Zmierzyć się z rzeką

XXI spływ po Odrze rozpoczął się 24 czerwca w Kędzierzynie-Koźlu i zakończy się w Szczecinie 9 lipca.

Na czele dopływających 2 lipca do Cigacic uczestników rejsu był śmiałek płynący na desce z wiosłem, a potem kolejne jednostki uczestniczące w imprezie promującej walory turystyczne Odry. Trasa spływu to ok. 655 km wśród wspaniałej, dziewiczej przyrody i odwiedzanie miejscowości związanych z rzeką. Tegoroczna edycja Flisu Odrzańskiego w pierwszej fazie, również w portach od Głogowa do Słubic, różni się od poprzednich, ponieważ nie płynie tratwa. Ze względu na Flis Wiślany, tratwa pojawi się na Odrze w kolejnych etapach.

Do portu w Cigacicach kilka godzin przed uczestnikami Flisu Odrzańskiego przypłynęli żeglarze płynący z Gliwic do Morza Bałtyckiego.

- Chcemy zmierzyć się z rzeką, po raz pierwszy przepłynąć na otwartopokładowej łodzi - dezecie „Wrzaskun” - od portowego miasta Gliwice na Morze Bałtyckie. Płyną z nami harcerze, członkowie Śląskiego Yacht Clubu oraz osoby ociemniałe z Fundacji „Zobaczyć morze”. Rejs ma zwrócić uwagę, że ludzie niewidomi są wśród nas, są aktywni. Osoby z fundacji uczestniczą w rejsach pełnomorskich i dlatego wspieramy ten projekt. Łącznie w przedsięwzięciu bierze udział ok. 40 osób, które zmieniają się na poszczególnych etapach. Dzisiaj mamy kolejną zmianę. W czasie rejsu wszystko jest łatwe, a jednocześnie niezwykle trudne. Najtrudniej wybrać się, wyjść z domu.. Musimy przełamać bariery niepełnosprawności oraz ograniczenia mentalne. Potem już jest prosto, jeśli wyczuje się rzekę i ją pozna. Oczywiście, nie brakuje ryzykownych sytuacji, gdzie można porysować, a nawet zniszczyć łódź. Trzeba bardzo uważać na wypłycenia. Wystarczy płynąć środkiem. U nas sterują osoby niepełnosprawne, niewidzące i bardzo dobrze sobie radzą. Wśród nich są bardzo dobrzy żeglarze, którzy „czują” wodę i ster. Mieliśmy sytuację, że sternik przez ponad 8 minut „szedł” po rzece idealnie, co byłoby nawet bardzo trudne dla osoby widzącej - powiedział Jacek Załuski, znany żeglarz ekstremalny, skiper rejsu „Nasza droga Odra”.

Część załogi z niechęcią opuszczała w Cigacicach pokład „Wrzaskuna”, a nowa załoga z niecierpliwością oczekiwała wypłynięcia z portu na kolejny etap rejsu do Świnoujścia i wyjścia na Bałtyk.

 - „Czujemy” wodę, nie mamy wzroku, ale mamy zmysł węchu, jak i poczucia miejsca. „Obserwujemy” po swojemu przyrodę, wszystko, co się dzieje na rzece, ale też na brzegu. Kapitan zwraca uwagę załodze, żeby cały opowiadała nam i opisywała, co się dzieje. Czasami jednak to my ich zaskakujemy, bo więcej słyszymy i dokładnie wiemy, że przepływamy pod mostem, bo słyszymy echo, wiemy, że przepływamy w okolicy miasteczka, bo dochodzą nas dźwięki. Ludzie niepełnosprawni, również niepełnosprawni wzrokowo, są uziemieni w domu, a dzięki rejsowi zwiedzamy ciekawe miejsca. Ludzie po rejsie morskim wracają do domu jako całkiem inne osoby, większość chce wracać na morze, bo nabierają pewności siebie, poczucia własnej wartości - mówił Dariusz Borowiak, sternik jachtowy, beneficjent programu „Zobaczyć morze”.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie