Kiedy odwiedza poszczególne wioski, niektórzy ludzie podejrzewają go, że chce okraść zabytkowe obiekty, ale po czasie zaczynają mu opowiadać historie, których nie można znaleźć w żadnej książce.
Biały jeździec
Zbieranie materiałów łączy się nie tylko z czytaniem książek, ale także z kontaktem z mieszkańcami poszczególnych miejscowości. Wiele cennych informacji Stanisław Stefanowicz uzyskał z opowiadań poznanych w czasie wypraw osób. – Kiedy podróżuje się rowerem, ludzie najczęściej reagują pozytywnie. Spocony, trochę wybrudzony wzbudzam raczej dobre reakcje. Czasem oczywiście zdarzają się zachowania psa ogrodnika. W Stękinach na przykład, gdy robiłem zdjęcia kapliczki, wyszedł jakiś pan, który zakazał fotografowania, gdyż obiekt znajdował się na jego posesji. Jednak miałem do tego prawo, bowiem zdjęcia robiłem z ulicy – mówi pan Stanisław. Większość ludzi pomaga jednak i dzieli się posiadaną wiedzą. Często łączy się ona z ludowymi podaniami, jak opowieść o jeźdźcu na białym koniu, który pojawia się przy jednej z leśnych kapliczek koło nadleśnictwa Nowe Ramuki. Zdarza się także, że kontakty rozpoczynają się od podejrzenia o chęć ograbienia zabytkowych obiektów. Tak było w Przykopie. – Gdy przyjechałem do jednej z kapliczek po raz drugi samochodem, mieszkająca tam pani zainteresowała się moją obecnością, podejrzewając mnie o chęć kradzieży. Okazało się bowiem, że takie przypadki zdarzają się w okolicy – wspomina warszawski turysta. Kiedy wręczył jej wizytówkę i wyjaśnił cel wizyty, zaczęła opowiadać o systemie dzwonienia sygnaturką umieszczoną w kapliczce. Okazuje się bowiem, że dawniej na każdą okazję stosowano inny sygnał. Dziś ten sposób informowania mieszkańców danej wioski powoli zanika. Spotyka się jedynie w niektórych miejscowościach dzwonienie w przypadku śmierci. Stanisław dowiedział się również, że funkcję dzwonienia sprawowały przeważnie kobiety.
Na wielu kapliczkach widoczna jest bruzda wyżłobiona w cegle przez sznurek od dzwonka, będąca świadectwem dawnego systemu komunikowania ważnych wydarzeń na Warmii i Mazurach. Niestety podczas swoich rowerowych objazdów Stefanowicz zauważył, że wiele pierwotnych elementów wyposażenia warmińskich kapliczek zniknęło. Jedną z przypuszczalnych przyczyn jest kradzież na zamówienie kolekcjonerów tego typu zabytków. – Podczas jednego ze spotkań z kard. Glempem zapytałem: „Co zrobić, kiedy u antykwariusza zobaczę przepiękną rzeźbę, która jest prawdopodobnie skradziona? Czy mogę ją kupić?”. Kardynał odpowiedział: „Proszę pana, jeśli kupuje pan, aby ją ocalić – to nie ma problemu”. Pan Stanisław także w tym roku po powrocie do Warszawy dokona aktualizacji swojej bazy danych. Może warto, żeby zainteresowały się tym osoby odpowiedzialne za ochronę i promocję naszej lokalnej kultury.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |