Polska, Czechy, Niemcy i w końcu znów Polska. Wielonarodowa i wielowyznaniowa historia Bukówka oraz poświęcenie mieszkańców spowodowały, że dziś w tym miejscu funkcjonuje Dolnośląskie Sanktuarium Ekumeniczne.
Marianna Galas jest chodzącą encyklopedią wiedzy o swojej miejscowości. Od wielu lat regularnie prowadzi kronikę wsi, obserwuje ludzi i prosi ich o pomoc w dokumentowaniu historii Bukówka. Jej działalność nie ogranicza się tylko do opisywania współczesnych wydarzeń, ale też do szukania dokumentów z zamierzchłej przeszłości.
Według informacji zgromadzonych przez p. Mariannę, miejscowość powstała 23 czerwca 1282 r. na skraju bukowego lasku. Akt lokacyjny nadał jej ponoć sam książę Bolko I, książę świdnicko-jaworski. Pierwsza wzmianka o wsi jest datowana na rok 1324. Bukówek występuje w niej jako Buchwald i ta niemiecka nazwa przetrwała aż do roku 1945.
Skarby z wieży
Zawiłe losy sanktuarium ekumenicznego nie sięgają średniowiecza. Trzeba mieć jednak świadomość, że miejscowość znajdowała się na pograniczu i była narażona na wpływy polskie, czeskie i niemieckie. W XVI w., pod wpływem nauk Marcina Lutra, większość mieszkańców została ewangelikami.
Pierwszy kościół murowany w Bukówku, św. Jerzego, był wybudowany jako świątynia katolicka, ale w okresie reformacji przechodził z rąk do rąk. Ostatecznie wrócił do katolików, mimo że było ich bardzo niewielu. Z tego też względu popadał w ruinę, bo brakowało funduszy na jego utrzymanie. Protestanci nie mieli swojego miejsca spotkań i bardzo chcieli przejąć budynek. Wrocławska kuria biskupia nie zgodziła się na to. Protestanci postanowili więc wybudować własny kościół na darowanej działce. Budowa kościoła pw. Trójcy Świętej rozpoczęła się w 1868 r.
Reprodukcja: Karol Białkowski/GN Wnętrze zdewastowanego kościoła protestanckiego pw. Świętej Trójcy (z kroniki Bukówka) - Gdy rozpoczęliśmy renowację wieży, znaleźliśmy oryginalne dokumenty, z których wynikało, że budowa trwała dwa lata - mówi p. Marianna. - Drugi z dokumentów mówił o tym, że wieża w 1901 r. była przebudowywana, bo poprzednia groziła zawaleniem. II wojnę światową kościół Trójcy Świętej przetrwał bez szwanku i służył protestantom aż do 4 czerwca 1946 r. Korzystali z niego również katolicy, którzy przybyli ze Wschodu i województw centralnych, bo katolicka świątynia św. Jerzego była nieczynna. Wkrótce jednak przenieśli się „na swoje”, a kościół ewangelicki przejęło państwo. Przez lata budynek niszczał. Władze chciały uruchomić w nim halę sportową dla pobliskiej szkoły, ale ostatecznie do tego nie doszło. W 1960 r. zdecydowano o rozbiórce. Ówczesny przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za zniszczenie ewangelickiej świątyni i odmówił wykonania polecenia. Budynek kościelny przetrwał, ale usunięto z niego cały wystrój: zegar z wieży, dzwony, ołtarz z obrazem św. Marty błogosławionej przez Chrystusa, chrzcielnicę oraz ławki. Ambonę i część ławek przekazano do kościoła św. Jerzego. Kościół więc stał i... straszył, aż do połowy lat 90. XX w.
Na ratunek zabytkowi
Marianna Galas była radną gminy Środa Śląska w latach 1994-1998 i to właśnie ona przekonała ówczesne władze do pomocy w odbudowie kościoła ewangelickiego. W miejscowości nie było protestantów, więc mieszkańcy chcieli zaadaptować ruinę na kaplicę przedpogrzebową. Ksiądz Tadeusz Kaliciak, proboszcz parafii we Wrocisławicach, nie był zachwycony pomysłem - mówi p. Marianna - ale my byliśmy uparci. Na przejęcie przez katolików protestanckiego kościoła i jego remont musieli się również zgodzić: ówczesny metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz oraz ewangelicki biskup Ryszard Bogusz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |