– Z kardynałem Wyszyńskim spotykałem się jako kleryk podczas jego odwiedzin w seminarium. A już tak bardziej osobiście po moim wyjściu z więzienia w 1966 r. – mówi ks. infułat Stanisław Bogdanowicz.
W czasie obchodów milenijnych w Gdańsku doszło do prowokacji. Na trasie przejazdu prymasa umieszczono propagandowe plansze nawiązujące do zbrodni hitlerowskich popełnionych na narodzie polskim. – Było to wyraźne odniesienie do prymasowskich słów o przebaczeniu – wyjaśnia ks. S. Bogdanowicz. Władze zorganizowały festyny i wiece, oczywiście obowiązkowe, i występy zespołów big-beatowych w Sopocie. Na próżno. Na trasie przejazdu stały tłumy. Ludzie wielokrotnie podnosili samochód i nieśli go na rękach. Doszło też do podpalenia i zniszczenia plansz przez młodzież. Potem był pogrzeb bp. Edmunda Nowickiego w 1971 r. Rok później, 12 czerwca, konsekracja bp. Kazimierza Kluza i 600. rocznica śmierci św. Brygidy w 1973 r. Przedostatni raz prymas Polski przybył do nas w 1975 r. z okazji 50-lecia diecezji gdańskiej. Wreszcie 16–17 kwietnia 1978 r. Wspominając po latach wizyty sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, trzeba powiedzieć jeszcze o jednej sprawie. On uczył przebaczenia. – Nigdy nie pozwalał publicznie źle mówić nawet o tych, którzy go krzywdzili, jak w przypadku Gomułki… Byłam ostatnio na filmie „Czarny czwartek” i muszę powiedzieć, że mam duży problem wobec tych… – podkreśla Czarcińska.
W życiu prymasa wypełniły się słowa jego wielkiego poprzednika, kard. Augusta Hlonda. – Był jemu posłuszny i wypełnił jego wolę. Nigdy nie zapomniał, że ma wykonać ostatnią wolę prymasa Hlonda, który powiedział: „Zwycięstwo gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny” – podkreślił Raina. Zwycięstwo przyszło. Nie tylko w sobotę porozumień sierpniowych i niekoniecznie tak, jak byśmy chcieli. W pewnych wymiarach wydaje się ono jeszcze ciągle przed nami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |