Fragmenty książki "Czy Jezus żądał zbyt wiele? Objaśnienie Kazania na Górze", które zamieszczamy za zgodą Autora i Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła
Jednak niesłusznie. Po pierwsze, przy takim pojmowaniu źródeł etyki wyjaśnia się, dlaczego biblijne zasady moralne, zakorzenione w Bogu jako źródle i wzorze, nie mogą być inne niż są. Bóg jest miłością - i daje przykazanie miłości. Wzorowanie się na Bogu musi pociągać za sobą maksymalizm wymagań. Etyka chrześcijańska i etyka Kazania na Górze muszą pozostać pewnym "znakiem sprzeciwu". Wobec tego nie ma sensu zastanawiać się nad inną, bardziej praktyczną moralnością chrześcijańską.
Zresztą, nawet patrząc od strony praktycznej, możemy dostrzec, że i jednostki, i społeczeństwa potrzebują ideału jako punktu odniesienia. Może też być pedagogicznie użyteczne przedstawianie etyki na sposób kontrastowy, czarno-biały. Pomaga to odróżnić dobro od zła. Jezus nieraz posługiwał się taką metodą.
Przede wszystkim jednak takie pochodzenie etyki pozwala zrozumieć, że nie jest ona głównie zespołem norm, kodeksem ani też zbyt wysoko umieszczoną poprzeczką. Takie zakorzenione w umysłach wyobrażenia przeszkadzają w jej zrozumieniu. Przypomina ona raczej DROGOWSKAZ NA SZCZYT GÓRY. Droga chrześcijanina nie składa się z nieustannych potknięć, strąconych poprzeczek. Jej obrazem może być wędrówka górska w pięknym krajobrazie. Trud marszu pod górę po nierównej ścieżce wynagrodzony jest coraz lepszym widokiem na piękny szczyt oświetlony słońcem, choć może daleki.
Nieporozumienie między światem dzisiejszym a Kościołem w kwestiach moralnych polega głównie na tym, że ludzie zapytują o minimum moralne, a Kościół w odpowiedzi mówi, jakie jest maksimum. To nieporozumienie bywa po części zawinione przez strony rozmowy, ale bardziej wynika z natury rzeczy. Stoi za nim konfrontacja tego, co Boskie, z tym, co ludzkie. Etyka chrześcijańska mówi więc o tym, jak być świętym i doskonałym, i to zarówno w życiu indywidualnym, jak i w społecznym. Czego potrzeba na piątkę, a nie, co wystarczy na trójkę. Dlatego droga na szczyt jest dobrym obrazem życia chrześcijańskiego i zapewne właśnie z tej przyczyny ewangelista pokazał Jezusa, jak wygłasza swoje nauki na górze, która jest symbolem tego, co wzniosłe. Z niej zaprasza do wyruszenia w drogę.
Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie raczej skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się ani nie kradną. Gdzie bowiem jest twój skarb, tam będzie i serce.
Gdy słyszymy, że nie należy gromadzić skarbów, nie bierzemy tego do siebie. Niewielu ludzi dzisiaj, i zresztą tak samo w dawnych czasach, może powiedzieć, że nagromadziło "skarby" czy choćby duży majątek. Czytelnik dzisiejszy z satysfakcją przyjmuje więc krytykę bogaczy i bogactwa, zawartą w wielu miejscach Pisma Świętego.
Tu, w Ewangelii, rzeczywiście znajdziemy słowo "skarb", po grecku thesauros, które oznaczało na przykład złote i srebrne monety w skarbcach królewskich. Dalsze słowa Jezusa o molach i rdzy (dosłowniej o "zżeraniu") każą jednak zmienić takie rozumienie. Złoto i srebro może paść łupem złodziei, ale przecież nie ulega korozji, a tym bardziej nie jedzą go mole! Mowa więc o składach, jakie mieli w domach zwykli ludzie. Trzymali tam zapasowe płaszcze wełniane, narzędzia, złom żelazny, z którego kowal mógłby wykuć coś potrzebnego, zapas jedzenia i tak dalej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |