Teraźniejszość, podobnie jak cała chrześcijańska przeszłość, doszukuje się jakiegoś pokrewieństwa z tą zapieczętowaną, a jednocześnie rozpieczętowaną księgą Pisma.
Zjawiskiem pozytywnym jest to, że - po wyobcowaniu epoki Oświecenia i po ewolucjonistycznym optymizmie XIX stulecia - do tej ostatniej księgi podchodzimy teraz z większą rozwagą, ale byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy to czynili ze znajomością całej jej treści, jej najgłębszej intencji, a co najważniejsze, jej powiązań z całym korpusem Nowego, a także Starego Testamentu. Apokalipsie daleka jest intencja opisania tylko trzech serii plag, tylko trzech postaci zła i tylko upadku Babilonu. Dla jej kompozycji znamienne jest ukazywanie ciągłych alternacji, a jeśli się przyjrzeć bliżej, także wewnętrznych relacji zachodzących pomiędzy tym, co się dzieje w niebie, a tym, co jest na ziemi. Możemy nawet powiedzieć, że jedno jest ściśle związane z drugim i razem stanowią opis jednego wydarzenia liturgicznego, którego punkt wyjścia stanowi wielka scena adoracji Boga i Baranka w rozdziałach piątym i szóstym.
Zbyt rzadko może zauważano, że trzy serie - każda po siedem -kar wymierzanych światu są wewnętrznie powiązane z liturgią w niebie, która wcale nie jest sprawowana w pragnieniu dokonania zemsty czy nawet zwykłej odpłaty, gdyż w jej tle -w Apokalipsie jest to wprawdzie motyw zawoalowany - widoczna jest miłość. Szczególnie wyraziście widać to w scenie 8, 2-5: zanim rozległ się głos siedmiu trąb, anioł trzymający w ręku złotą kadzielnicę wypełnioną drogocennymi pachnidłami wstępuje na ołtarz w niebie, i całą jej zawartość, razem „z modlitwami wszystkich świętych", składa w ofierze przed tronem Boga. „I wzniósł się dym kadzideł z modlitwami świętych przed Boga". A zaraz potem następuje scena stanowiąca wypełnienie figuratywnego wydarzenia opisanego u Ezechiela. „Anioł zaś wziął naczynie na żar, napełnił je ogniem z ołtarza i zrzucił na ziemię". U Ezechiela ten święty ogień spalił świątynię sprofanowaną kultem bożków. Tutaj ten sam święty ogień, za wstawiennictwem modlących się świętych, wyzwala ziemskie plagi, mające oczyścić całą ziemię i przygotować ją na przyjście królestwa Bożego. O tym mówi wstęp do drugiej serii plag. Do pierwszej wprowadziła pieśń pochwalna wszystkich mieszkańców nieba i całego świata, sławiąca czyn Baranka, który przez swą śmierć ocalił świat (5, 11-14). I podobnie jest w przypadku trzeciej serii kar: wprowadził do niej „wielki i godzien podziwu znak", kładący kres zagniewaniu Boga: pieśń zwycięzców „stojących nad morzem szklanym, trzymających harfy Boże" i śpiewających pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka, sławiącą prawdę i świętość Boga oraz zapowiadającą, że „przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Bogiem" (15, 1-4). Ta obietnica stanowi wprowadzenie do sceny liturgicznej, w której otwiera się świątynia, a z niej wychodzi siedmiu aniołów odzianych w czysty lśniący len, przepasanych na piersiach złotymi pasami, ażeby swymi siedmioma złotymi czaszami położyć kres zagniewaniu Boga (15, 5-8).
Do tego wszystkiego trzeba dodać coś jeszcze, o czym zresztą wzmiankowaliśmy już wcześniej: w Starym Testamencie, a w sposób definitywny w Nowym, gniew Boga oznacza niewzruszoną stanowczość Bożej miłości, która nie chce i nie może paktować z niczym, co się sprzeciwia jej czystemu ogniowi. Zło, które wżarło się w ludzkie serca, musi je opuścić za wszelką cenę i zostać wyrzucone ze świata, tak żeby poza sobą samym niczego już nie mogło pożerać - pozostanie dym kadzideł wznoszący się ku niebu po wieczne czasy.
Znaczy to wreszcie, że Apokalipsę można czytać i wyjaśniać tylko w świetle całej Dobrej Nowiny. Duch, który natchnął Nowy i Wieczny Testament, nie może w ostatniej księdze usunąć tego, co wcześniej objawił: że Bóg jest Miłością. Księga ta została dodana na koniec, żebyśmy nie myśleli, że już wystarczająco wiemy, czym jest miłość, i żebyśmy ognia Bożej miłości nie mierzyli naszym żałosnym ziemskim płomykiem. Nie znaczy to, że Apokalipsa reprezentuje teologię negatywną i znosi pozytywne wypowiedzi Ewangelii i pism apostolskich, tak jakby były one czymś prowizorycznym i niewystarczającym - podobnie jak religie pogańskie usuwają z pierwszego planu panteon bogów, zastępując go milczącym tłem „przeznaczenia" lub nirwany. Słowo raz na zawsze stało się ciałem, a Baranek zabity jest wiecznie żyjący. Jednak miłość Trójjedynego Boga jest zawsze większa i bardziej niepojęta niż wszystko to, co wchodzi w zakres naszych pojęć. Któż może powiedzieć, że pojął, w jakim znaczeniu opuszczenie przez Boga Ukrzyżowanego i Jego pozostawione bez odpowiedzi: „Dlaczego?", może być właśnie objawieniem najwyższej miłości Trójjedynego Boga? Ale właśnie w tych ciemnościach Jego miłość staje się dostrzegalna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |