Wszyscy w mieście wiedzą, gdzie jest siedziba najsłynniejszego w regionie lubelskim browaru. Nie wielu jednak wie, że przy ul. Bernardyńskiej w centrum miasta dzisiejsze zabudowania Perły były obiektami sakralnymi.
Przez dwieście lat żyli i modlili się tu bracia reformaci. Choć dawno temu teren byłego klasztoru przekształcono na browar, to jednak duch zakonników pozostał tu na zawsze.
Jeszcze nie tak dawno wjazd na teren browaru dla osób z zewnątrz był utrudniony. Strażnik otwierał szlaban jedynie pracownikom firmy. Dziś to już przeszłość. Na olbrzymi, zabytkowy teren może wejść każdy kto wiosną i latem chce odpocząć na terenach zielonych, dobrze zjeść w stylu slow food, zimą pojeździć na łyżwach, a przede wszystkim poczuć tajemniczy klimat sprzed wieków, który przenika gościa w chwili zejścia do podziemi browaru a niegdyś klasztoru.
– Kilka lat temu, kiedy browar szykował się do obchodów 170-lecia powstania, zaczęliśmy się ponownie zgłębiać historię samej nieruchomości – opowiada Jarosław Głąb zastępca dyrektora ds. zasobów ludzkich i organizacji w lubelskiej Perle. – Wiedzieliśmy, że kiedyś był tu kościół, bo ludzie często mówili: browar na kościele, ale nikt nie wiedział dokładnie, w którym miejscu on mógł być. Najczęściej wskazywali naszą warzelnię. To jednak nie było to miejsce. Zaczęliśmy szukać, szperać, przeglądać archiwa i katalogować tę wiedzę. To temat dosyć zapomniany i naprawdę mało znany, więc trudno było dotrzeć do konkretnych informacji.
W czasie prac konserwatorskich odkryte zostały m.in. polichromie z czasów reformatów łącznie z tą wyjątkową, która namalowana na łuku tęczowym kościoła przedstawia min. św. Dominika z psem.
– Stwierdziliśmy, że historia tego miejsca jest zbyt ciekawa, by trzymać ją tylko dla siebie – stwierdza dyrektor Głąb. – Postanowiliśmy też zejść do podziemi, które od bardzo wielu lat nie były przez nikogo odwiedzane. Pamiętam jak z latarkami, z bijącymi mocno sercami, chodziliśmy krętymi korytarzykami, w których przez wiele lat odbywała się produkcja piwa, a wcześniej mieszkali zakonnicy. Czas tam się zatrzymał. Wtedy przyszło nam na myśl, że dobrze byłoby stworzyć taką narracyjną wycieczkę, w czasie której przedstawialibyśmy zarówno historię właściciela browaru Vettera, produkcji piwa jak i braci reformatów.
Po minięciu wejściowych drzwi do podziemi, założeniu kasku, ze specjalną mapką w ręku (w razie gdyby ktoś się zgubił w gąszczu korytarzy), schodzi się do pierwszej krypty. Słychać tam gregoriański śpiew zakonników. – Znajdujemy się w krypcie pod ołtarzem kościoła św. Kazimierza – wyjaśnia Jarosław Głąb.
W podziemnych korytarzach oprócz historii obiektu, w którym mieszkali i modlili się reformaci, można poznać także historię niezwykłego lubelskiego przedsiębiorcy Karola Vettera i jego wielkiego biznesu browarniczego, który przetrwał do dziś. W wielu miejscach można także przez fragment rozbitej ściany, zobaczyć nieodkryte jeszcze pomieszczenia, do których prowadzą tajemnicze schody w dół. – Jeszcze dokładnie nie wiemy co tam mogło być, ale zapewne z czasem będziemy to ustalać – mówi dyrektor Głąb.
Fasada dawnego kościoła św. Kazimierza w Lublinie.Po wyjściu z podziemi i przejściu na drugie podwórko należące do browaru, zwiedzający od razu wie, że znajduje się przed fasadą kościoła. – Wcześniej ta ściana zarzucona była takim zupełnie płaskim tynkiem, drzwi wejściowe i wgłębienia w murze pokazały się dopiero podczas badań – informuje. – Sami nie mieliśmy wcześniej świadomości jak to może wyglądać. Dziś choć wiemy, że nigdy nie wrócimy tu na Bernardyńskiej do produkcji piwa, nie przywrócimy temu miejscu również charakteru sakralnego, to jednak wszystko co teraz powstaje, musi być z zachowaniem szacunku, do tego co wcześniej miało tu miejsce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |