczną oceną polityki stosowanej przez władzę wobec kibiców. Nie sposób było z pełną odpowiedzialnością osądzić, czy broniąc represjonowanych, nie staje się jednocześnie po stronie chuliganów, czy wręcz przestępców (narkotyki!). Takiej pewności zapewne nigdy nie będzie, co w niczym nie umniejsza obowiązku ujmowania się za obywatelami, wobec których państwo przekracza swoje uprawnienia. Tym bardziej, gdy robi to, by osiągnąć korzyści polityczne.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie