Byli to ludzie o dużej wiedzy technicznej, inteligentni i specjaliści w swoim fachu. Wiele wypracowanych przez nich technik stosuje się w górnictwie do dziś.
Młodsza epoka kamienia łupanego wielu z nas kojarzy się z ludźmi używającymi prymitywnych narzędzi, mało inteligentnymi i o niskiej kulturze społecznej. Tymczasem odwiedzając jedną z najlepiej zachowanych w Polsce i Europie kopalni krzemienia w Krzemionkach, możemy się przekonać, że przed ponad 5 tys. lat żyli tutaj niezwykle zaradni ludzie, wyśmienicie znający prawa przyrody, umiejący dostosować swoją wiedzę do napotykanych trudności i wyrażający swoje potrzeby duchowe. Jest duża nadzieja, że kopalnie te już niebawem trafią na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Kamienne kopalnie
Historia tego miejsca zaczęła się około 3900 r. przed Chrystusem, kiedy zamieszkujące Wyżynę Sandomierską ludy zaczęły odkrywać bardzo dobre właściwości odnajdywanego w tych okolicach krzemienia. Do dziś trwają spory wśród geologów co do genezy tej skały. Najprawdopodobniej powstawała ona w ciepłym tropikalnym morzu około 155 mln lat temu, czyli w okresie jury.
– Człowiek epoki kamienia doskonale zdawał sobie sprawę z bogactwa zasobów środowiska, w którym żył. Określamy ten czas jako kulturę pucharów lejkowatych, ze względu na kształt naczyń, które odnajdujemy podczas wykopalisk. Ludzie byli wtedy rolnikami prowadzącymi osiadły tryb życia. Potrzebowali narzędzi do codziennej pracy na roli. Wykorzystywali to, co dawało im środowisko, w którym żyli. Byli bacznymi obserwatorami i badaczami. Szybko odkryli, że określony typ skały – krzemień – jest twardy, łupliwy i tworzy ostre krawędzie, nadając się doskonale na narzędzia, a przy tym jest wyjątkowo ozdobny.
Zamieszkując Wyżynę Sandomierską, penetrowali tereny wokół rzeki Kamienna i okoliczne lasy, spotykając wychodnie skalne, gdzie często pojawiał się krzemień. Było to nad urwistymi brzegami rzeki czy też przy wywróconych drzewach w lesie – opowiada Artur Jedynak, archeolog. – Krzemień wydobywano na tym terenie przez około 2 tys. lat. Wyrobiska objęły obszar około 78,5 ha, na którym badacze wyodrębnili około 4 tys. pojedynczych kopalń. Ten teren widziany z lotu ptaka przybiera niezwykły kształt pastorału, bumerangu lub paraboli. Pole eksploatacyjne rozciągało się na długości około 4,5 km i szerokości od 20 do 200 m. Stąd wynika, jak bardzo dobrze zorientowani byli pradziejowi górnicy w ułożeniu złoża i jak intensywnie je eksploatowali, ze względu na bardzo dobrą jakość tutejszego surowca.
Krzemień pasiasty jest bardzo charakterystyczną skałą, dlatego łatwo rozpoznać go w odkrywanych podczas badań archeologicznych artefaktach – opowiada Włodzimierz Szczałuba, dyrektor Muzeum Archeologicznego i Rezerwatu Krzemionki. Z tego materiału prehistoryczni rzemieślnicy najczęściej wykonywali siekierki kamienne, które cieszyły się dużym wzięciem. Narzędzia wykonane z krzemienia tutaj pozyskanego dotarły na tereny od wyspy Wolin po zachodnie krańce obecnej Ukrainy. Wynalezienie technologii wytopu brązu zakończyło czas młodszej epoki kamienia łupanego i powoli narzędzia kamienne zastępowano metalowymi. Zaprzestano wydobywania krzemienia, a kopalnie poszły w zapomnienie i porósł je las.
Podziemne muzeum
– Dla nas Krzemionki odkrył prof. Jan Samsonowicz, geolog z Ostrowca Świętokrzyskiego, który w 1922 r. prowadził kartowanie geologiczne okolic Opatowa i Ostrowca Świętokrzyskiego. Zaciekawiły go wyrobiska skały wapiennej oraz jamy i zapadliska w okolicach miejscowości Magonie i Sudół. Było to 19 lipca 1922 r. Natychmiast zaprosił w to miejsce kolegę prof. Stefana Krukowskiego, archeologa, który zorientował się w randze znaleziska, jakim okazały się pradziejowe kopalnie krzemienia. Był to ewenement na skalę europejską i światową – opowiada W. Szczałuba. Rozpoczęły się badania, odkrywanie kolejnych jam kopalnianych i całych podziemnych korytarzy górniczych. Dokładnie zbierano wszelkie ślady po górnikach sprzed blisko 6 tys. lat.
– Poza odkryciami pod ziemią dostrzeżono walory historyczne krajobrazu, który pozostał na powierzchni ziemi. Oglądając jamy po kopalniach i usypane wokół nich hałdy z wapienia, możemy obserwować pozostałości najstarszej ingerencji człowieka w środowisko na naszych terenach, a nawet w całej Europie. Mimo upływu tysięcy lat pozostałości po wyrobiskach są bardzo dobrze widoczne i dzięki temu możemy określić, na jak dużą skalę to miejsce było eksploatowane przez człowieka – dodaje Artur Jedynak. Po latach badań i zabezpieczeniu cennego znaleziska udostępniono je turystom, otwierając w 1985 r. pierwszą podziemną trasę ukazującą korytarze, którymi poruszali się pradziejowi górnicy. – Przebiegała ona dawnymi wyrobiskami trzech kopalni. Dla potrzeb turystyki pogłębiono korytarze, bo te, które tworzyli dawni górnicy, miały od 55 do 110 cm wysokości.
W 1990 r. powstała druga podziemna trasa turystyczna wokół wielkiego szybu kopalni komorowej. Trasa okrąża z dwóch stron najciekawsze miejsca pradziejowej kopalni, które nie zostały zmienione przez człowieka od kilku tysięcy lat. W 2004 r. połączono te dwie trasy, uzyskując blisko 500 m podziemnej drogi muzeum kopalni krzemienia. Jeden z szybów zaadaptowano na wejście, a drugi na wyjście – opowiada dyrektor muzeum. Obok powstała zrekonstruowana wioska pradziejowa. W niej odtworzono wygląd chat ludów, które eksploatowały kopalnie krzemienia, czyli rolników z czasów kultury pucharów lejkowatych, późniejszych ludów koczowniczych z czasów kultury amfor kulistych i kultury mierzanowickiej. – Dzięki temu odwiedzający nasze muzeum mogą niejako wejść w atmosferę czasów, gdy te kopalnie tętniły życiem – dodaje.
Fachowcy sprzed wieków
Przez lata badań archeolodzy dowiedzieli się dużo o tajemnicach pradziejowego górnictwa. – Jest to unikatowe miejsce, gdzie człowiek stosował prawie wszystkie znane wtedy metody eksploatacji krzemienia. Tutaj możemy obserwować w jednym miejscu rozwój prehistorycznego górnictwa, stąd pomysł, aby cały kompleks kopalń wpisać na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO – podkreśla Włodzimierz Szczałuba. Wyruszając wraz z archeologiem na podziemną wędrówkę, przenosimy się w czasie, odkrywając tajemnice krzemiennych górników.
– Kopano jamy, aby dotrzeć do złoża, gdzie znajdowały się buły, czyli konkrecje krzemienia. Były to kopalnie, które dzisiaj nazywamy odkrywkowymi. Po usunięciu gliny zwietrzeniowej docierano do poziomu złoża, gdzie znajdował się krzemień. Wybierano go jak rodzynki z ciasta i wydobywano na powierzchnię. Takie kopalnie jamowe miały do 2 m głębokości – opowiada A. Jedynak, archeolog.
– Jednak ówcześni górnicy szybko zauważyli, że krzemień znajdujący się głębiej ma lepsze właściwości. Ten odnajdywany przy powierzchni był spękany i łatwo się kruszył. Zauważyli także, że złoża schodzą w dół, dlatego szukali sposobu wydobycia z większych głębokości. – I tak powstały kopalnie niszowe. Szyb schodził do poziomu około 3,5 m. Na tej głębokości nadkład był bardziej stabilny, skała pozwalała sięgać dalej od szybu w głąb złoża, by pozyskiwać krzemień.
W prehistorycznym górnictwie tworzono także kopalnie filarowo-komorowe. Schodząc w dół, górnicy dostrzegali, że poniżej 6 m skały są na tyle stabilne, że możliwe jest drążenie jeszcze dalej w głąb. Z nabywanym doświadczeniem, drążąc wyrobiska, zostawiali filary, aby uchronić się przed zawaleniem stropu. Takie kopalnie sięgały 9 m pod ziemię. Drążąc w głąb złoża, zostawiano chodnik, którym transportowano urobek oraz wydobywany krzemień. Kopalnie charakteryzowały się dużą znajomością technologii górniczej. Aby oszczędzić pracy, nie wydobywano całego urobku na powierzchnię, ale zaczęto wypełniać nim komory, w których zakończono już wydobycie krzemienia. W ten niezamierzony sposób uchroniono kopalnie przed zawaleniem się i dzięki temu możemy dziś podziwiać kunszt ówczesnych górników – wyjaśnia archeolog.
Największe wyrobiska podziemne mają do 500 m kw. powierzchni, a chodniki sięgały w głąb nawet do kilkunastu metrów od szybu. Zadziwiający jest także fakt, że kopalnie były tak drążone, że wymiana powietrza odbywała się niemal naturalnie, co umożliwiało swobodną pracę nawet w najdalszych jej punktach. Wydobywany krzemień już w kopalni poddawany był pierwszej selekcji, następnie na powierzchni był obrabiany i trafiał do osad, gdzie używano go do produkcji kamiennych narzędzi.
– Cały zespół górniczo-osadniczy to wielkie dziedzictwo historyczne i kulturalne, dlatego rozpoczęliśmy starania, aby został wpisany na elitarną listę światowych zabytków. Projekt jest już złożony, czekamy na ocenę i głosowanie członków Komitetu Światowego Dziedzictwa. Mamy nadzieję, że dziedzictwo pradziejowych górników zostanie docenione – dodaje dyrektor Włodzimierz Szczałuba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |