Spotkania z przyrodą: Przyroda sobie poradzi

Chodząc po ulicach miasta, zadziwia mnie ogromna chęć natury, żeby zawładnąć każdym kawałkiem powierzchni ziemi, czasem w dość niespodziewanych miejscach.

Tak się stało na przykład na podwórku naszej kamienicy, które w ramach rewitalizacji, a raczej dewitalizacji, zostało w znacznej mierze wykostkowane. Przyroda jednak nie dała za wygraną. Ochotniczki niezapominajki wyrosły w całej swej niebieskiej krasie z wąskich szpar między kostkami. I czują się tam naprawdę dobrze. Wyglądają przepysznie i cieszą swym widokiem, ilekroć przechodzi się przez podwórko wyrzucić śmieci.

Zresztą także w centrum miasta wystarczy spojrzeć pod nogi by zobaczyć, jak wiele roślin zasiedliło chodniki, a także mury. To tak zwana roślinność ruderalna, której niedostatek wody, słaba gleba, ciągłe nadeptywanie przez człowieka nie przeszkadza mimo wszystko kwitnąć. Choćby poczciwe żółte mlecze, albo taki bodziszek cuchnący ze swymi uroczymi fioletowymi kwiatuszkami. W naszym mieście bodziszek zasiedlił teren pod byłą strażą pożarną. I absolutnie nie przeszkadza mu, że ten zakątek jest wyłożony kamieniami.

Przyroda przypomina nam tym samym, że świat nie składa się tylko z betonu i zaprasza człowieka do współpracy.

Idąc dalej przez miasto, widzimy stare budynki, z których ścian, czy też dachów wyrastają drzewa, najczęściej brzozy. One nie mają wielkich wymagań. Właściwie należą do roślin pionierskich, co oznacza, że przedzierają szlaki innym roślinom tam, gdzie są niesprzyjające warunki. Zarastają rumowiska, wysypiska, przydroża, hałdy - zasadniczo tereny zdewastowane przez człowieka. A takich terenów, szczególnie tych poprzemysłowych, w naszym mieście jest sporo. Zieloni pionierzy przygotowują grunt dla innych, bardziej wybrednych roślin.

Tak, przyroda sobie poradzi. Żeby tylko człowiek tak często nie wkładał jej kija w szprychy.

*

Tekst z cyklu Spotkania z przyrodą

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Rozpocznij korzystanie